Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 listopada 2022

Przemysław Urbańczyk, "Co się stało w 966 roku?". Recenzja.

Książka Przemysława Urbańczyka pt. "Co się stało w 966 roku?" została wydana w okolicznościach celebracji 1050. rocznicy chrztu Mieszka I, szumnie i bezpodstawnie nazywanej rocznicą "chrztu Polski", która przypadała na 2016 r. Profesor Urbańczyk stwierdził bowiem, iż jest to doskonała okazja do podjęcia refleksji nad początkami polskiej państwowości oraz konfrontacji z mitami nt. tradycyjnej wizji powstania Państwa Polskiego.

Przemysław Urbańczyk, "Co się stało w 966 roku?",
Wydawnictwo Zysk i s-ka, Poznań 2016, 168 stron (+ 16 stron z ilustracjami).
"Co się stało w 966 roku?" to pozycja o charakterze popularno-naukowym, z naciskiem na aspekt popularyzatorski. Urbańczyk na przestrzeni siedmiu rozdziałów przygląda się wątpliwościom związanym z utrwalonymi w szerszej świadomości wizjami najwcześniejszej historii naszego kraju, strukturom organizacyjnym państwa wczesnopiastowskiego, okolicznościom chrztu Mieszka I, możliwemu pochodzeniu pierwszego historycznego władcy Polski, relacjom z Kościołem i wielką polityką zachodniego świata, a także brakowi uchwytnych archeologicznie działań świadczących o realnym zaangażowaniu Mieszka I w ewangelizację jego poddanych.

czwartek, 27 października 2022

Sylwia Siedlecka, "Złote piachy". Recenzja.

Todor Żiwkow rządził Bułgarią w latach 1954-1989, najdłużej spośród wszystkich przywódców Bloku Wschodniego. Jaka była specyfika bułgarskiego komunizmu?
"Bułgaria właściwie do 1989 roku zachowała charakter państwa totalitarnego. Podczas gdy w innych krajach z dekady na dekadę słabły represje, cenzura i rodziły się ruchy dysydenckie, w Bułgarii polityka przemocy przybierała na sile, a najbardziej brutalny okres rządów Żiwkowa przypadł na końcowe lata komunizmu. System skutecznie stabilizowały elity, których władza, podobnie jak w przypadku Todora i Ludmiły Żiwkowów, była dziedziczona, przechodząc z ojców i matek na dzieci",
Michaił Gruew, historyk i szef bułgarskich Archiwów Państwowych.
"Złote piachy" to reportaż opowiadający o trudnej przeszłości i jej konsekwencjach dla peryferyjnego europejskiego kraju, który wielu Polakom kojarzy się głównie z wyjazdami nad Morze Czarne, m.in. do tytułowych Złotych Piasków, czy też do Słonecznego Brzegu.

Sylwia Siedlecka, "Złote piachy", Wydawnictwo Czarne, 2019, 228 stron.
Gdy w 1949 roku zmarł premier Georgi Dymitrow, został pochowany w mauzoleum wzorowanym na grobowcu Lenina (położony w centrum Sofii budynek postawiono w sześć dni, a jego wyburzanie w 1999 roku trwało aż siedem). Kilka lat później Żiwkow zaproponował Chruszczowowi włączenie Bułgarii w skład Związku Sowieckiego. W ostatnich latach dyktatury tego ponoć "najbardziej nijakiego spośród komunistycznych liderów" nasiliły się represje wobec społeczeństwa, skierowane między innymi w stronę mniejszości tureckiej, którym Sylwia Siedlecka poświęciła jeden z najciekawszych rozdziałów książki. W 1989 roku kraj opuściło ponad trzysta pięćdziesiąt tysięcy Turków.

poniedziałek, 17 października 2022

"Słowianie Połabscy. Studia z zakresu archeologii, historii i językoznawstwa" (red. Łukasz Kaczmarek, Paweł Szczepanik). Recenzja.

"Słowianie Połabscy. Studia z zakresu archeologii, historii i językoznawstwa"
(red. Łukasz Kaczmarek, Paweł Szczepanik), Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2021, 250 stron.
Książka "Słowianie Połabscy. Studia z zakresu archeologii, historii i językoznawstwa" (red. Łukasz Kaczmarek, Paweł Szczepanik) jest jedną z dwóch pozycji zawierających materiały z konferencji naukowej pt. "Słowianie Połabscy". Co ciekawe, druga z tych publikacji, wydana w 2020 roku przez Muzeum Początków Państwa Polskiego i Wydawnictwo Triglav, ma bliźniaczy tytuł ("Słowianie Połabscy") oraz... dokładnie tych samych redaktorów, co może być na swój sposób mylące. Obie pozycje cechuje jednak zupełnie różny dobór tekstów.

sobota, 15 października 2022

Wojciech Mrozowicz, "Śląskie języków pomieszanie". Recenzja.

Wojciech Mrozowicz, "Śląskie języków pomieszanie",
Wydawnictwo Chronikon, Wrocław 2021, 70 stron.
Niedawno natrafiłem na małą książeczkę prof. dr. hab. Wojciecha Mrozowicza pt. "Śląskie języków pomieszanie". Wchodzi ona w skład serii "Forum kultury historycznej". Autor jest mediewistą, którego zainteresowania naukowe obejmują m.in. średniowieczną historię Polski i Śląska, a także historię dziejopisarstwa oraz hagiografii. W omawianej pozycji podjął się przedstawienia języków, które były obecne na średniowiecznych ziemiach śląskich: polskiego, niemieckiego, czeskiego, łacińskiego, hebrajskiego czy nawet jidysz (choć dwa ostatnie są zaledwie wzmiankowane).

wtorek, 30 sierpnia 2022

Twierdza w Kamieńcu Podolskim: polska "perła na kamieniu"

Twierdza w Kamieńcu Podolskim broniła granic państwa polsko-litewskiego przed wieloma wrogami - Tatarami, Turkami, Kozakami. Szlachta postrzegała ją jako symbol panowania Rzeczypospolitej w południowo-wschodnich województwach Korony i niezdobyte "przedmurze chrześcijaństwa", zaś współcześnie za sprawą literatury i filmu na stałe wpisała się w historyczną świadomość Polaków.

Stary Zamek w Kamieńcu Podolskim (zdjęcie: Grzegorz Gołębiowski; na licencji CC BY-SA 4.0).
Zanim skupimy się na dziejach i roli twierdzy w Kamieńcu Podolskim w historii Rzeczypospolitej, warto pochylić się nieco nad tym, co sprawiało, że była tak wyjątkowa. O potencjale obronnym Kamieńca Podolskiego zadecydowało jego położenie geograficzne. Stare miasto leży w zakolu rzeki Smotrycz, będącej jednym z dopływów Dniestru. Brzegi rzeki tworzą głęboki jar o niemal pionowych ścianach, których wysokość dochodzi do nawet 40 metrów. Jedyną drogą, która pozwalała na dostanie się do miasta od strony zachodniej, był wąski przesmyk pomiędzy brzegami rzeki. Z uwagi na oczywiste walory obronne, budowa umocnień w tym właśnie miejscu wydawała się nieodzowna.

Wzmianki o Kamieńcu Podolskim pojawiają się już w najstarszych źródłach ruskich z XII wieku. W "Powieści minionych lat" mnicha Nestora miasto to pojawia się na równi z innymi grodami zdobytymi przez książąt ruskich. Istnienie jakiejś formy murów miejskich poświadczone zostało w 1240 roku, kiedy to podczas najazdu Mongołów na Europę Batu-chan zniszczył kamienieckie umocnienia i złupił miasto. W późniejszym okresie osada przeszła pod panowanie książąt litewskich z rodu Giedymina. W 1374 roku książęta Jerzy i Aleksander Koriatowicze dokonali lokacji miasta, zaś zapewne kilka lat wcześniej powstało murowane założenie obronne, które z czasem przekształcone zostało w Stary Zamek. W 1430 roku Ruś Czerwona oraz Podole z Kamieńcem objęte zostały przywilejem jedleńskim dla szlachty polskiej. Faktyczne włączenie Podola do Królestwa Polskiego nastąpiło w 1434 roku, kiedy na uroczystościach koronacyjnych Władysława Jagiellończyka (zwanego później Warneńczykiem), wystawiono akt o wprowadzeniu na Ruś Czerwoną oraz Podole pełnego prawa polskiego, hierarchii urzędniczej oraz systemu administracyjno-sądowego.

niedziela, 10 lipca 2022

"Bez emocji. Polsko-litewski dialog o Józefie Piłsudskim" (red. Danuta Jastrzębska-Golonkowa, Alvydas Nikžentaitis, Włodzimierz Suleja, Tadeusz Wolsza). Recenzja.

Stosunek Polaków i Litwinów do Józefa Piłsudskiego jest krańcowo odmienny. Dla Polaków - najważniejszy spośród twórców Niepodległej II Rzeczypospolitej z 1918 roku, dla Litwinów - główny odpowiedzialny za utratę Wilna, historycznej stolicy Państwa Litewskiego, na rzecz Polski w 1920 roku.

"Bez emocji. Polsko-litewski dialog o Józefie Piłsudskim" (red. Danuta Jastrzębska-Golonkowa,
Alvydas Nikžentaitis, Włodzimierz Suleja, Tadeusz Wolsza), IPN Warszawa, Instytut Polski w Wilnie, Instytut Historii Litwy, 2020, 352 strony.
150. rocznica urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego, która przypadała 5 grudnia 2017 roku stała się okazją do zorganizowania międzynarodowej, polsko-litewskiej konferencji poświęconej tej postaci. Odbyła się w Wilnie w dniach 5-6 grudnia 2017 roku i wzięło w niej udział szereg znakomitych historyków z obu krajów. Wystarczy ze strony polskiej wspomnieć takie nazwiska jak Andrzej Nowak, Włodzimierz Suleja, Tadeusz Wolsza, Marek Kornat, Janusz Odziemkowski i Paweł Libera. Pokłosiem tej konferencji jest właśnie recenzowana przeze mnie publikacja pod redakcją Danuty Jastrzębskiej-Golonkowej, Alvydasa Nikzentaitisa, Włodzimierza Sulei i Tadeusza Wolszy, która zawiera 16 artykułów oraz zapis dyskusji na temat różnic wciąż dzielących Polskę i Litwę, m.in. na temat fundamentalnego sporu o Wilno w dwudziestoleciu międzywojennym.

środa, 29 czerwca 2022

"Folklor polski i litewski (Źródła - adaptacje - interpretacje)" (red. Andrzej Baranow, Jarosław Ławski, Violetta Wróblewska). Recenzja.

"Folklor polski i litewski (Źródła - adaptacje - interpretacje)"
(red. Andrzej Baranow, Jarosław Ławski, Violetta Wróblewska),
Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2021, 404 strony.
"Folklor polski i litewski (Źródła - adaptacje - interpretacje)" pod red. Andrzeja Baranowa, Jarosława Ławskiego i Violetty Wróblewskiej to monografia zbiorowa wydana w 2021 roku przez Wydawnictwo Naukowe UMK w ramach serii wydawniczej "Paralele". Składa się na nią 25 artykułów podzielonych pomiędzy dwie części. Pierwsza z nich, "Z badań nad folklorem polskim i litewskim", zawiera teksty z zakresu folklorystyki, etnografii czy etnologii. Część druga, "Folklor - adaptacje i interpretacje", w znacznej mierze skupia się na zagadnieniach z obszaru literaturoznawstwa, a w pewnym stopniu także kulturoznawstwa. To zróżnicowanie sprawia, że czytelnik posiadający ściśle ukierunkowane zainteresowania, może odebrać którąś z tych części nawet jako nieatrakcyjną (co bynajmniej nie odnosi się do jakości i merytoryki tekstów).

wtorek, 3 maja 2022

Bohdan Baranowski, "Ludzie Gościńca w XVII i XVIII wieku". Recenzja.

Wznowienia Repliki budzą rozbieżne emocje, zwłaszcza w perspektywie wątpliwej etyki wydawniczej, jednak nie można nie docenić, że dzięki nim współczesny czytelnik jest w stanie poznać pozycje dobre, lecz dziś już nieco zapomniane i trudno dostępne. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku książki "Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku" Bohdana Baranowskiego, która po raz pierwszy ukazała się w 1986 roku.

Bohdan Baranowski, "Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku",
Wydawnictwo Replika, Poznań 2021, 352 strony.
"Ludzie gościńca..." to książka poświęcona - jak wskazuje sam tytuł - wszelkiego rodzaju wędrowcom, jakich można było spotkać na XVII- i XVIII-wiecznych traktach: ludziom luźnym, kuglarzom, wędrownym rzemieślnikom, pielgrzymom, maruderom, zbójcom, złodziejom, prostytutkom, a nawet handlarzom żywym towarem. Pod wieloma względami wydaje się być ona rozwinięciem starszej pozycji tegoż autora, czyli "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach..." (1978). Za materiał źródłowy posłużyły Baranowskiemu głównie księgi miejskie, zawierające opisy przebiegów procesów sądowych, w tym liczne i często bardzo obrazowe zeznania oskarżonych. Być może właśnie dlatego rzeczywistość przedstawiona w "Ludziach gościńca..." wydaje się przede wszystkim groźna i ponura, niemal pozbawiona jasnych stron życia.

poniedziałek, 2 maja 2022

Kapka Kassabova, "Granica. Na krawędzi Europy". Recenzja.

Jeden z niewielu już terenów europejskich będących poza nurtem zainteresowania polityków czy mediów. Kassabova w swoim reportażu przedstawia historie zarówno mrożące krew w żyłach, jak i baśnie i legendy wciąż żywe w umysłach kolejnych pokoleń żyjących na pograniczu bułgarsko-turecko-greckim.

Kapka Kassabova, "Granica. Na krawędzi Europy", wyd. Czarne, 2019, 512 stron.
Kapka Kassabova jest dziennikarką bułgarskiego pochodzenia, która na co dzień pracuje w Szkocji. W latach 90. wraz z rodzicami przeprowadziła się do Nowej Zelandii, a stamtąd na Wyspy Brytyjskie, gdzie mieszka do dziś. Państwo, w którym się urodziła i wychowała nieustannie ją fascynuje. W dorobku dziennikarskim ma wiele reportaży i artykułów na łamach takich czasopism, jak "The Times Literary Supplement" czy "Vogue". Jej książki wielokrotnie były nominowane do wielu prestiżowych nagród literackich.

Książka "Granica. Na krawędzi Europy" przepełniona jest wieloma historiami i opowieściami ludzi zamieszkujących tereny granicy bułgarsko-turecko-greckiej. Wiele z nich dotyczy czasów zimnej wojny na Bałkanach oraz jej skutków. Liczne wspomnienia niekiedy wprawiają w zachwyt, niekiedy smucą do łez. Intrygująca podróż autorki, fascynujące przygody i rozmowy z ludźmi zamieszkującymi tereny przygraniczne znalazły odzwierciedlenie w ciekawym reportażu.

Granica ma w książce wiele znaczeń. Bariery kulturowe i religijne dzielące mieszkańców, wędrówki i nielegalne przekraczanie zasieków. Granicę tę przekraczano 100 lat temu, 30 lat temu, przekracza się ją także dzisiaj. Szmuglerstwo i nielegalne przerzuty uchodźców z Turcji do Unii Europejskiej są na porządku dziennym. Nie tylko mieszkańcy przygranicznych terenów żyją marzeniami i utopijnymi wizjami lepszego jutra. Jedno jest pewne - autorka zabiera swojego czytelnika w podróż do miejsca, gdzie "diabeł mówi dobranoc".

piątek, 15 kwietnia 2022

Sławomir Leśniewski, "Chmielnicki. Burzliwe losy Kozaków". Recenzja.

W epoce przepełnionej konfliktami, być może najbardziej niszczącym okazała się dla Rzeczypospolitej wojna domowa. Powstanie Chmielnickiego przyniosło nie tylko morze krwi, ale też nieodwracalne skutki dla naszej części Europy. O tym opowiada książka Sławomira Leśniewskiego.

Sławomir Leśniewski, "Chmielnicki. Burzliwe losy Kozaków",
Wydawnictwo Literackie, 2022, 464 strony.
Sławomir Leśniewski jest doświadczonym popularyzatorem historii. To określenie może być przez niektórych traktowane jako epitet (wszak nie brakuje osób przekonanych, że popularyzacja równa się rozważaniom naukowym). Autor jest czynnym adwokatem, a nie historykiem, co bynajmniej nie umniejsza jego umiejętności, a może nawet świadczy o dociekliwości, przenikliwości oraz wrażliwości na słowo pisane. Przede wszystkim zaś - umiejętności oddzielenia twardych faktów od kłamstw i półprawd.

Na szczęście autor nie ulega nieznośnej manierze właściwej wielu popularyzatorom dziejów. Przede wszystkim nie stara się na siłę ubarwiać faktografii, nie forsuje "nowatorskiej", nastawionej na tanią sensację interpretacji wydarzeń. Czytelnik nie odniesie dzięki temu wrażenia, że autor miał potrzebę udowodnienia, że podjęta przezeń problematyka jest najważniejsza ze wszystkich, oraz że to właśnie jego pisarstwo jest odpowiedzią na konieczność wypełnienia luki badawczej. Nie. Sławomir Leśniewski prowadzi systematyczny wywód na temat historii niszczącego konfliktu z połowy XVII wieku.

czwartek, 10 marca 2022

Tomasz Słomczyński, "Kaszëbë". Recenzja.

Tomasz Słomczyński, "Kaszëbë", wyd. Czarne, 2021, 448 stron.
Kim właściwie są Kaszubi? Dlaczego w dwudziestoleciu międzywojennym byli niechętni polskim władzom? Jaka była specyfika niemieckiej okupacji i sowieckiego "wyzwolenia" Pomorza?
"Zderzenie Kaszubów z nową polityczną rzeczywistością to był dramatyczny moment wkroczenia  Armii Czerwonej. I chodzi tu zarówno o gwałty, grabieże, morderstwa, jak i o masowe wywózki mieszkańców Pomorza na wschód (szacuje się, że w 1945 roku wywieziono w głąb Związku Radzieckiego około czterdziestu tysięcy mieszkańców Pomorza). Wkrótce miało nastąpić kolejne upokorzenie, tym razem ze strony nowej polskiej władzy ludowej".
Wspólnym mianownikiem reporterskiej serii "Sulina" jest "odkrywanie przed czytelnikiem nieznanego oblicza i przejawów fenomenu zwanego Europą" oraz literackie przedstawienie "wstydliwych sekretów i głęboko ukrytych tajemnic". Jakie nieznane historie na brzeg wydobył i opisał Tomasz Słomczyński? Dziennikarz, który w poszukiwaniu swojej kaszubskiej tożsamości przeprowadził się z Sopotu do Kartuz, poruszył w swojej książce całe spektrum tematów dotyczących Kaszub, od pierwszego pojawienia się nazwy Cassubia w bulli papieskiej z 1238 roku aż po rok 2020: obchody stulecia zaślubin Polski z morzem w Pucku oraz przerwany pandemią koronawirusa spór o obecność figur kaszubskich duchów w gminie Linia. 

środa, 26 stycznia 2022

Violetta Wiernicka, "Rosjanie w Polsce. Czas zaborów 1795-1915". Recenzja.

Violetta Wiernicka, "Rosjanie w Polsce. Czas zaborów 1795-1915",
Wydawnictwo Bellona, 2021, 464 stron.
Trudno dziś recenzować publikację poruszającą temat obecności Rosjan na ziemiach polskich w okresie zaborów, zwłaszcza obserwując współczesne działania Moskwy. Czy warto sięgnąć po książkę Violetty Wiernickiej?

Zacznijmy nietypowo, bo od mankamentów recenzowanej publikacji. Zdecydowanie brakuje tutaj wstępu oraz zakończenia. Nie jest jasne, czym autorka kierowała się podejmując akurat taką decyzję konstrukcyjną – żadne argumenty za takim rozwiązaniem nie wydają mi się przekonywujące.

Być może autorka obawiała się, że podsumowanie publikacji, w której obok szeregu negatywnych postaci przewijających się na ponad 450 stronach (negatywny jest zresztą kontekst - mówimy bowiem o obecności zaborcy na ziemiach polskich), pojawiają się również i te pozytywne. Do ostatnich należałoby zaliczyć chociażby Sokrata Starynkiewicza, jednego z najwybitniejszych włodarzy Warszawy. Wdzięczni mieszkańcy stolicy do dziś pamiętają jego dokonania, zaś jego mogiłę na cmentarzu prawosławnym na Woli wciąż zdobią świeże kwiaty. Jako pełniący obowiązki prezydenta Warszawy kierował się otwartością, uczciwością oraz wrażliwością na potrzeby obywateli.

sobota, 30 października 2021

"Historia to nie dziwka. Antologia tekstów Pawła Jasienicy, jego interlokutorów i recenzentów". Recenzja.

Jest równocześnie staroświecki i niezwykle aktualny. Czego możemy się nauczyć od Pawła Jasienicy?
"Nauka historii to nie dziwka, którą można wynająć na rogu ulicy i skłonić do wszelkich łamańców. Kto naukę historii chce traktować jak dziwkę, ten sobie samemu wystawia bardzo wymowne świadectwo".
Paweł Jasienica
Naprawdę nazywał się Leon Lech Beynar. Był uczniem Stanisława Kościałkowskiego i absolwentem Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. U schyłku II wojny światowej pełnił funkcję adiutanta majora "Łupaszki". Po wojnie - już jako Paweł Jasienica - zasłynął jako autor niezwykle poczytnych i wielokrotnie wznawianych "Polski Piastów", "Polski Jagiellonów" i "Rzeczpospolitej Obojga Narodów". Niejeden czytelnik zaraził się pasją do badania dziejów ojczystych, gdy z wypiekami na twarzy pochłaniał jego eseje. Ale przecież pasjonatom historii tego autora przedstawiać nie trzeba.

"Historia to nie dziwka. Antologia tekstów Pawła Jasienicy,
jego interlokutorów i recenzentów"
, Universitas, 2018, 852 stron.
Ten niepozorny, wyłysiały mężczyzna staje w obronie Klio, jak gdyby chciał ustrzec napadniętą kobietę przed bandą bezrozumnych osiłków. Ale Klio nie jest dla pisarza zupełnie obca - przeciwnie - Jasienica zna ją bardzo dobrze. I wydaje się doskonale rozumieć. Nadmierna poufałość? Niekoniecznie. Tak po prawdzie, mogą sobie pozwolić na nią autorzy szczególnie wrażliwi na to, w jaki sposób teraźniejszość obchodzi się z przeszłością. Każda próba podporządkowania przeszłości musi więc budzić sprzeciw, dlatego Jasienica zaciekle broni należnej jej czci.

Ze zbioru tekstów przygotowanego staraniem Arkadiusza Kierysa wyłania się portret autora kompletnego i konsekwentnego. Autora, który ma do przekazania bardzo konkretną myśl: historia jest żywym organizmem i nigdy nie należy jej traktować jako narzędzia do uzasadniania bądź usprawiedliwiania jakiejkolwiek ideologii.

piątek, 8 października 2021

A jeśli stolicy nie było? Na marginesie sporu o stołeczność Gniezna i Poznania.

Ostrów Tumski w Poznaniu, widok z Garbar
(zdjęcie: Radomil; w ramach licencji CC BY-SA 3.0)
Polska przyjęła chrzest w 966 roku, a jej pierwszą stolicą było Gniezno. To fundamentalna wiedza o początkach naszego kraju, powielana w kolejnych podręcznikach szkolnych. Sęk w tym, że właściwie każdą część tego zdania można podważyć.

Po pierwsze to nie Polska przyjęła chrzest, bo zrobił to Mieszko I. Wśród badaczy trwa zresztą dyskusja czy w X wieku w ogóle można mówić o Polsce. Po drugie, wskazana data jest najbardziej przypuszczalną, ale nie jedyną możliwą. Po trzecie, nie wiadomo czy stolicą rzeczywiście było Gniezno, bo nie wiadomo czy stolica... w ogóle istniała.

Ostatnio przy wjeździe do Gniezna stanęły tablice informujące o tym, że była to pierwsza stolica Polski. Dyskusja nad tym, które miasto jako pierwsze było stołeczne rozgorzała na nowo. Oczywiście włączył się w nią też poznański magistrat, przekonany o tym, że to nad Wartą mieściła się pierwsza stolica. A co, jeśli nie było jej wcale?

poniedziałek, 4 października 2021

"Bogowie i ich ludy. Religie pogańskie a procesy tworzenia się tożsamości kulturowej, etnicznej, plemiennej i narodowej w średniowieczu" (red. Leszek Paweł Słupecki). Recenzja.

"Bogowie i ich ludy. Religie pogańskie a procesy tworzenia się tożsamości kulturowej,
etnicznej, plemiennej i narodowej w średniowieczu"
(red. Leszek P. Słupecki),
Wydawnictwo Cronicon, Wrocław 2008, 96 stron.
Książka "Bogowie i ich ludy. Religie pogańskie a procesy tworzenia się tożsamości kulturowej, etnicznej, plemiennej i narodowej w średniowieczu" pod redakcją Leszka P. Słupeckiego stanowi pokłosie obrad sekcji pod tym samym tytułem, która zebrała się w Lublinie dnia 20 września 2005 r. w ramach II Kongresu Mediewistów Polskich. Nie będę w tym miejscu przybliżać celu obrad, gdyż zasadniczo ich ogólny cel zawarty został już w tytule sekcji. Na tę krótką pozycję (96 stron) składają się: wstęp, pięć artykułów, indeks nazw, podsumowanie artykułów napisane w j. niemieckim, a także noty o autorach w j. polskim i j. niemieckim.

piątek, 20 sierpnia 2021

Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku". Recenzja.

"O wodo, wodo! tyś mnie niesprawiedliwie osądziła!"
K. Milewski, "Pamiątki historyczne krajowe", nakład i druk S. Orgelbranda, Warszawa 1848, s. 347 (za: Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku", wydawnictwo Replika, Poznań 2021, s. 142).
Książka "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku" Bohdana Baranowskiego (1915-1993) po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1952 roku. Autor przedstawił ją jednak dwa lata wcześniej na posiedzeniu naukowym Wydziału II Łódzkiego Towarzystwa Naukowego, dnia 26 marca 1949 r. Po siedmiu dekadach, 26 stycznia 2021 r., ukazało się nowe wydanie tej pracy, nakładem wydawnictwa Replika.
Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku",
wydawnictwo Replika, Poznań 2021, 272 stron.
Niestety, nie było mi dane mieć w ręku pierwszego wydania "Procesów czarownic w Polsce...", tym samym nie mogę w tym miejscu dokonać porównania oryginału z edycją Repliki.

Bohdan Baranowski w omawianej pracy przybliżył rzecz jasna temat procesów czarownic na terenach polskich w okresie od XVI do XVIII w., choć - zgodnie z tytułem - skupia się na wiekach XVII i XVIII, gdy proceder ten był najintensywniejszy, bowiem w wieku XVI procesy czarownic były nowinką nieśmiało wkraczającą do naszego kraju. Książka podzielona jest na poprzedzone wstępem trzy zasadnicze części: "Tło", w której rozrysowane zostają realia społeczno-gospodarcze i historyczne opisywanego zagadnienia; "Proces", w której przedstawiony został przebieg sądzenia (domniemanej) czarownicy, od momentu pomówienia bądź powołania (wskazania podejrzanej przez przesłuchiwaną), poprzez pławienie i przesłuchania połączone z torturami, do wydania wyroku, który najczęściej oznaczał spalenie skazanej na stosie; a także "Zeznania czarownic", która jest w moim odczuciu najciekawszą partią niniejszej pozycji, gdyż umożliwia nam wgląd we fragment rzeczywistości mitycznej ówczesnego ludu.

sobota, 31 lipca 2021

Polsko-czeski spór o Śnieżkę

Budynek starego obserwatorium około roku 1900 (pierwszy z prawej; domena publiczna).
W 1945 roku między Czechami a Polakami wrzało nie tylko w Kotlinie Kłodzkiej czy rejonie głubczycko-raciborskim. Niewiele brakowało, by także Karkonosze stały się areną zbrojnego rozstrzygnięcia w łonie "bratnich krajów".

Po zakończeniu II wojny światowej, przed Polską w jej nowym kształcie stanęło wyzwanie scalenia Ziem Zachodnich z pozostałą częścią kraju. Zadanie to spoczęło przede wszystkim na barkach pełnomocników obwodowych. Leżący u stóp malowniczych Karkonoszy powiat jeleniogórski przypadł w udziale Wojciechowi Tabace, byłemu kanceliście wojskowemu II RP. Ze względu na specyfikę terenu, większości problemów nie udało się rozwiązać bez współpracy z sowieckimi komendanturami, która jednak nie układała się najlepiej.

Obecność sowieckich władz wojskowych w istotny sposób ograniczała zakres działania polskiej administracji, dopiero formowanej na obszarze powiatu jeleniogórskiego. Dodatkowych problemów przysparzała początkowo przewaga liczebna ludności niemieckiej, ale i przygraniczny, nie do końca "przypieczętowany" charakter regionu. Z biegiem czasu funkcjonowanie tymczasowych organów administracji i milicji niemieckiej (które lawirując między sowiecką komendanturą, a raczkującą administracją polską, starały się realizować własne interesy) stało się znacznym obciążeniem. W dużo mniejszym stopniu do grona niechętnych polskim interesom na południowo-zachodniej granicy, można zaliczyć też Czechów.

niedziela, 30 maja 2021

Ruiny zamku Sobień (woj. podkarpackie)

Pozostałości murów zamku w południowo-wschodniej części założenia, stan na 2009 r.,
fot. Barbara Potera. Na licencji: CC BY-NC-ND 3.0.
Obiekt jest przykładem średniowiecznego zamku prywatnego pełniącego w XV w.ważną rolę w systemie obronnym ziem południowo-wschodnich Królestwa Polskiego.

Historia
Założenie zamkowe powstało na miejscu wczesnośredniowiecznego ruskiego grodziska funkcjonującego w XIII w., które otoczone było umocnieniami ziemnymi. Zamek został wzniesiony w drugiej poł. XIV w. z fundacji królewskiej Kazimierza Wielkiego w ramach akcji wzmacniania potencjału obronnego państwa w szerokiej strefie obszaru pogranicza polsko-węgierskiego na świeżo inkorporowanych do Królestwa Polskiego ziemiach Rusi Czerwonej. W 1389 r. zamek został przekazany przez króla Władysława Jagiełłę w ręce kasztelana lubelskiego Piotra Kmity i stanowił odtąd główny ośrodek dóbr sobieńskich Kmitów położonych w ziemi sanockiej. Zapewne w początkach XV w. rozbudowano wieżę bramną znajdującą się w zachodniej części założenia i wzniesiono wschodnie skrzydło zamku, gdzie zlokalizowane były budynki mieszkalne. Wiadomo, że w 1434 r. na terenie założenia funkcjonowała kaplica zamkowa. W XV w. zamek otoczony był obronnym murem obwodowym i był jeszcze użytkowany w pierwszej ćw. XVI w. Po wzniesieniu przez Kmitów zamku w Lesku i przeniesieniu tam głównej siedziby rodu, warownia sobieńska została opuszczona, popadając stopniowo w ruinę. Być może jedną z przyczyn opuszczenia zamku przez Kmitów było jego poważne uszkodzenie podczas najazdu wojsk węgierskich w 1474 r. W okresie od XVI do XIX w. pozostałości po zamku należały do magnackich rodzin Stadnickich, Ossolińskich, Mniszchów i Krasickich.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Zwyczaje pogrzebowe nowożytnej szlachty polskiej

Pogrzeby były w nowożytnej Rzeczypospolitej doniosłymi wydarzeniami, nie tylko w warstwie liturgicznej, ale także jako odbicie ówczesnej kultury. Wystawność i przepych pokazywały splendor rodu zmarłego, zaś warstwa tekstowa i wizualna obrzędów uwidaczniała żyjącym nieuchronność śmierci.

Portret trumienny Stanisława Woyszy z Bzowa, 1677 rok, domena publiczna.
Pomimo pewnej dozy uniwersalności, jaka z przyczyn czysto liturgicznych cechowała obyczaje grzebalne w całej chrześcijańskiej Europie, pogrzeby szlacheckie na ziemiach Rzeczypospolitej pełne były przepychu, dostojeństwa i ostentacyjnie manifestowanego bogactwa. Specyficzna dla tej części Europy kultura funeralna była z jednej strony jawnym wyrazem rzymskokatolickiej kontrreformacji, z drugiej jednak koncentrowała i uwypuklała, pełne odniesień do obyczajów antycznych (w szczególności rzymskich), estetyczne i duchowe preferencje panów braci. Sama ceremonia pogrzebowa, zazwyczaj trwająca wiele dni, była wydarzeniem z pogranicza teatru, łącząc w sobie wiele środków wyrazu: słowa kazań, gesty obrzędów, muzykę litanii żałobnych, architekturę okazjonalną oraz plastyczne formy dekoracji trumny i świątyni. Taka otoczka pogrzebu miała zazwyczaj na celu uwypuklenie zasług i dokonań zmarłego oraz ukazanie znaczenia i zamożności rodziny denata. O unikalności sarmackiej ekspresji pogrzebu w skali całej Europy świadczyć mogą opisy cudzoziemskich podróżników i dyplomatów, którzy, jak poseł francuski Francois Paulin Dalerac, zauważali, że sposób w jaki chowana była średniozamożna szlachta dorównywał ceremoniom pogrzebowym francuskich książąt krwi.

czwartek, 11 marca 2021

Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula, "Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii". Recenzja.

Historia jest kluczem do zrozumienia współczesnych relacji polsko-rosyjskich. Duet Chwalba-Harpula z pewnością miał tego pełną świadomość. Efektem ich współpracy jest przekrojowe spojrzenie na dzieje Polski i Rosji, a także próba odpowiedzi na pytanie co mogłoby się stać, gdyby wydarzenia przyjęły inny obrót.

Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula, "Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii",
Wydawnictwo Literackie, 2020, 452 stron.
Na temat stosunków polsko-rosyjskich wypowiadał się już chyba każdy polski polityk, politolog czy komentator życia publicznego. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w wypowiedziach wielu osób słychać brak pełnego zrozumienia specyfiki zagadnienia, o którym mówią. Przynajmniej po części jest to wynikiem bardzo pobieżnej znajomości wielowiekowej relacji obu państw. Wyobraźmy sobie, o ile celniej moglibyśmy oceniać dzisiejszą rzeczywistość, gdybyśmy dobrze rozumieli naszą przeszłość, pomyślmy o wymiernych korzyściach jakie może dawać racjonalne i pozbawione emocji myślenie o Rosji. Pomóc w tym mogą książki, które historię stosunków polsko-rosyjskich omawiają w sposób analityczny, uwzględniając wszystkie towarzyszące im konteksty. Właśnie dlatego lekturę książki "Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii" zaczynałem z uczuciem pewnej ekscytacji i wielkimi oczekiwaniami.