Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Górale. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Górale. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 maja 2020

Urszula Janicka-Krzywda, Katarzyna Ceklarz, "Czary góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich". Recenzja.

Urszula Janicka-Krzywda, Katarzyna Ceklarz, "Czary góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich"
Wydawnictwa Tatrzańskiego Parku Narodowego, Zakopane 2014, 216 stron.
"Czary góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich" to pozycja pod wieloma względami fenomenalna. Napisana została przez folklorystkę i etnograf, Urszulę Janicką-Krzywdę (†), oraz etnolog, Katarzynę Ceklarz. Z założenia książka ta jest pozycją popularyzatorską, co przekłada się na prosty język, który nie będzie sprawiał problemu postronnemu czytelnikowi. Z kolei dokładność i rzetelność badaczek sprawia, że wartość merytoryczna "Czarów góralskich..." jest nieoceniona. Książka ta stanowi kompendium wiedzy na temat szeroko rozumianej kultury magicznej polskich górali.

sobota, 23 maja 2020

Watra, święty ogień

Domena publiczna
Watra to słowo typowe dla gwary góralskiej, oznaczające wg rożnych słowników najczęściej ogień palony na świeżym powietrzu, na polach, względnie w pasterskim szałasie, rzadziej po prostu ogień. Etymologicznie wywodzi się watrę od awestyjskiego ātar (ogień). Słowo to w podobnych znaczeniach występuje w wielu językach słowiańskich, np. słowackim, czeskim, serbskim, czy chorwackim. Ponadto ormiańskie Airem oznacza palić się, pałać; osetyjskie art - ogień; albańskie vatrë, votrë - ognisko; irańskie áith - piec. Wg Aleksandra Brücknera (s. 604) u Słowian słowo watra pojawiło się za sprawą wołoskich pastuchów. Jedynie jako ciekawostkę dodam, że w polskiej gwarze włóczęgowskiej (która swoją drogą jest stosunkowo dynamiczna) jako watra określa się ogniska wysokie na kilka metrów, a we współczesnym ukraińskim slangu słowo ва́тра znaczy tyle, co zapalniczka. W niniejszym wpisie skupimy się na magiczno-rytualnym wykorzystaniu watr.

wtorek, 17 września 2019

Zespół zabudowy drewnianej w Istebnej (woj. śląskie)

Jest to najcenniejszy i największy w skali województwa zespół drewnianej zabudowy zagrodowej, zachowany in situ, podporządkowany układowi wsi w typie łańcuchówki, złożony z reprezentatywnych dla obszaru Beskidu Śląskiego przykładów chałup i obiektów gospodarczych, powstałych w XIX i na pocz. XX w.

Istebna, zespół zabudowy drewnianej, stan obiektu na 2011 r.
(zdjęcie: Agnieszka Olczyk; na licencji CC BY-NC-ND 3.0)
Historia
Powstanie wsi, ówczesnej Gistebnej, miało miejsce przypuszczalnie w 1 poł. XVII w., tj. okresie kolonizacji obszaru zachodnich Beskidów, wchodzących w skład księstwa cieszyńskiego. Pierwsi osadnicy, uciekinierzy religijni z obszaru księstwa cieszyńskiego, osiedlili się w rejonie przysiółka Jasnowice, natomiast właściwa wieś, usytuowana na południowym stoku Złotego Gronia, rozwinęła się krótko potem. Pierwsza wzmianka o Istebnej, zawarta w urbarzu księstwa, pochodzi bowiem poł. XVII w. Dogodna lokalizacja, tj. usytuowanie na południowym, nasłonecznionym stoku góry, w pobliżu licznych strumieni, umożliwiła stopniowy rozwój wsi w formie typowej łańcuchówki, rozciągającej się wzdłuż drogi do Koniakowa. Ponadto na podstawie edyktu cesarskiego z 1748 r., zezwalającego na wyrąb należących do dóbr książęcych lasów na pastwiska i zagrody, wieś stopniowo powiększała się do k. XVIII w. o kolejne przysiółki. W 1700 r. wzniesiono pierwszy, drewniany kościół fil., zastąpiony w 1794 r. w związku z utworzeniem nowej par. obiektem murowanym. W jego sąsiedztwie w 1819 r. wzniesiono szkołę par., powstałą na miejscu drewnianego obiektu z pocz. XVIII w. Począwszy od momentu założenia wsi, wznosić zaczęto typowe, drewniane zagrody, złożone przeważnie z niewielkiego, kurnego budynku łączącego funkcje mieszkalne i gospodarcze, rzadziej z osobną stodołą. Rozplanowanie zagród z rozmieszczonymi kalenicowo, wzdłuż drogi, chałupami determinowała przede wszystkim sytuacja terenowa oraz układ parceli. Do czasów współczesnych zachowała się przede wszystkim zabudowa zagrodowa powstała w XIX i na pocz. XX w., w tym drewniane chałupy w konstrukcji zrębowej, kryte dachami przyczółkowymi bądź dwuspadowymi, o wnętrzach jedno- lub dwutraktowych, z ulokowaną na osi sienią, a także nieliczne już budynki gospodarcze. W okresie powojennym, na skutek wprowadzonych w latach 70. przepisów obligujących właścicieli do budowania wyłącznie obiektów murowanych w typie tzw. kostki, tradycyjna drewniana zabudowa zagrodowa została częściowo wyparta, co wpłynęło na zacieranie się spójnego i jednolitego charakteru zespołu.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Čičmany - skarb ukryty wśród gór


Ze względu na swoją wyjątkową architekturę i ornamentykę słowacka wieś Čičmany (czyt. Cziczmany) została wpisana na listę UNESCO jako Rezerwat Architektury i Kultury Ludowej. Čičmany są położone wśród Strażowskich wierchów, mniej więcej w połowie drogi między Trenczynem a Żyliną (jadąc przez Rajec i Iławę).

poniedziałek, 11 lutego 2019

Osturnia na słowackim Spiszu


Osturňa (pl. Osturnia) jest najdalej wysuniętą na Zachód wsią w Europie, gdzie osiedlili się Rusini. Ta urokliwa wieś znajduje się na słowackim Spiszu, tuż przy granicy z Polską. Niegdyś trafiali tu przeważnie etnolodzy, ostatnio coraz częściej pojawiają się turyści. Osturňa ma 9 km długości i około 1-3 km szerokości. Położona jest wzdłuż Osturniańskiego Potoku.

Mieszkańcy mówią niespotykanym nigdzie indziej dialektem; jak sami to określają "osturniańskim narzeczem". Dialekt ten przypomina nieco spisko-magurskie czy rusińskie narzecza, ale posiada także typowe dla siebie, niepowtarzalne cechy. Bardzo charakterystyczna jest w nim głoska “u” (wymawiane jak polskie “ł”), (np. huop, uopata) oraz pełnogłos: houova, w miejsce słowackiego odpowiednika hlava (pl. głowa), czy korova, zamiast sł. krava (pl. krowa).

wtorek, 29 stycznia 2019

Tradycje zapustne: budzenie jelenia

Jeleń w kulturze Słowian, podobnie jak wiele innych zwierząt, zajmuje specjalne miejsce. Będąc stworzeniem dzikim, żyjącym w lesie, a więc niebędącym częścią ekumeny, zyskał szereg mitycznych wyobrażeń. Uważano go między innymi za pośrednika między światami, a jego poroże było traktowane jako przedstawienie drzewa życia. Więcej na temat tego zagadnienia napiszemy niebawem w osobnym artykule, z kolei poniżej przyjrzymy się obecnej u Górali Czadeckich zapustnej tradycji budzenia jelenia.

Rytuał budzenia jelenia przy pieśni "Sioła Jelina"
przeprowadzony w trakcie obchodów święta Welesa i Dziewanny,
Stowarzyszenie Jantar 2018, pomorskie
(zdjęcie: Emilia Snochowska)
Scenariusz rytuału budzenia jelenia jest dosyć prosty. We wtorek przed środą popielcową o godzinie jedenastej ludzie zbierali się w kole, zatańczyć wokół skulonego mężczyzny przebranego za jelenia jednocześnie śpiewając jedną z najstarszych polskich pieśni, "Sioła Jelinia". Po zakończeniu pieśni ludzie klaskali (raz) i tupali, by zbudzić jelenia. Ten (czy też osoba za niego przebrana), zbudzony, podrywał się i uciekał w popłochu, a uczestnicy obrzędu rozchodzili się w ciszy do swoich domów. Miało to na celu obudzenie nie tyle samego jelenia, co przywołanie wiosny i zapewnienie dobrych zbiorów w nastającym roku. Analogicznym elementem rodzimych wierzeń jest kolędniczy zwyczaj cucenia turonia.

sobota, 15 grudnia 2018

Gooral, "Ethno Electro". Recenzja.

"W moim ogródecku 
Rośnie po listecku
Rośnie kwiot liliji, Panience Maryi
Rośnie kwiot liliji, Panience Maryi"

Muzykę Goorala słyszało już wiele osób. Choć nie był on pierwszym, który postanowił połączyć elementy muzyki góralskiej z elektroniką, to jednak mu pierwszemu udało się zaistnieć szerzej również poza środowiskiem folkofilów. Dowodem na to jest chociażby dwukrotny występ na Woodstoku (z czego za drugim razem wraz z cepelią spod szyldu Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze, pff...). I choć sam Gooral swoją muzykę zwykł nazywać ethno electro, co zaznaczył w tytule swojego solowego debiutu, to jednak to określenie zdaje się być dosyć obszerne (podpisać by tak można n.p. nowsze dokonania Południcy!, a tej do muzyki Goorala cokolwiek niezbyt blisko), a to co dostajemy na "Ethno Electro" można by precyzyjniej nazwać ukutym w czeluściach internetu określeniem folkstep (cicho liczę na głosy oburzenia wobec zadufania krytyków wiedzących lepiej od twórcy co twórca tworzy, w myśl co.in.'owskiego "To the critics", jednakże "folkstep w ethno electro zawiera się").