piątek, 2 marca 2018

Bohdan Baranowski, "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII w.". Recenzja.


Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka Bohdana Baranowskiego "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII w." (1963 r.). Autor bardzo starannie przedstawił nastroje panujące w danym okresie, skupiając się na biedocie i innych niż szlachta klasach społecznych. Zadziwiającym jak nędznie prezentują się czasy, których dotyczy przysłowie "popuszczaj pasa jak za króla Sasa". Baranowski w tym dziele dokładnie przytacza przykłady z akt sądowych i ksiąg miejskich, zajmuje się tematem ludzi luźnych, prostytutek, chłopstwa, a także przestawia kulisy procesów o czary.

Jednakże nie brak tej książce mankamentów. Temat dziadów proszalnych (tudzież wędrownych) potraktował po macoszemu poświęcając im ledwo trzy zdania: że byli, że żebrali pod cmentarzami na wszystkich świętych i że ich życie lepiej przedstawia literatura piękna, więc nie warto się im bliżej przyglądać. A szkoda, bo zagadnienie to mogłoby dostarczyć materiału na kilka dodatkowych rozdziałów. Z tego powodu "O hultajach..." wydają się być pracą niepełną. Z drugiej strony więcej uwagi dziadom wędrownym Baranowski poświęcił w książce "Ludzie gościńca w XVII-XVIII wieku".

Inną kwestią jest fakt, iż rozdział "Bankiety na Łysej Górze" wielu czytelników może odnaleźć jako niesatysfakcjonujący i to pomimo doskonałej znajomości autora realiów tamtego okresu. Pamiętajmy jednak, że Bohdan Baranowski był przede wszystkim historykiem, więc ocena i interpretacja tego konkretnie zagadnienia została podjęta właśnie z perspektywy historyka. Co na ten temat mają do powiedzenia religioznawcy, czy antropolodzy kultury - tego szukać trzeba w innych pozycjach. Mimo to, przytoczone przez Baranowskiego przykłady dokładnych zeznań oskarżonych o loty na Łyse Góry mogą wydać się bardzo interesujące.

Niniejszym pragnę polecić wszystkim gorąco omawianą pozycję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz