O Wielkiej Lechii staje się coraz głośniej, a to za sprawą wydawania kolejnych książek traktujących o tym zmyślonym imperium, a także postępującej profesjonalizacji działań jej zwolenników. W odpowiedzi na turbolechickie (tak, jest to określenie wartościujące negatywnie, niemniej bardzo trafne) publikowane są liczne artykuły demaskujące, głównie na blogach i portalach tematycznych takich jak np.
Sigillum Authenticum,
Mitologia Współczesna,
Seczytam, czy
histmag. Do tej pory ukazała się również zaledwie jedna pozycja książkowa polemizująca z Imperium Lechickim -
"Wielka Lechia. Źródła i przyczyny teorii pseudonaukowej okiem historyka" autorstwa Romana Żuchowicza, jednakowoż jest to pozycja daleka od ideału (bynajmniej nie ze względów merytorycznych). 6 listopada '19 ukazała się kolejna książka traktująca o tym nieszczęsnym zagadnieniu. Mowa o
"Fantazmacie Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków" Artura Wójcika (odpowiedzialnego za wspomniany wcześniej blog Sigillum Authenticum).
"Fantazmat Wielkiej Lechii..." w żadnym wypadku nie jest polemiką z twierdzeniami piewców lechityzmu. Określiłbym tę książkę raczej jako podręcznik dla niezorientowanych. Autor, historyk z wykształcenia, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, w przystępny sposób przybliża problematykę i genezę wielkolechicką, kwestie źródłoznawcze, a także z niezwykłą łatwością obala najbardziej popularne twierdzenia turbolechitów. Sporo miejsca w książce poświęca na streszczenie treści, które zwolennicy imperium lechickiego traktują jako dowody na istnienie starożytnego państwa polskiego, czy to mowa o średniowiecznych kronikach, czy o nadinterpretowanych lub zdezaktualizowanych badaniach i opracowaniach naukowych, czy publikacjach pseudonaukowych, a nawet nowożytnych fałszerstwach. Obala też pogląd jakoby środowisko naukowe twierdziło uparcie, że przed Mieszkiem I na ziemiach polskich nie było absolutnie nic, a sami Polacy mieli zejść z drzew po rzekomym "chrzcie Państwa Polskiego". Rozkłada na czynniki pierwsze i obala tezy o koronacji Bolesława Chrobrego na cesarza Zachodniej Europy, jak i na cesarza Słowiańszczyzny (Lechii). Z kolei w ostatnim rozdziale Wójcik prezentuje ciekawą teorię spiskową, cokolwiek w postaci trudnej do zweryfikowania hipotezy, jakoby ruchy turbolechickie miały być efektem działań geopolitycznych Federacji Rosyjskiej.