Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVII wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVII wiek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 sierpnia 2022

Twierdza w Kamieńcu Podolskim: polska "perła na kamieniu"

Twierdza w Kamieńcu Podolskim broniła granic państwa polsko-litewskiego przed wieloma wrogami - Tatarami, Turkami, Kozakami. Szlachta postrzegała ją jako symbol panowania Rzeczypospolitej w południowo-wschodnich województwach Korony i niezdobyte "przedmurze chrześcijaństwa", zaś współcześnie za sprawą literatury i filmu na stałe wpisała się w historyczną świadomość Polaków.

Stary Zamek w Kamieńcu Podolskim (zdjęcie: Grzegorz Gołębiowski; na licencji CC BY-SA 4.0).
Zanim skupimy się na dziejach i roli twierdzy w Kamieńcu Podolskim w historii Rzeczypospolitej, warto pochylić się nieco nad tym, co sprawiało, że była tak wyjątkowa. O potencjale obronnym Kamieńca Podolskiego zadecydowało jego położenie geograficzne. Stare miasto leży w zakolu rzeki Smotrycz, będącej jednym z dopływów Dniestru. Brzegi rzeki tworzą głęboki jar o niemal pionowych ścianach, których wysokość dochodzi do nawet 40 metrów. Jedyną drogą, która pozwalała na dostanie się do miasta od strony zachodniej, był wąski przesmyk pomiędzy brzegami rzeki. Z uwagi na oczywiste walory obronne, budowa umocnień w tym właśnie miejscu wydawała się nieodzowna.

Wzmianki o Kamieńcu Podolskim pojawiają się już w najstarszych źródłach ruskich z XII wieku. W "Powieści minionych lat" mnicha Nestora miasto to pojawia się na równi z innymi grodami zdobytymi przez książąt ruskich. Istnienie jakiejś formy murów miejskich poświadczone zostało w 1240 roku, kiedy to podczas najazdu Mongołów na Europę Batu-chan zniszczył kamienieckie umocnienia i złupił miasto. W późniejszym okresie osada przeszła pod panowanie książąt litewskich z rodu Giedymina. W 1374 roku książęta Jerzy i Aleksander Koriatowicze dokonali lokacji miasta, zaś zapewne kilka lat wcześniej powstało murowane założenie obronne, które z czasem przekształcone zostało w Stary Zamek. W 1430 roku Ruś Czerwona oraz Podole z Kamieńcem objęte zostały przywilejem jedleńskim dla szlachty polskiej. Faktyczne włączenie Podola do Królestwa Polskiego nastąpiło w 1434 roku, kiedy na uroczystościach koronacyjnych Władysława Jagiellończyka (zwanego później Warneńczykiem), wystawiono akt o wprowadzeniu na Ruś Czerwoną oraz Podole pełnego prawa polskiego, hierarchii urzędniczej oraz systemu administracyjno-sądowego.

wtorek, 3 maja 2022

Bohdan Baranowski, "Ludzie Gościńca w XVII i XVIII wieku". Recenzja.

Wznowienia Repliki budzą rozbieżne emocje, zwłaszcza w perspektywie wątpliwej etyki wydawniczej, jednak nie można nie docenić, że dzięki nim współczesny czytelnik jest w stanie poznać pozycje dobre, lecz dziś już nieco zapomniane i trudno dostępne. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku książki "Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku" Bohdana Baranowskiego, która po raz pierwszy ukazała się w 1986 roku.

Bohdan Baranowski, "Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku",
Wydawnictwo Replika, Poznań 2021, 352 strony.
"Ludzie gościńca..." to książka poświęcona - jak wskazuje sam tytuł - wszelkiego rodzaju wędrowcom, jakich można było spotkać na XVII- i XVIII-wiecznych traktach: ludziom luźnym, kuglarzom, wędrownym rzemieślnikom, pielgrzymom, maruderom, zbójcom, złodziejom, prostytutkom, a nawet handlarzom żywym towarem. Pod wieloma względami wydaje się być ona rozwinięciem starszej pozycji tegoż autora, czyli "O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach..." (1978). Za materiał źródłowy posłużyły Baranowskiemu głównie księgi miejskie, zawierające opisy przebiegów procesów sądowych, w tym liczne i często bardzo obrazowe zeznania oskarżonych. Być może właśnie dlatego rzeczywistość przedstawiona w "Ludziach gościńca..." wydaje się przede wszystkim groźna i ponura, niemal pozbawiona jasnych stron życia.

piątek, 15 kwietnia 2022

Sławomir Leśniewski, "Chmielnicki. Burzliwe losy Kozaków". Recenzja.

W epoce przepełnionej konfliktami, być może najbardziej niszczącym okazała się dla Rzeczypospolitej wojna domowa. Powstanie Chmielnickiego przyniosło nie tylko morze krwi, ale też nieodwracalne skutki dla naszej części Europy. O tym opowiada książka Sławomira Leśniewskiego.

Sławomir Leśniewski, "Chmielnicki. Burzliwe losy Kozaków",
Wydawnictwo Literackie, 2022, 464 strony.
Sławomir Leśniewski jest doświadczonym popularyzatorem historii. To określenie może być przez niektórych traktowane jako epitet (wszak nie brakuje osób przekonanych, że popularyzacja równa się rozważaniom naukowym). Autor jest czynnym adwokatem, a nie historykiem, co bynajmniej nie umniejsza jego umiejętności, a może nawet świadczy o dociekliwości, przenikliwości oraz wrażliwości na słowo pisane. Przede wszystkim zaś - umiejętności oddzielenia twardych faktów od kłamstw i półprawd.

Na szczęście autor nie ulega nieznośnej manierze właściwej wielu popularyzatorom dziejów. Przede wszystkim nie stara się na siłę ubarwiać faktografii, nie forsuje "nowatorskiej", nastawionej na tanią sensację interpretacji wydarzeń. Czytelnik nie odniesie dzięki temu wrażenia, że autor miał potrzebę udowodnienia, że podjęta przezeń problematyka jest najważniejsza ze wszystkich, oraz że to właśnie jego pisarstwo jest odpowiedzią na konieczność wypełnienia luki badawczej. Nie. Sławomir Leśniewski prowadzi systematyczny wywód na temat historii niszczącego konfliktu z połowy XVII wieku.

piątek, 20 sierpnia 2021

Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku". Recenzja.

"O wodo, wodo! tyś mnie niesprawiedliwie osądziła!"
K. Milewski, "Pamiątki historyczne krajowe", nakład i druk S. Orgelbranda, Warszawa 1848, s. 347 (za: Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku", wydawnictwo Replika, Poznań 2021, s. 142).
Książka "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku" Bohdana Baranowskiego (1915-1993) po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1952 roku. Autor przedstawił ją jednak dwa lata wcześniej na posiedzeniu naukowym Wydziału II Łódzkiego Towarzystwa Naukowego, dnia 26 marca 1949 r. Po siedmiu dekadach, 26 stycznia 2021 r., ukazało się nowe wydanie tej pracy, nakładem wydawnictwa Replika.
Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku",
wydawnictwo Replika, Poznań 2021, 272 stron.
Niestety, nie było mi dane mieć w ręku pierwszego wydania "Procesów czarownic w Polsce...", tym samym nie mogę w tym miejscu dokonać porównania oryginału z edycją Repliki.

Bohdan Baranowski w omawianej pracy przybliżył rzecz jasna temat procesów czarownic na terenach polskich w okresie od XVI do XVIII w., choć - zgodnie z tytułem - skupia się na wiekach XVII i XVIII, gdy proceder ten był najintensywniejszy, bowiem w wieku XVI procesy czarownic były nowinką nieśmiało wkraczającą do naszego kraju. Książka podzielona jest na poprzedzone wstępem trzy zasadnicze części: "Tło", w której rozrysowane zostają realia społeczno-gospodarcze i historyczne opisywanego zagadnienia; "Proces", w której przedstawiony został przebieg sądzenia (domniemanej) czarownicy, od momentu pomówienia bądź powołania (wskazania podejrzanej przez przesłuchiwaną), poprzez pławienie i przesłuchania połączone z torturami, do wydania wyroku, który najczęściej oznaczał spalenie skazanej na stosie; a także "Zeznania czarownic", która jest w moim odczuciu najciekawszą partią niniejszej pozycji, gdyż umożliwia nam wgląd we fragment rzeczywistości mitycznej ówczesnego ludu.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Zwyczaje pogrzebowe nowożytnej szlachty polskiej

Pogrzeby były w nowożytnej Rzeczypospolitej doniosłymi wydarzeniami, nie tylko w warstwie liturgicznej, ale także jako odbicie ówczesnej kultury. Wystawność i przepych pokazywały splendor rodu zmarłego, zaś warstwa tekstowa i wizualna obrzędów uwidaczniała żyjącym nieuchronność śmierci.

Portret trumienny Stanisława Woyszy z Bzowa, 1677 rok, domena publiczna.
Pomimo pewnej dozy uniwersalności, jaka z przyczyn czysto liturgicznych cechowała obyczaje grzebalne w całej chrześcijańskiej Europie, pogrzeby szlacheckie na ziemiach Rzeczypospolitej pełne były przepychu, dostojeństwa i ostentacyjnie manifestowanego bogactwa. Specyficzna dla tej części Europy kultura funeralna była z jednej strony jawnym wyrazem rzymskokatolickiej kontrreformacji, z drugiej jednak koncentrowała i uwypuklała, pełne odniesień do obyczajów antycznych (w szczególności rzymskich), estetyczne i duchowe preferencje panów braci. Sama ceremonia pogrzebowa, zazwyczaj trwająca wiele dni, była wydarzeniem z pogranicza teatru, łącząc w sobie wiele środków wyrazu: słowa kazań, gesty obrzędów, muzykę litanii żałobnych, architekturę okazjonalną oraz plastyczne formy dekoracji trumny i świątyni. Taka otoczka pogrzebu miała zazwyczaj na celu uwypuklenie zasług i dokonań zmarłego oraz ukazanie znaczenia i zamożności rodziny denata. O unikalności sarmackiej ekspresji pogrzebu w skali całej Europy świadczyć mogą opisy cudzoziemskich podróżników i dyplomatów, którzy, jak poseł francuski Francois Paulin Dalerac, zauważali, że sposób w jaki chowana była średniozamożna szlachta dorównywał ceremoniom pogrzebowym francuskich książąt krwi.

sobota, 4 lipca 2020

Rozrywki w czasach staropolskich: bawić się każdy może

Można odnieść wrażenie, że na ludzki żywot w dawnych wiekach składały się jedynie praca oraz modlitwa. Jednak to tylko pozór! Jak wyglądało życie towarzyskie szlachty, mieszczan i chłopów? Jakie zabawy i rozrywki w czasach staropolskich były najpopularniejsze?

Szlachta się bawi, ilustracja Dariusza T. Wieleca, na licencji Free Art License.
W czasach staropolskich jedną z najważniejszych wartości była praca, którą uważano za podstawę uczciwości i solidarności społecznej. Dlatego też poświęcano jej większą część dnia. Magnatom wiele czasu zajmowało sprawowanie różnych funkcji związanych z ich społeczną pozycją, średnia szlachta osobiście doglądała gospodarki, a chłopi zwykle pracowali od wchodu do zachodu słońca. Ponadto należy dodać, że "praca w XVI-XVII wieku była bardzo ciężka, wymagała z reguły więcej wysiłku fizycznego niż dziś, z powodu niskiego stopnia techniki, braku lub prymitywizmu narzędzi" (M. Bogucka, "Staropolskie..."). Do tego dochodziły tzw. obowiązki domowe czy powinności związane z kultem religijnym, które sumiennie wypełniano.

Pojawia się więc pytanie: czy w czasach staropolskich w natłoku licznych obowiązków było miejsce na rozrywki? Otóż tak, głównie w okresie jesienno-zimowym i podczas świąt, wypełniających aż około 1/3 roku. W czasie świąt "zbierano się często, czy to w obszernym kole rodzinnym, czy to wśród sąsiadów, czy to na większych zjazdach z takiej czy innej, prywatnej czy publicznej okazji" (J. S. Bystroń, "Dzieje obyczajów..."). Nie o obrzędach i tradycjach świątecznych będzie jednak mowa, a o różnych formach zabawy, które trudno zliczyć. Nie sposób przedstawić wszystkich. Dlatego też przyjrzymy się najpopularniejszym i najciekawszym codziennym i świątecznym rozrywkom w czasach staropolskich.

piątek, 3 kwietnia 2020

Husaria - duma i chwała polskiego wojska

Skrzydlaci jeźdźcy, odziani w zbroje i zwierzęce skóry, z impetem siejący spustoszenie w szeregach wroga, zwyciężający bitwy oraz będący elitą wojska polskiego w XVI i XVII wieku. Husaria do dziś jest obiektem fascynacji, ale także przedmiotem legend i mitów powielanych w literaturze i sztuce narodowej.

Wojciech Kossak, "Chodkiewicz z husarią pod murami Chocimia w 1621 roku"
(1936r., domena publiczna).
Husaria - nazwa i geneza formacji
Wśród historyków przyjmują się zazwyczaj dwie teorie dotyczące pochodzenia nazwy "husaria". Według pierwszej ów termin pochodzi z serbskiego słowa "usar" lub "gusar", oznaczającego jeźdźca, korsarza lub rozbójnika. Druga teoria z kolei wywodzi etymologię słowa z języka węgierskiego, "huszar", co miało być połączeniem dwóch węgierskich wyrazów: "husz" oznaczającego dwadzieścia oraz "ar", czyli lenno lub dobra ziemskie. Historycy przyjmują zatem, że nazwę tę przejęto po zaciągu pierwszych husarzy pochodzących z Serbii oraz Węgier na stan wojska koronnego.