Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Slawoslaw. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Slawoslaw. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 września 2018

Kruk - posłaniec z tamtego świata

"Czarne skrzydła, czarne słowa" – w ten sposób o krukach zwykli mówić bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia", mieszkańcy fantastycznego uniwersum Westeros. Fraza ta ma związek z wierzeniem powszechnym wśród wielu ludów, które kruka zwykły traktować jako zwiastun nieszczęścia: śmierci, choroby i wszelkiego plugastwa. Jest to jednak skojarzenie wtórne, gdyż pierwotnie ptaki te ceniono za niebywałą inteligencję, skutkiem czego w wielu kulturach pełniły one rolę posłańców przybywających z nadprzyrodzonego świata. Kruk krukowi oka nie wykole – w mądrości ludu zachowało się przekonanie o niezwykłym rozumie tych istot, które były w stanie dobrze ze sobą kooperować.

Zdjęcie: Acid Plx; na licencji CC BY 2.0.
Nazwa kruk wywodzi się rzecz jasna od krakania, dawniej nazywanego również krukaniem. Kruki nie należą do ptaków w Polsce popularnych. W okresie międzywojennym zostały prawie wytępione. Dopiero ochrona tego gatunku sprawiła, że od 1948 roku populacja kruków zaczęła wzrastać. Niewielka liczebność tego gatunku sprawiła jednak, że wyobrażenia o tych ptakach nie zachowały się dobrze w kulturze ludowej, choć bez wątpienia wśród dawnych ludów kruk powszechnie kojarzony był ze światem boskim.

czwartek, 7 czerwca 2018

Niech to Perun trzaśnie! Słowiańskie bóstwa we frazeologii…

Frazeologia to dział językoznawstwa zajmujący się badaniem utrwalonych i nierozerwalnych połączeń wyrazowych, wyrażeń bądź zwrotów, które często znaczą o wiele więcej niż ich dosłowny sens. By je zrozumieć, trzeba dobrze orientować się w konkretnym kodzie kulturowym, a już na pewno jego znajomość jest wymagana przy próbie ustalenia, skąd dane połączenie mogło wziąć się w mowie, jaki jest jego pierwotny sens. Kto ze słowiańskiego panteonu zdołał przetrwać we frazeologii języków słowiańskich? Czyje imię, mimo upływu przeszło tysiąclecia, jest wciąż nieświadomie przywoływane przez człowieka? Pierwszym, najbardziej oczywistym typem jest Perun, choć nie tylko on zdołał pozostawić po sobie ślad we frazeologii. 

Jerzy Hulewicz, "Święty Jerzy, pogromca smoków", 1917 (1927?), olej na płótnie
(na licencji CC BY-SA 4.0)
Bogów często zwykło wspominać w kontekście przekleństw – form wykrzyknikowych będących w istocie wyrażeniem niezadowolenia i życzeniem komuś lub czemuś niepowodzenia bądź rychłego końca. Pogańska ludność swym bóstwom oddawała bezwzględną część, jednak czasem też zanoszono do nich konkretne prośby, np. o urodzaj. W przypływie gniewu człowiekowi zdarzało się jednak przywołać boga w niecnym celu. Pozostałością tego typu aktu językowego w polszczyźnie jest fraza niech to/go piorun trzaśnie.

Etymologicznie rzecz biorąc, Perun to ‘ten, który uderza’ – upersonifikowana przyczyna grzmotu. Wiesław Boryś w swych rozważaniach na temat wyrazu piorun przypuszczał, że wyraz ten jeszcze w XIV w. mógł być nazwą własną dawnego bóstwa i dopiero w XV w. został zdegradowany do klasy profanum, stając się po prostu synonimem dla gromu. Dawny Piorun stał się piorunem, jak pisze Aleksandr Gieysztor, dawna nazwa teologiczna uległa laicyzacji i dała początek terminowi na oznaczenie zjawiska atmosferycznego. Należy zauważyć, że w języku ukraińskim leksem Perun funkcjonuje jako nazwa własna ‘boga deszczu, błyskawicy i gromu Słowian wschodnich’, jednak niektóre źródła poświadczają również jego dawne znaczenie – ‘grom’.

sobota, 24 marca 2018

Wielka mała Słowiańszczyzna

Słowiański internet jest podzielony. Wszystko za sprawą coraz bardziej rozpowszechniających się informacji o rzekomo niebywałym stopniu rozwoju cywilizacyjnego dawnych Słowian, którzy jawią się czasem jako najbieglejsi we wszystkich dziedzinach nadludzie, od których inne ludy mogły co najwyżej zapożyczać wiedzę, nie dając im nigdy nic od siebie. Jedni gorąco przyjęli większość tych hipotez – zapewne za sprawą zmęczenia panującym w polskim piśmiennictwie interpretatio christiana, objawiającym się chociażby w rozpowszechnionym przekonaniu, że przed chrztem Polski nic godnego uwagi na naszych ziemiach się nie działo. Inni jednak ostrożniej podeszli do tych tez – wszakże szczątkowość materiału źródłowego nie pozwala na to, by móc wysuwać tak daleko idące wnioski. Ich trzeźwość umysłu została odebrana jako mentalne poddaństwo, przez co grono miłośników kultury słowiańskiej mimowolnie rozłamało się na dwa fronty, próbujące się pacyfikować przy okazji wszelkiego rodzaju internetowych sporów.

Wsiewołod Iwanow, "Prawdziwa historia starożytnej Rusi (wedyjskiej). Dzień ku czci nieba."
Nie ukrywam, że sam do wszystkich rewelacji na temat wysokiego rozwoju dawnych Słowian podchodzę z dystansem. W sieci coraz chętniej zaczęli się szarogęsić naukowcy amatorzy, specjalizujący się szczególnie w historii, etymologii i archeologii genetycznej. Interpretatio christina zostało zastąpione przez tzw. turbosłowianizm – interpretowanie wszelkich przesłanek naukowych w sposób, który pozwalałby ujrzeć Słowian jako lud górujący w jakiś sposób nad pozostałymi. Można traktować to zjawisko jako miłą odmianę od wcześniejszego skrzywienia. Nikt wszakże nie może zabronić nikomu tworzenia podwalin pod nową mitologię narodową. Sam wolę jednak wyrazić ubolewanie nad wyraźnym oddaleniem się od pożądanego obiektywizmu. Odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim przestało chodzić o jakąkolwiek wiarygodność, czego najlepszym dowodem jest to, że największą popularnością cieszą się hipotezy, które Słowian przedstawiają w szczególnie jasnym (doniosłym) świetle.