 |
Widok na Święty Krzyż od strony Nowej Słupi. Lipiec 2019. |
Niedawno przeczytałem artykuł autorstwa pana Łukasza Misiuny pt.
"Oblaci w lesie. Rząd zmniejszy Świętokrzyski Park Narodowy na rzecz Kościoła?". Brak zaskoczenia informacjami zawartymi w tym tekście wynikał z tego, że były mi one w większości znane. Wydaje się jednak, że można dane dość rzeczowo przedstawione przez pana Misiunę uzupełnić o fakty dotyczące innej niż przyrodnicza warstwy świętokrzyskich dóbr, chociaż wydawałoby się, że głównie ochrona przyrody przemawia przeciwko okrojeniu powierzchni Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN). Czy faktycznie chodzi o mniejszy lub większy zakres ochrony przyrodniczej na Łyścu? Proponuję ocenę obecnej sytuacji z perspektywy osoby, która dzięki pracy w urzędzie konserwatora zabytków miała możność obserwować relacje i działania obu stron, czyli zgromadzenia OO. Oblatów i ŚPN, przez ponad 20 lat. Perspektywa ta jest oczywiście
"wypaczona" moim osobistym stosunkiem do całokształtu tego dziedzictwa. Dałem temu wyraz m.in. w powieści
"Okręg Alków", na której kartach staram się przybliżyć odbiorcom okres w historii Łysej Góry, który poprzedza, zarówno budowę wałów kultowych, jak i pojawienie się Benedyktynów. Jednakże niniejsza wypowiedź będzie dotyczyła naszej wspólnej relacji ze świętokrzyskim dziedzictwem - obecnej lub niewiele poprzedzającej czasy nam współczesne. Możliwe, że uda się w ten sposób rzucić bardziej jaskrawe światło na odbywający się na naszych oczach proces.