Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tradycja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tradycja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 grudnia 2020

Wywiad z żercą: Dawid Szymański

Polskie rodzimowierstwo niewątpliwie cieszy się w ostatnich latach niemałym zainteresowaniem. Dlatego też wychodząc naprzeciw temu zainteresowaniu zainicjowaliśmy cykl "Wywiad z żercą". Przed Wami trzecia część tego cyklu, tym razem z Dawidem Szymańskim z gromady Kołomir działającej na terenie woj. warmińsko-mazurskiego. W przygotowaniu są także kolejne części cyklu, przy czym następna, zgodnie z oczekiwaniami czytelników, będzie stanowić wywiad z żerczynią (a z kim dokładnie - to póki co tajemnica).

Dawid Szymański na święcie Roda w Chramie Stokroć (zdjęcie: Sylwia Dziadoń)
Czym jest rodzima wiara?

Rodzima wiara to współczesna religia etniczna oparta na wierzeniach przedchrześcijańskich Słowian oraz ich kontynuacji zachowanej w późniejszym folklorze tych ludów. Mówimy tu o religii naturalnej, czyli wyrosłej wraz z danym ludem, a nie - jak to się często uważa - będącej "kultem przyrody". To religia opisująca świat i zasady jego działania w sposób dla tego ludu najwłaściwszy. Cechami charakterystycznymi rodzimej wiary słowiańskiej są: politeizm, wiara w wędrówkę i wieloaspektowość duszy oraz kult Przodków. Rodzimowierca postrzega czas, życie i wszechświat jako cykl, skutkiem czego stara się umiejscowić w tym cyklu, realizując w codziennym życiu reprezentowane przez Bogów archetypy, a także włączyć się aktywnie w proces, jakim jest Przyroda, poprzez życie w zgodzie z jej prawami. Jest to wyznanie tradycjonalistyczne, i - wbrew temu, co niektórzy próbują dziś głosić - także silnie dogmatyczne.

sobota, 1 sierpnia 2020

Wywiad z żercą: Dawid Zbigniew Walkowiak

Sporym zainteresowaniem w ostatnich latach cieszą się nie tylko wierzenia dawnych Słowian, ale i dzisiejsze rodzimowierstwo. Aby lepiej przybliżyć naszym czytelnikom, czym ono jest, postanowiliśmy zadać kilka pytań Dawidowi Zbigniewowi Walkowiakowi, żercy wielkopolskiej Gromady Raróg. Przed państwem druga odsłona cyklu "Wywiad z żercą".

Dawid Zbigniew Walkowiak w trakcie obchodów święta Kupały,
wielkopolskie 2019 (zdjęcie: Monika Garczarek)
Czym jest rodzimowierstwo?

Słowianie to pobratymcy w słowie, inaczej mówiąc ludzie słowa - jego wartości i znaczenia. Gdy popatrzymy na nazwę 'rodzima wiara', to okazuje się, że skrywa ona w sobie całą istotę naszych wierzeń - jest dokładnie tym, czym słowa składowe jej nazwy. Tym samym owo nazwanie jest kapitalne w swej prostocie i znaczeniu. Zwróćmy zatem uwagę na miano tej wiary, skupmy się na wyrazach, które je tworzą, zastanówmy się chwilę nad nimi.

Rodzimość, rodzimy to: rdzenny, swojski, tutejszy, tradycyjny, czyli płynący z naszych dawnych zwyczajów i obyczajów oraz mądrości i pobożności Przodków zespół cech tej wiary, a więc to, co ją określa, tworzy jej sedno tj. nierozłącznie rodzimy, słowiański charakter. Tego zestawienia składowych nie sposób wykreślić czy rozdzielić, gdyż stanowią istotę rodzimowierstwa. Nie da się ani rewolucjonizować rodzimości, ani jej zaprzeczać czy wymazywać i jednocześnie rodzimym być. Rodzima wiara bez zachowania swego rzeczywiście rodzimego oblicza staje się nieautentyczna niejako z definicji, zatraca bowiem pierwotny sens swego znaczenia, gubi wiarygodność i wartość nadawaną jej właśnie przez rdzenny dorobek Przodków.

Dla rodzimowiercy zatem podstawowym obowiązkiem jest kult rodzimych (czyli słowiańskich) Bóstw, dbałość o język i znaczenie słów, troska o zachowanie tradycji, wartości, obyczajów, zwyczajów oraz dorobku Przodków, który zobowiązani jesteśmy kontynuować i przekazywać potomnym. Rodzimowierstwo stanowi jednocześnie ostoję dla duszy oraz własnej tożsamości. Jest drogowskazem życiowym, sposobem oraz wzorem na stanowienie słowiańskiego ładu w sobie, w rodzinie i w społeczności.

sobota, 4 lipca 2020

Rozrywki w czasach staropolskich: bawić się każdy może

Można odnieść wrażenie, że na ludzki żywot w dawnych wiekach składały się jedynie praca oraz modlitwa. Jednak to tylko pozór! Jak wyglądało życie towarzyskie szlachty, mieszczan i chłopów? Jakie zabawy i rozrywki w czasach staropolskich były najpopularniejsze?

Szlachta się bawi, ilustracja Dariusza T. Wieleca, na licencji Free Art License.
W czasach staropolskich jedną z najważniejszych wartości była praca, którą uważano za podstawę uczciwości i solidarności społecznej. Dlatego też poświęcano jej większą część dnia. Magnatom wiele czasu zajmowało sprawowanie różnych funkcji związanych z ich społeczną pozycją, średnia szlachta osobiście doglądała gospodarki, a chłopi zwykle pracowali od wchodu do zachodu słońca. Ponadto należy dodać, że "praca w XVI-XVII wieku była bardzo ciężka, wymagała z reguły więcej wysiłku fizycznego niż dziś, z powodu niskiego stopnia techniki, braku lub prymitywizmu narzędzi" (M. Bogucka, "Staropolskie..."). Do tego dochodziły tzw. obowiązki domowe czy powinności związane z kultem religijnym, które sumiennie wypełniano.

Pojawia się więc pytanie: czy w czasach staropolskich w natłoku licznych obowiązków było miejsce na rozrywki? Otóż tak, głównie w okresie jesienno-zimowym i podczas świąt, wypełniających aż około 1/3 roku. W czasie świąt "zbierano się często, czy to w obszernym kole rodzinnym, czy to wśród sąsiadów, czy to na większych zjazdach z takiej czy innej, prywatnej czy publicznej okazji" (J. S. Bystroń, "Dzieje obyczajów..."). Nie o obrzędach i tradycjach świątecznych będzie jednak mowa, a o różnych formach zabawy, które trudno zliczyć. Nie sposób przedstawić wszystkich. Dlatego też przyjrzymy się najpopularniejszym i najciekawszym codziennym i świątecznym rozrywkom w czasach staropolskich.

środa, 1 lipca 2020

Źródła etyki w polskim rodzimowierstwie

Obchody rodzimowierczej Kupały w Stowarzyszeniu Kałdus, kujawsko-pomorskie 2018
(zdjęcie: Katarzyna Schmid)
Współczesne rodzimowierstwo słowiańskie wzbudza coraz większe zainteresowanie. Niestety, poszukując wiedzy na jego temat nad wyraz często można napotkać informacje, jakoby rodzima wiara miałaby być religią bez dogmatów, zasad wiary, a samo słowo 'rodzimowierstwo' bywa traktowane jako synonim bliżej niezdefiniowanej ‘wolności’. Przyczynom takiego postrzegania współczesnej rodzimej wiary, jakże obecnego wśród osób rozpoczynających swoją przygodę z rodzimowierstwem (jak i pogaństwem w ogóle), przyjrzymy się może przy innej okazji.

Rodzimowierstwo jako religia bez dogmatów, czy zasad etyki i wzorców zachowań, byłoby ewenementem na skalę globalną. Zresztą samo określenie "religia bez dogmatów" to oksymoron. Dochodzi tu do pewnego niezrozumienia, czym jest religia. Brak jednoznacznej definicji, a raczej niezmierzona wielość definicji religii, nie ułatwia sprawy. Nie miejsce jednak tutaj na dywagacje na temat istoty religii (choć znajduję taką dyskusję jako niezwykle ciekawą i zarazem niepotrzebną).

Celem niniejszego artykułu jest sprawdzenie, czy współczesne rodzimowierstwo faktycznie nie niesie ze sobą pewnych zasad etycznych i wzorców zachowań, a jeśli jednak takie zasady w rodzimej wierze istnieją, to jakie są ich źródła. Aby tego dokonać, utworzyłem formularz z pytaniami dotyczącymi tego zagadnienia i rozesłałem go do osób pełniących funkcję żerców oraz stałych ofiarników w gromadach rodzimowierczych, a także do osób niezrzeszonych, mających jednak realny wpływ na rozwój tego środowiska. W okresie od 13 do 28 czerwca uzyskałem 35 odpowiedzi od reprezentantów 24 gromad i 2 odpowiedzi od osób niezrzeszonych. Wśród odpowiedzi znalazł się jeden głos rodzimowierstwa słowiańskiego na emigracji - mowa o żercy gromady Zadruga Korzenie działającej na terenie UK, który pozostaje jednak w stałym kontakcie i współpracy z polskim środowiskiem rodzimowierczym. Ponadto 6 osób nie wypełniło ankiety, pomimo wcześniejszych zapowiedzi, a w przypadku 3 osób spotkałem się z brakiem odzewu. Wyniki ankiety prezentuję poniżej (zachowana oryginalna pisownia; kolejność alfabetyczna względem nazw gromad).

piątek, 29 maja 2020

Natalia Zacharek, "Kociewskie demony ludowe". Recenzja.

Natalia Zacharek, "Kociewskie demony ludowe"
Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych Manowce, 2019, 70 stron.
Z pewnych bliżej nieznanych powodów Kociewie nie cieszyło się takim zainteresowaniem etnografów jak pozostałe regiony, a zwłaszcza jak sąsiadujące z nim Kaszuby. Być może właśnie dlatego Natalia Zacharek postanowiła napisać książkę "Kociewskie demony ludowe", do której przygotowania posłużyła jej nieliczna literatura etnograficzna traktująca o tym regionie i przeprowadzone przez nią w okresie 2 czerwca - 30 listopada 2019 roku badania terenowe.

Przyznam szczerze, że byłem nastawiony do tej pozycji bardzo pozytywnie. Wpłynęły na to różne czynniki, takie jak zapowiedzi książki, czy wypowiedzi samej autorki na antenie polskiego radia (posłuchaj - dostęp: 29 maja 2020). Jednocześnie moje oczekiwania nie były wygórowane, więc byłem gotów machnąć ręką na ewentualne potknięcia. Jednakże lektura "Kociewskich demonów..." była pod pewnymi względami bardzo zaskakująca. Dlatego też w niniejszej recenzji znajdzie się trochę pochwał, a także niemało czepialstwa.

sobota, 23 maja 2020

Watra, święty ogień

Domena publiczna
Watra to słowo typowe dla gwary góralskiej, oznaczające wg rożnych słowników najczęściej ogień palony na świeżym powietrzu, na polach, względnie w pasterskim szałasie, rzadziej po prostu ogień. Etymologicznie wywodzi się watrę od awestyjskiego ātar (ogień). Słowo to w podobnych znaczeniach występuje w wielu językach słowiańskich, np. słowackim, czeskim, serbskim, czy chorwackim. Ponadto ormiańskie Airem oznacza palić się, pałać; osetyjskie art - ogień; albańskie vatrë, votrë - ognisko; irańskie áith - piec. Wg Aleksandra Brücknera (s. 604) u Słowian słowo watra pojawiło się za sprawą wołoskich pastuchów. Jedynie jako ciekawostkę dodam, że w polskiej gwarze włóczęgowskiej (która swoją drogą jest stosunkowo dynamiczna) jako watra określa się ogniska wysokie na kilka metrów, a we współczesnym ukraińskim slangu słowo ва́тра znaczy tyle, co zapalniczka. W niniejszym wpisie skupimy się na magiczno-rytualnym wykorzystaniu watr.

sobota, 2 maja 2020

Gdy susza dokucza...

Jacek Malczewski, "W tumanie" (1893-1894; domena publiczna)
Susza nigdy nie była zjawiskiem pożądanym. Może negatywnie wpłynąć na wielkość zbiorów i znacząco przybliżyć groźbę głodu. Nic więc dziwnego, że ludy rolnicze, takie jak na przykład Słowianie, próbowały sobie wytłumaczyć ją na różne sposoby, niekoniecznie racjonalne. Susza mogła być więc karą boską, a wraz z innymi znakami zwiastować nieodległy koniec świata. Bywało też, że o powodowanie suszy oskarżano czarownice (wiedźmy, cioty itp.) lub diabły i inne istoty demoniczne. W niniejszym artykule przybliżymy kilka tradycyjnych sposobów zapobiegania lub odwołania suszy.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Przesądy domowe: na dachu bocian, na drzwiach podkowa...

Przesądy domowe - zwyczaje i praktyki magiczne - rozwinęły się szczególnie na wsi. W kulturze ludowej dom zajmował bowiem zawsze szczególne miejsce. Tworzył rodzinną przestrzeń, wokół której ogniskowało się centrum codziennego życia wypełnionego pracą, snem, odpoczynkiem, różnymi radościami i troskami.

Drewniana chałupa ze wsi Wyryki z 1913 roku, skansen w Holi, woj. lubelskie
(zdjęcie: Aniedz; na licencji CC BY-SA 4.0)
Wierzenia dotyczące budowy domu miały na celu zapewnienie pomyślności, zdrowia i bezpieczeństwa. Istotny był już sam wybór miejsca i czasu rozpoczęcia prac. Nigdy nie budowano tam, gdzie wcześniej zdarzyło się jakieś nieszczęście, wybuchały pożary, uderzały pioruny lub szerzyły się choroby. Wybór konkretnego miejsca ułatwiały wróżby. Pod każdy planowany narożnik domu sypano garście żytniego ziarna lub wrzucano kromki chleba - jeżeli przez noc pożywienie ocalało, miejsce uznawano za właściwe. Do budowy przystępowano w dni uznawane za szczęśliwe, o określonej porze roku, dnia, fazie księżyca i według określonej strony świata, zazwyczaj od wschodu. Nie bez znaczenia był również wybór surowca - odrzucano drzewa powalone przez wichury lub porażone wcześniej piorunem.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Tradycje zapustne: Poklad

Zdjęcie: autor nieznany (szczegóły); na licencji CC BY-SA 3.0.
Na niewielkiej, zamieszkałej przez Chorwatów wyspie Lastovo (iliryjskie Ladest), będącej częścią Królestwa Chorwacji, a od XIII do XIX w. (małymi przerwami) częścią Republiki Dubrownickiej - cieszącej się względną autonomią - słowiańska kultura ludowa zachowała ciekawy obrzęd zapustny gromadzący do dziś niemal wszystkich okolicznych mieszkańców. Zresztą od św. Antoniego (13 czerwca), aż po Środę Popielcową mają tam miejsce różne ludowe obrzędy będące ze sobą w pewien sposób splecione, ale ten który chciałbym tutaj omówić nazywa się Poklad.

wtorek, 25 lutego 2020

Tradycje zapustne: wodzenie niedźwiedzia

Zapusty w Podmoklach Wielkich, lata 50 (domena publiczna)
Wodzenie niedźwiedzia (znane również jako bery i miśki) to sięgająca czasów pogańskich i praktykowana do dziś tradycja wpisująca się w zestaw praktyk kolędniczych, występująca w różnym natężeniu w zachodniej i wschodniej Słowiańszczyźnie. W skrócie, polega ona na prowadzeniu osoby przebranej za niedźwiedzia po wszystkich domostwach we wsi śpiewając przy tym gospodarzom różne kolędy życzące lub zawierające wątki kosmogoniczne (a także te z wątkami chrześcijańskimi) w zamian za pewne dobra takie jak alkohol, pieniądze, jaja i inne jedzenie. Niedźwiedziowi towarzyszą najczęściej inne postaci z orszaku kolędników takie jak np. bocian, ksiądz (udawany), diabeł, aptekarz, Żyd, łowczy itd. W wielu wsiach obecny jest taniec niedźwiedzia z gospodyniami. Przebieg całego obrzędu cechuje się pewną wariantywnością, w zależności od lokalnych uwarunkowań. Dawniej kolędowano również z prawdziwym niedźwiedziem.

W opisywanym rytuale ukryte jest pewne znaczenie symboliczne i mityczne. Składają się na nie takie elementy jak czas występowania, strój niedźwiedzia, a także poszczególne wariantywne elementy obrzędu.

niedziela, 23 lutego 2020

O tym jak sam Pan Jezus ludzi za karę w zwierzęta przemieniał

Zdjęcie: domena publiczna
Motywem dość często pojawiającym się w przekazach ludowych jest kara boska polegająca na przemienieniu grzesznika w zwierzę. Akcja większości z tych podań dzieje w mitycznych "czasach bożych wędrówek po świecie". Nieszczęśnik na taką karę mógł zasłużyć na kilka sposobów: dokonując strasznego grzechu, łamiąc ustanowione przez boga tabu, a także próbując oszukać lub przestraszyć samego Boga. W niniejszym wpisie prezentujemy kilka tego typu podań (pisownia oryginalna):

niedziela, 26 stycznia 2020

Piotr Grochowski, "Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne". Recenzja.

"Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne" autorstwa prof. Piotra Grochowskiego to książka wydana w 2016 roku przez Wydawnictwo UMK w ramach serii wydawniczej Paralele. Tytuł tej pozycji w pełni oddaje charakter tego, czego możemy się spodziewać przy jej lekturze. Jak czytamy we wstępie, "zgromadzone w niej teksty nie składają się bowiem na jakąś spójną i jednorodną całość. W rzeczy samej mamy tu raczej do czynienia z jarmarcznym straganem, na którym znajdują się rozmaite towary, posiadające zarazem pewne cechy wspólne". Na jej zawartość składa się dwanaście artykułów napisanych przez autora w latach 2002-2016, z czego cztery opublikowane zostały po raz pierwszy, a w kilku z pozostałych dokonano nieznacznych zmian w stosunku do pierwodruków. Teksty te podzielone zostały na dwie części: "W stronę przeszłości" i "W stronę współczesności".


W części pierwszej przeczytać możemy o tych dawnych (choć zarazem stosunkowo niedawnych) elementach polskiej kultury tradycyjnej. Zapoznamy się tu między innymi z rozważaniami na temat oracji pogrzebowych na dawnej polskiej wsi, wierszowanych legend w drukach kramarskich, polskich pieśni pielgrzymkowych, czy kalwaryjskich, toruńskich pieśni nowiniarskich, czy różnic i podobieństw między polskimi dziadami wędrownymi a ukraińskimi lirnikami. Tych, z naszych czytelników, których interesuje przede wszystkim Słowiańszczyzna pogańska, muszę niestety zasmucić, ale większość omawianego tu materiału odnosi się do chrześcijańskich elementów polskiej kultury tradycyjnej - często na wskroś rodzimych, ale nie pogańskich1. Za szczególnie ciekawy uznaję tu artykuł "Lamenty dziadka z Targówka. Parodie na dziadów i pieśnie dziadowskie", w którym autor wskazuje na pewne błędy ciągle obecne w klasyfikowaniu niektórych pieśni jako "dziadowskie", w momencie, gdy te były tworzone przez osoby trzecie, jako satyryczne, mające na celu zdeprecjonowanie osoby dziada.

czwartek, 2 stycznia 2020

Grota, magowie i akuszerka - ikonografia Bożego Narodzenia w tradycji wschodniej

Kościoły wschodnie świętują Boże Narodzenie dopiero 7 stycznia, czyli niemal równo dwa tygodnie po świętach katolickich i protestanckich. Wydaje się to stanowić świetną okazję, by przedstawić jakże ciekawą - i często niezbyt dobrze rozumianą - ikonografię owego święta w tradycji wschodniej.

Ikona Bożego Narodzenia, Rosja, XIX wiek (domena publiczna).
Zwyczaj świętowana Bożego Narodzenia w kościołach wschodnich (Konstantynopol, Aleksandria, Edessa, Jerozolima) pojawia się już w IV wieku. W 379 roku święty Bazyli Wielki wprowadził go w Konstantynopolu, a od 430 roku Boże Narodzenie zaczyna być uroczyście obchodzone także w Aleksandrii. Istota ustanowionego wówczas święta jest rozumiana jako potwierdzenie prawdziwości wcielenia Boga-Słowa (Logosu), który przyszedł na Ziemię w ludzkiej postaci aby dokonać dzieła zbawienia ludzkości. Znaczenie to zostało zachowane podczas sporów dogmatycznych o dwóch naturach Chrystusa w IV-V wieku, które miały duże znaczenie dla kształtowania się bizantyjskiej ikonografii Bożego Narodzenia, która z kolei była później kopiowana i przetwarzana m. in. na Rusi i na Bałkanach.

czwartek, 19 grudnia 2019

Szczodre Gody, Słońca Stanie!

Szczodry Wieczór, Szczodre Gody, Szczodruszka, Godowe Święto, Koliada, Kracun, Stanie Słońca, Zimowy Obrót Słońca - to wszystko nazwy słowiańskiego świętowania zimowego przesilenia. Obrzędy w różnych częściach Słowiańszczyzny dotyczą tego samego: uczczenia narodzin Nowego Słońca.

Ludwik Stasiak, "Kolędnicy", 1929 (domena publiczna)
Zimowe przesilenie, zazwyczaj przypadające na 21 grudnia, to czas, gdy po najdłuższej nocy dni zaczynają rosnąć. Dlaczego ten czas jest tak niezwykły? Rozpraszając nocne ciemności, Słońce pokonuje chaos i śmierć. Swaróg, słowiański demiurg, wykuwając z grudki złota Nowe Słońce - swego syna Daźboga - występuje tu jako prawodawca. Wyznacza prawo i porządek. To triumf jasności, życia i ładu - nad ciemnością, chaosem, śmiercią i nieporządkiem. Wzrastające wraz z długością dnia Słońce symbolizuje nowe życie. Zimowe przesilenie to także moment, kiedy zaczyna się zima - pora Marzanny, śmierci i odradzającego się życia.

środa, 18 grudnia 2019

Agmy - mantry słowiańskich bogów i 432 Hz


Ostatnimi czasy coraz większą popularność osiągają tzw. agmy, mające być rzekomo słowiańskim odpowiednikiem buddyjskich mantr. By lepiej przedstawić czym owe agmy mają być pozwolę sobie zacytować fragmenty opisów z dwóch stron internetowych o tematyce ezoterycznej:
"Agma (Агма) w tradycji słowiańskiej oznacza Słowo Mocy, które, gdy zostaje wypowiedziane, uruchamia i pobudza cały układ energetyczny do zmiany częstotliwości (dokładnie tak jak  przypadku buddyjskich mantr) sprzyjając przemianie ciała ale przede wszystkim i umysłu. Systematyczne powtarzanie Słów Mocy z poprzedzającą je wcześniej odpowiednią intencją, wprawia w głęboki stan medytacyjny, otwierając bramy do przemiany wewnętrznej"1.
"W kulturze słowiańskiej od czasów starożytnych praktykowano wymawianie mantr, a nazywano je AGMAMI - słowami mocy, w które wciela się Bóg. Słowiańscy szamani, uzdrowiciele, kapłanki używali mocy mantr do pracy z wewnętrznymi wibracjami człowieka, które zawierają moc zmieniania rzeczywistości zewnętrznej"2.
Brzmi nieprawdopodobnie? Bo i żadnych słowiańskich mantr nigdy nie było (albo nigdy dotąd, jeśli uznać współczesne próby ich wprowadzenia). To bardzo dziwne i znamienne, że pieśni o rzekomo starożytnym i rodzimym rodowodzie nie zostały nigdzie wcześniej odnotowane. Nie znajdziemy nawet wzmianki o nich w żadnym ze źródeł średniowiecznych, ani nawet w bogato opisanej XIX-wiecznej etnografii. Nie znajdziemy ani jednej agmy w żadnym z sześciesięciu sześciu tomów "Dzieł Wszystkich Oskara Kolberga", ani w ZWAK (Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej, wydany staraniem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności, Kraków 1877-1894), czy w MAAE (Materiały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne wydawane staraniem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności, Kraków 1896-1919), ani w żadnym numerze miesięcznika "Wisła" (Warszawa 1887-1916), czy "Ludu" (Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, 1895-obecnie). Dziwnym "przypadkiem" na te rodzime mantry nie zwróciło uwagi setki badaczy kultury i duchowości Słowian. Spisek? Zdecydowanie nie. Po prostu mamy do czynienia z próbą podpięcia współczesnego pomysłu pod istniejącą tradycję.

czwartek, 10 października 2019

"Kaszub śmierci się nie boi". O dawnej kulturze pogrzebowej północnej Polski

Kaszubi (...) byli bardzo religijni, wiara była jednym z elementów ich kultury. Stąd też wywodziło się społeczne akceptowanie śmierci, szacunek wobec niej oraz zmarłego, przy którego ciele odbywało się wiele obrzędów. Kultura pogrzebowa Kaszubów jest naprawdę bogata.

Aleksander Gierymski, "Trumna chłopska", 1894-95 (domena publiczna)
Śmierć na pewno nie przychodziła na Kaszubach po cichu. Hałasowała, stukała, szeleściła, powodowała paniczne szczekanie psów i niepokój wśród innych zwierząt. "Chory czuje jej zbliżanie się. Gdy go śmierć uściska, trzęsie chorego febra, gdy śmierć położy się na nim, pozostawia sine plamy na jego ciele, gdy go śmierć zadusi, tworzą się silne plamy na twarzy" (F. Lorentz, A. Fischer, T. Lehr-Spławiński, "Kaszubi. Kultura ludowa i język...", s. 71).

Wedle wierzeń, nadchodzącą śmierć zwiastowały na przykład: spadający ze ściany obraz, zatrzymanie się zegara, stukanie w okna, tajemnicze hałasy czy szuranie na strychu. Niektóre źródła podają wśród zwiastunów śmierci także takie zadziwiające objawy jak: białe plamy na paznokciach, sny o wypadaniu włosów czy też nieświadome zdejmowanie pierścionka z palca. Również pojawienie się we wsi osoby bardzo podobnej do jednego z mieszkańców wróżyło mu rychłą śmierć, uważano bowiem, że sobowtór jest personifikacją śmierci. Jeśli ktoś zmarł w jednym z określonych dni w roku, zapowiadało to, że wkrótce większa liczba osób będzie musiała pożegnać się z życiem:
"Jeśli w ostatni dzień roku nastąpił zgon, była to zapowiedź piętnastu kolejnych pogrzebów w tej miejscowości. Baczono pilnie, w jakim wieku był pierwszy zmarły w nowym roku. Jeśli był to młodzieniec, uznawano, że będą umierać młodzi, zgon osoby starszej zapowiadał zejścia jej rówieśników. Krytycznym dniem była oktawa Bożego Ciała. Gdy umarła wtedy kobieta, przepowiadało to pomór wszystkich niewiast. Znaczący był 28 grudnia. Jeśli wówczas świeciło słonce, wróżyło to częste przypadki śmierci wśród dzieci" (D. Szlendak, "Kaszubska śmierć stuka w okna...", s. 20-21).

czwartek, 3 października 2019

Sowa w wierzeniach Słowian


Sowa jest zwierzęciem specyficznym, jej głowa przypomina ludzką twarz, jej nieruchome żółte oczy pozwalają widzieć w niej hybrydę, pomieszanie cech zwierzęcych i ludzkich. Wszelkie stwory hybrydyczne nie należą do jednej tylko kategorii, na jakie rozpisany jest w kulturze ludowej otaczający nas świat. To twory nieczyste i niepokojące, reprezentujące świat demonów i sacrum. Sowa mieszkająca w anekumenie, na "krańcach świata", potrafiąca doskonale orientować się w ciemnościach, żyjąca aktywnie w nocy, polująca i przelewająca krew, a równocześnie w ciągu dnia zamierająca w bezruchu, to typowy przedstawiciel pośredników pomiędzy światami, i naszym, i Tamtym. Mądrość i dar przepowiadania przyszłości przypisywane sowie biorą się właśnie z jej roli posłańca/pośrednika pomiędzy światami.

czwartek, 5 września 2019

Sevdalinka/Sevdah - bośniacka muzyka

Saz (zdjęcie: Rosier; w ramach licencji CC BY-SA 3.0)
Wprowadzenie
Sevdalinka (nazywana także Sevdah) jest bośniacką muzyką ludową. Słowo "sevda" pochodzi z języka tureckiego i oznacza miłość. Sevdalinka jest muzyką typową dla Bośni. Duży wpływ na obecny kształt sevdalinki wywarła kultura Orientu1. Teksty sevdah to zazwyczaj proste i krótkie utwory wierszowane, zbudowane z czterech do ośmiu wersów. Wszystkie wersy maja tę samą długość; liczba sylab w poszczególnych wersach jest identyczna. Choć są nieliczne sevdalinki o dużej ilości wersów. Zdarza się tak, gdy opisywana historia jest długa i zawiła, i autor nie jest w stanie zawrzeć jej w kilku wersach.

Sevdalinka jest gatunkiem lirycznym. Często opisuje nieszcześliwą miłość i skupia się na przykrych uczuciach, takich jak ból czy zawiedzione nadzieje, ale zdarzają się także sevdalinki opowiadające o szczęśliwej miłości. Treścią sevdalinek bywa również miłość do ziemi ojczystej, do rodzinnego miasta; opisy bośniackich gór i rzek.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Mgła w wierzeniach Słowian

Józef Rapacki, "Mgły poranne", 1909 r. (olej na płótnie) (domena publiczna)
Tropy dotyczące mgły w wierzeniach Słowian same leżą poniekąd we mgle - pisze się o nich niewiele, a samo zjawisko atmosferyczne jest dość marginalizowane, przynajmniej jeśli zważyć na ilość uwagi poświęcanej burzom, deszczom, wichurom itd. Tymczasem o mgle można napisać wystarczająco, aby ująć temat w przynajmniej dwóch kategoriach.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Čičmany - skarb ukryty wśród gór


Ze względu na swoją wyjątkową architekturę i ornamentykę słowacka wieś Čičmany (czyt. Cziczmany) została wpisana na listę UNESCO jako Rezerwat Architektury i Kultury Ludowej. Čičmany są położone wśród Strażowskich wierchów, mniej więcej w połowie drogi między Trenczynem a Żyliną (jadąc przez Rajec i Iławę).