Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchowość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchowość. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 czerwca 2020

Sporysz w kulturze i wierzeniach Słowian

Jęczmień ze sporyszem (zdjęcie: Dominique Jacquin; na licencji CC BY-SA 3.0)
Sporysz to potoczna nazwa pasożytniczego grzyba, buławinki czerwonej (Claviceps purpurea), atakującego około 400 gatunków roślin, w tym zboża. Ze względu na zawartość wielu alkaloidów ma właściwości trujące (prowadzi do przykurczów mięśni, które mogą powodować niedokrwienie i martwicę tkanek) i halucynogenne. Zatrucie sporyszem (ergotyzm, znany również jako "ogień świętego Antoniego") objawia się także poprzez gorączkę, zaczerwienienie skóry, silny, palący ból, leukocytozę, niewydolność nerek, drgawki i manię. Ze względu na obecność ergotaminy, obecnie wykorzystuje się sporysz do produkcji dietyloamidu kwasu D-lizergowego (LSD). Naszym słowiańskim przodkom trujące właściwości sporyszu nie były jednak znane. Czasem proponuje się więc, że to właśnie spożywanie produktów mącznych zanieczyszczonych sporyszem mogło być jednym z powodów doświadczania przez dawnych ludzi odmiennych stanów świadomości, w tym objawień i kontaktów z duchami, czy demonami.

środa, 8 kwietnia 2020

Ślężańskie Niedźwiedzie

Niedźwiedź na szczycie Ślęży.
Ślężański Niedźwiedź znajdujący się na szczycie tej góry jest niewątpliwie jednym z najsłynniejszych w Polsce przedchrześcijańskich obiektów o charakterze sakralnym/kultowym. Mimo to, dokładniejsza wiedza na jego temat nie odcisnęła się szerzej w pamięci Polaków. Wielu turystów odwiedzających Ślężę nie bardzo zdaje sobie sprawę z charakteru i znaczenia tej niezwykłej rzeźby. Co jakiś czas zdarza się sytuacja, że ktoś uzna za wspaniały pomysł zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie... siedząc na Niedźwiedziu. Nie wiadomo czy powodowane jest to powszechnym brakiem umiejętności czytania (obok widnieje kamienna tablica z napisem "starożytna rzeźba kultowa"), czy może powszechnym, a zarazem błędnym przekonaniem, że na szczycie zamiast oryginału stoi kopia właściwej rzeźby.

Znajdujący się na szczycie Niedźwiedź nie jest jedynym w obrębie Ślęży, bowiem drugi znajduje się na północnym zboczu góry przy wspólnym odcinku czerwonego i żółtego szlaku (prowadzących kolejno z Sobótki i z Wieżycy) wraz z rzeźbą przedstawiającą pannę z rybą.

W niniejszym wpisie przyjrzymy się bliżej ślężańskim Niedźwiedziom.

czwartek, 2 kwietnia 2020

Dziś każdy może zostać szamanem, czyli wyobrażenia a rzeczywistość

Aleksander Karcz, "Wołchw", 2017 r.
(na wolnej licencji: CC BY-SA 4.0)
Kultura i wierzenia Słowian są od pewnego czasu obiektem wzmożonego zainteresowania. Niestety wraz z tym zainteresowaniem nie idzie w parze trzeźwe i krytyczne spojrzenie na tzw. źródła. Co i rusz pojawiają się jakieś wzięte z kosmosu pomysły dotyczące dawnej Słowiańszczyzny. Mowa tu między innymi o takich fantasmagoriach jak Wielka Lechia, słowiańska joga czarownic, kapłanki Ladacznice na Łysej Górze, czy słowiańskie mantry. Odnośnie Wielkiej Lechii pojawiło się już na naszych łamach kilka wpisów, pozostałym z wyżej wymienionych tematów poświęcimy odpowiednio dużo miejsca w przyszłości. Warto jednak zwrócić uwagę, że pomiędzy tymi wszystkimi pomysłami obecne są przeróżne wyobrażenia na temat duchowości, usposobienia i mentalności dawnych Słowian. Są to wyobrażenia powielane bezrefleksyjnie i często bezwiednie. W niniejszym wpisie skupimy się właśnie na owych wyobrażeniach.

niedziela, 26 stycznia 2020

Piotr Grochowski, "Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne". Recenzja.

"Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne" autorstwa prof. Piotra Grochowskiego to książka wydana w 2016 roku przez Wydawnictwo UMK w ramach serii wydawniczej Paralele. Tytuł tej pozycji w pełni oddaje charakter tego, czego możemy się spodziewać przy jej lekturze. Jak czytamy we wstępie, "zgromadzone w niej teksty nie składają się bowiem na jakąś spójną i jednorodną całość. W rzeczy samej mamy tu raczej do czynienia z jarmarcznym straganem, na którym znajdują się rozmaite towary, posiadające zarazem pewne cechy wspólne". Na jej zawartość składa się dwanaście artykułów napisanych przez autora w latach 2002-2016, z czego cztery opublikowane zostały po raz pierwszy, a w kilku z pozostałych dokonano nieznacznych zmian w stosunku do pierwodruków. Teksty te podzielone zostały na dwie części: "W stronę przeszłości" i "W stronę współczesności".


W części pierwszej przeczytać możemy o tych dawnych (choć zarazem stosunkowo niedawnych) elementach polskiej kultury tradycyjnej. Zapoznamy się tu między innymi z rozważaniami na temat oracji pogrzebowych na dawnej polskiej wsi, wierszowanych legend w drukach kramarskich, polskich pieśni pielgrzymkowych, czy kalwaryjskich, toruńskich pieśni nowiniarskich, czy różnic i podobieństw między polskimi dziadami wędrownymi a ukraińskimi lirnikami. Tych, z naszych czytelników, których interesuje przede wszystkim Słowiańszczyzna pogańska, muszę niestety zasmucić, ale większość omawianego tu materiału odnosi się do chrześcijańskich elementów polskiej kultury tradycyjnej - często na wskroś rodzimych, ale nie pogańskich1. Za szczególnie ciekawy uznaję tu artykuł "Lamenty dziadka z Targówka. Parodie na dziadów i pieśnie dziadowskie", w którym autor wskazuje na pewne błędy ciągle obecne w klasyfikowaniu niektórych pieśni jako "dziadowskie", w momencie, gdy te były tworzone przez osoby trzecie, jako satyryczne, mające na celu zdeprecjonowanie osoby dziada.

środa, 18 grudnia 2019

Agmy - mantry słowiańskich bogów i 432 Hz


Ostatnimi czasy coraz większą popularność osiągają tzw. agmy, mające być rzekomo słowiańskim odpowiednikiem buddyjskich mantr. By lepiej przedstawić czym owe agmy mają być pozwolę sobie zacytować fragmenty opisów z dwóch stron internetowych o tematyce ezoterycznej:
"Agma (Агма) w tradycji słowiańskiej oznacza Słowo Mocy, które, gdy zostaje wypowiedziane, uruchamia i pobudza cały układ energetyczny do zmiany częstotliwości (dokładnie tak jak  przypadku buddyjskich mantr) sprzyjając przemianie ciała ale przede wszystkim i umysłu. Systematyczne powtarzanie Słów Mocy z poprzedzającą je wcześniej odpowiednią intencją, wprawia w głęboki stan medytacyjny, otwierając bramy do przemiany wewnętrznej"1.
"W kulturze słowiańskiej od czasów starożytnych praktykowano wymawianie mantr, a nazywano je AGMAMI - słowami mocy, w które wciela się Bóg. Słowiańscy szamani, uzdrowiciele, kapłanki używali mocy mantr do pracy z wewnętrznymi wibracjami człowieka, które zawierają moc zmieniania rzeczywistości zewnętrznej"2.
Brzmi nieprawdopodobnie? Bo i żadnych słowiańskich mantr nigdy nie było (albo nigdy dotąd, jeśli uznać współczesne próby ich wprowadzenia). To bardzo dziwne i znamienne, że pieśni o rzekomo starożytnym i rodzimym rodowodzie nie zostały nigdzie wcześniej odnotowane. Nie znajdziemy nawet wzmianki o nich w żadnym ze źródeł średniowiecznych, ani nawet w bogato opisanej XIX-wiecznej etnografii. Nie znajdziemy ani jednej agmy w żadnym z sześciesięciu sześciu tomów "Dzieł Wszystkich Oskara Kolberga", ani w ZWAK (Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej, wydany staraniem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności, Kraków 1877-1894), czy w MAAE (Materiały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne wydawane staraniem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności, Kraków 1896-1919), ani w żadnym numerze miesięcznika "Wisła" (Warszawa 1887-1916), czy "Ludu" (Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, 1895-obecnie). Dziwnym "przypadkiem" na te rodzime mantry nie zwróciło uwagi setki badaczy kultury i duchowości Słowian. Spisek? Zdecydowanie nie. Po prostu mamy do czynienia z próbą podpięcia współczesnego pomysłu pod istniejącą tradycję.

środa, 18 września 2019

Aidan Hart, "Ikona. Podręcznik malarstwa ikonowego i ściennego". Recenzja.

Ikona jest tak samo pasjonująca i tajemnicza jak duchowość prawosławna. Aż dziw, że w Polsce wiemy o niej mało. Tym lepiej, że na rynku polskim pojawiła się książka Aidana Harta.


"Ikona. Podręcznik malarstwa ikonowego i ściennego" to publikacja niezwykła. Z jednej strony jest to niezwykle kunsztownie wykonany album, zawierający szeroką paletę ilustracji, odmalowujących ikony, freski i rozmaite fazy powstawania tych niezwykłych dzieł. Z drugiej strony, jest to erudycyjne i pełne pasji dzieło, które może zachwycić nie tylko historyków sztuki. Dla kogo więc jest ta książka? Przede wszystkim dla tych, którzy chcą wejść głębiej w tajemniczy świat prawosławnej duchowości. Będą oni mogli poznać najrozmaitsze tajniki pisania ikon. Najwyższe uznanie budzi połączenie wiedzy z zakresu historii sztuki, z pogłębioną refleksją teologiczną. Fragmenty poświęcone filozoficznym aspektom tworzenia ikon są miejscami wręcz porywające. Czytelnik ma wrażenie - graniczące z pewnością - że autor głęboko przeżywa wszystko to o czym pisze.

niedziela, 16 czerwca 2019

"My Słowianie. Dzieci Mokoszy, czciciele Świętowita" - polemika z artykułem Doroty Krupińskiej

W dniu 14 czerwca 2019 roku w dziennikach Polska Press Grupa (np. "Nowości Toruńskie", "Kurier Lubelski" etc.) ukazał się artykuł Doroty Krupińskiej pt. "My Słowianie. Dzieci Mokoszy, czciciele Świętowita". Można by rzec, że jest to dobry sposób na promowanie rodzimowierstwa. Niestety artykuł został puszczony do druku bez pełnej autoryzacji i zawiera on sporo niejasności i przekłamań. Zaistniała więc potrzeba sprostowania pewnych kwestii, jednak części z zawartych w artykule informacji nie da się sprostować w prosty sposób. Przyjmijmy więc, że niniejszy artykuł będzie polemiką z artykułem Doroty Krupińskiej. 

Obchody rodzimowierczego święta Stado, Owidz 2017 (fot. Chociemir Łożański)
Nim jednak przejdę do polemiki warto napisać kilka dodatkowych słów wprowadzenia. Autor niniejszego tekstu jest rodzimowiercą od lat ośmiu. Będąc członkiem rodzimowierczych grup takich jak Stowarzyszenie Kałdus (kujawsko-pomorskie) i Wilki, Kruki i Niedźwiedzie (Śląsk) bierze aktywny udział w niemal wszystkich świętach obu gromad, sporadycznie odwiedza również święta innych grup. Aktywnie działa na rzecz promocji rodzimowierstwa, rodzimej kultury i historii organizując wykłady i spotkania z kulturą Słowian. Od trzech lat w miarę skromnych możliwości wspomaga organizację Ogólnopolskiego Święta Stado. Wiedza ta jest czytelnikowi właściwie zbędna, jednak co poniektórzy z Was, drodzy Czytelnicy, bywają skłonni w swym zapale odrzucać niewygodne informacje. Niech będzie jasnym, iż autor tekstu "nie jest z pierwszej łapanki" i zna "zaplecze" środowiska rodzimowierczego, z pełną świadomością jego różnorodności i wielości podejść do "słowiańskiej duchowości".

Pierwsze nieścisłości pojawiają się już w pierwszym akapicie (sic) artykułu Krupińskiej, jednak są one naprawdę drobne w porównaniu z wieloma późniejszymi. Zacznijmy więc od zdania "W całej Polsce kilkadziesiąt tysięcy osób to rodzimowiercy, kultywujący dawne zwyczaje Słowian". Nie ma żadnych rzetelnych danych na temat liczebności rodzimowierstwa w Polsce. Wg ostrożnych szacunków można założyć, że aktywnych (sprawujących kult) rodzimowierców w Polsce jest od kilkuset do dwóch tysięcy. Wg nieostrożnych szacunków, uwzględniających również "nieaktywnych" rodzimowierców, możemy mówić o kilkunastu tysiącach. Liczba kilkudziesięciu tysięcy jest wyciągnięta z kapelusza.

wtorek, 1 stycznia 2019

Jurodiwy: boży szaleniec

Jurodstwo jest charakterystycznym zjawiskiem religijności rosyjskiej, którego przedstawicielami byli tzw. jurodiwi. Pojęcie to nie ma polskiego odpowiednika - najczęściej tłumaczy się je jako "szalony", "idiota" lub "nawiedzony". Co charakteryzowało ten typ pobożności?

W Rosji. Dusza narodu. Postać jurodiwego widoczna po lewej stronie (aut. Michaił Nesterow, domena publiczna).
Przyjmując chrzest od Bizancjum Rosjanie przyjęli wszystkie tamtejsze zwyczaje religijne, włącznie z saloitami, czyli prekursorami jurodiwych, którzy w dzień grali szaleńców, a w nocy oddawali się modlitwie. Pierwszym ruskim jurodiwym był Izaak Pieczerski, rozkwit tego nurtu przypada zaś na okres od XV do I połowy XVII wieku. W tym też czasie stało się ono rosyjskim zjawiskiem narodowym. Co ciekawe, jurodstwo nie było znane ani w rzymsko-katolickiej części Europy, ani nawet w innych państwach prawosławnego Wschodu. Żeby zostać jurodiwym należało urodzić się w Rosji lub przynajmniej do niej przyjechać. Dlatego też było wśród nich stosunkowo mało cudzoziemców.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Duchowość Słowian z perspektywy psychologii noetycznej

"Stany mistyczne, jakkolwiek tak podobne
do stanów uczuciowych,
w oczach doznających ich wydają się jednocześnie stanami poznania.
Są to stany wejrzenia w głębię prawdy,
niedostępnej dla intelektu rozważającego."

(James 2012, s. 382)
Obchody rodzimowierczego święta Stado, Owidz 2017 (fot. Chociemir Łożański)

STRESZCZENIE

Słowiańska duchowość, budząca zainteresowanie badaczy od czasów romantyzmu, przeżywa współcześnie swój ponowny rozkwit w ramach organizacji i grup mieszczących się w nurcie rodzimowierstwa słowiańskiego. Właściwe zrozumienie owej współczesnej formy duchowości wymaga zestawienia jej z pierwotnymi duchowymi przejawami kultury wczesnosłowiańskiej oraz nowożytnej kultury ludowej Europy Środkowo-Wschodniej. Podejście komparatystyczne umożliwia wskazanie bezpośrednich źródeł duchowości rodzimowierczej oraz określenie jej specyfiki zdeterminowanej cechami dystynktywnymi (wzorami kulturowymi i perspektywą czasową) doby ponowoczesności. Niniejsza praca prezentuje dawną i współczesną duchowość słowiańską w jej aspekcie poznawczym. Ukazanie wartości słowiańskiego poznania noetycznego1 możliwe jest dzięki psychologicznej analizie i interpretacji słowiańskich mitów i rytuałów. Przedstawione zostały również ustalenia dotyczące duchowości rodzimowierców słowiańskich na tle grupy porównawczej w ujęciu empirycznym. Prezentowana perspektywa badawcza odnosi się do założeń psychologii historyczno-kulturowej i tzw. psychologii realnej (autorska propozycja Andrzeja Pankalli).

niedziela, 28 stycznia 2018

Kult indywidualny wśród polskich rodzimowierców

Kapliczka poświęcona bogini Mokoszy (autorstwa Twórcynia slavic handicraft)
Wśród osób postronnych zainteresowanych historią i religią Słowian panują różne opinie na temat współczesnych wyznawców dawnych wierzeń. Jedni widzą w nich bandę antyklerykalnych buntowników, dla których duchowość jest tematem drugorzędnym, a niekiedy całkowicie nieistotnym. Inni chcą widzieć rodzimowierców jako grupę ekscentrycznych rekonstruktorów. Jeszcze inni mylą ich z turbosłowianami, z reguły bardzo niesłusznie i krzywdząco. Wiedzę na temat tego jak wygląda obrzędowość rodzimowiercza, samemu nie będąc zaangażowanym mniej lub bardziej w ten ruch, można dowiedzieć się co najwyżej dzięki zdjęciom (i sporadycznie krótkim nagraniom wideo) wykonywanym przez samych rodzimowierców w czasie świąt gromadnych. Niewiadomą pozostaje często to jak wygląda rodzimowiercza obrzędowość na co dzień. Jak rodzimą wiarę kultywuje się pomiędzy świętami obchodzonymi raz na 1-2 miesiące? By uzyskać odpowiedź na to pytanie należałoby spytać samych rodzimowierców. Poniżej przytaczamy ich odpowiedzi (zachowana oryginalna pisownia; nazwiska autorów wypowiedzi do wiadomości redakcji).