środa, 6 grudnia 2017

Hej nam kolęda, kolęda!

Uwaga od redakcji: Niniejszy artykuł zawiera liczne uproszczenia i skróty myślowe, prosimy mieć to na uwadze. Nowa, pełniejsza i obfita w bibliografię wersja artykułu jest w przygotowaniu.
M. Germaszow, "Со звездой" ("Z gwiazdą"), Piotrogród, 1916. Domena publiczna.
WSTĘP.
Zwyczaj kolędowania kojarzy się nieodmiennie ze śpiewaniem pieśni dotyczących narodzin Jezusa Chrystusa. Niektórzy kolędowanie kojarzyć będą z barwnym orszakiem przebierańców śpiewających owe pieśni celem "wyłudzania datków". Jaka była pierwotna celowość tego zwyczaju i kryjąca się w nim symbolika często pozostaje niewiadomą. W niniejszym artykule postaramy się przybliżyć choć trochę pierwotne znaczenie kolędowania dokonując pobieżnego przeglądu kolęd i towarzyszących im rytuałów.

A CZYMŻE WŁAŚCIWIE KOLĘDA JEST?
Większość etymologów termin kolęda wywodzi od łacińskiego calendae, które w przybliżeniu oznacza pierwszy dzień nowego okresu (miesiąca, roku). Skojarzenie tego słowa z kalendarzem jest jak najbardziej prawidłowe. Zgodnie z tą hipotezą kolęda miała do nas przybyć z dawnego Rzymu poprzez Bałkany.
Jeśli chodzi o prawdopodobne etymologie wywodzone z języków słowiańskich, to są one mocno niepewne. Część badaczy zwraca uwagę na podobieństwo kolędy z wyrazem koło. Idąc tym tropem zwyczaj ten miałby być świętowaniem nadejścia kolejnego cyklu rocznego. Jest to dosyć atrakcyjna hipoteza, niestety ciężko o jakiekolwiek solidne umocowanie tego połączenia, poparcie konkretnym wywodem, rzetelnymi badaniami itd. Jednak warto przy tym wszystkim mieć w pamięci wielość znaczeń, przez które przeszło słowo kolęda - mamy i kolędę jako święto Nowego Roku (w języku staro-cerkiewno-słowiańskim), i kolędę jako podarunek noworoczny lub bożonarodzeniowy, i kolędę jako po prostu pieśń.

GOSPODARZU OTWÓRZ WROTA, BOGI ZJAWIĄ SIĘ W TWE PROGI!
Na orszak kolędników składało się sporo postaci, które mogły być różne w zależności od regionu, w którym występowały. Niewiele ryzykujemy stwierdzeniem, iż pierwotnie były to postaci mitologiczne - bogowie i biesy - bądź zwierzęta powiązane w jakiś sposób z zaświatem. Najczęściej wcielano się w nowonarodzonego boga-słońce, zwanego Swarogiem-Swarożycem (tudzież Dadźbogiem), oraz w różne inkarnacje władcy świata podziemnego. Pierwszą z tych postaci z czasem zaczęto nazywać Gwiazdorem lub Gwieździchem. Jego atrybutem był trzymany w rękach symbol solarny, pod wpływem chrześcijaństwa przemianowany na gwiazdę, w powiązaniu z gwiazdą betlejemską. Elementami ubioru Gwiazdora były najczęściej futrzana czapa i kożuch z baraniego futra. W niektórych regionach do jego obowiązków należało rozdawanie prezentów. Możemy jedynie zgadywać czy jest to późna innowacja pod obcymi wpływami, czy może aspekt boga solarnego jako dawcy dostatku.
Co się zaś tyczy boga chtonicznego na podstawie jego przedstawień możemy wnosić, że chodzi o Welesa - boga podziemi, pana Nawii, krainy, do której odchodzą zmarli, oraz opiekuna bydła rogatego. Oczywiście zakres kompetencji Welesa jest dużo większy, jednakże nie jest to istotne dla omawianego zagadnienia. Liczba form w jakich wcielano się w tego rogatego boga jest niemała. Reprezentować mógł go Turoń (niekiedy na jednego Turonia przypadało trzech przebierańców), Diaboł (ten ludowy), bądź inne maszkary, a także zwierzęta związane ze światem chtonicznym - koza, wilk, czy niedźwiedź.
Innymi postaciami za które się przebierano byli między innymi Dziad, Żyd, Cygan lub listonosz. Osoby te będąc kimś niezwiązanym z lokalną społecznością byli spostrzegani jako przedstawiciele zaświatów (w oparciu o dychotomię "swój-obcy"). W liczbie postaci, które mogły być częścią orszaku znajdziemy także księdza, grabarza, lekarza, kowala i pasterza. Oni wszyscy w świadomości ludu również posiadali magiczną moc z racji wykonywanego zawodu, bądź prowadzenia życia w drodze.
Pozostałymi zwierzętami mogącymi pojawić się wśród kolędników były ptaki, takie jak bocian, w związku z wierzeniami dotyczącymi przynoszenia przez niego nowych dusz na ten świat, a także koń, z którym również związane są liczne wierzenia obecne wśród dawnych Słowian.
Zaciekawić może fakt, iż dawniej w orszaku wykorzystywano żywe zwierzęta, między innymi tura, którego po jego całkowitym wyginięciu zastąpiono wspomnianym wcześniej Turoniem.

Tur. Ilustracja z książki Zygmunta Herbersteina wydanej w 1556 roku (domena publiczna).
KOLĘDA JAKO ZAKLINANIE RZECZYWISTOŚCI. KOLĘDA JAKO NOŚNIK MITU.
Powodem, dla którego owe postaci mitologiczne odwiedzały poszczególne domostwa było zaklinanie cyklu wegetacyjnego. Zarówno różnym wariantom rodzimego boga solarnego, jak i bóstwom chtonicznym, przypisuje się funkcje wegetacyjne. Kolędnicy przynosili więc dobre życzenia i wróżbę urodzaju i pomyślności w nowym roku. Potwierdzają to w wyraźny sposób treści kolęd, których przytoczymy niżej kilka przykładów.
Scenariusz wizyty kolędników był każdorazowo do siebie podobny, choć repertuar pieśni był różny w zależności od regionu. Na wstępie śpiewano lub skandowano zapytanie do gospodarza, czy ten wpuści ich w swe obejście:
"Dobry wam dzień, Gospodarzu nasz miły,
Już dzisiaj rok jakeśmy tu nie byli.
Radzi wy nas bez pochyby widzicie,
Bo nie darmo rękę w kapsie dzierżycie.
Żegnaj wam Bóg, gospodarzu nasz miły,
Byście i nam kolędę udzielili." 
Pewnym dyshonorem dla gospodarza było nieprzyjęcie kolędników. Wiązało się to wszak z odmową wobec samych bogów i groziło w przyszłości nieurodzajem. Zdarzały się jednak takie przypadki, które to z czasem, zapewne pod wpływem kolejnych zmian ustrojowych i społecznych, stawały się coraz częstsze. Grupa kolędnicza z reguły była przygotowana na tę okoliczność:
"Wiwat, wiwat już idziemy,
Za kolędę dziękujemy.
Będziemy wnet ogłaszali,
Że tu skąpcy nic nie dali."
Gdy kolędnicy weszli już do domostwa następowało śpiewanie pieśni zawierających wątki mityczne. Niektóre z nich traktowały o okolicznościach powstania świata:
"Jakże to było z początku świata
Kiedy nie było nieba ni ziemi
A było tylko sine morze
A na tym morzu jawor zielony
Na tym jaworze trzy gołąbki
Trzy gołąbki radę radziły
Jakże my bracia świat postawimy
Oj, pójdziemy bracia tam na dno morza
Oj tam dostaniemy drobnego piasku
Ten piasek drobny posiejemy wszędzie
I stanie się niebo, i święta ziemia"

(Tłumaczenie z ukraińskiego: Dorota Sołęga)
W innej kolędzie napotykamy na echo mitu o konflikcie Peruna z Welesem:
"Była to święta Zuzanna / Wielkiego pałacu panna
Oj Lelija, oj Lelija
Do jeziora wywieziona / (j)i smokowi polecona
Oj Lelija, oj Lelija
Przyszedł do niej Jerzy / Co Zuzanno tutaj klęczysz
Oj Lelija, oj Lelija
A ja klęczę tu dlatego / Czekam smoka ogromnego
Oj Lelija, oj Lelija
Słońce zaszło, miesiąc wyszedł / Smok ogromny do niej przyszedł
Oj Lelija, oj Lelija
Sześć par armat nabijajcie / Tego smoka zabijajcie
Oj Lelija, oj Lelija
Sześć par armat wystrzeliło / Tego smoka nie zabiło
Oj Lelija, oj Lelija
Święty Jerzy z łuka swego / Zabił smoka ogromnego
Oj Lelija, oj Lelija
Sześć par koni zakładajcie / Tego smoka wyciągajcie
Oj Lelija, oj Lelija
Sześć par koni założyli / Smoka z miejsca nie ruszyli
Oj Lelija, oj Lelija
A Zuzanna silna była / Smoka z miasta wyciągnęła
Oj Lelija, oj Lelija
Wyciągnęła niedaleczko / Cztery mile za miasteczko
Oj Lelija, oj Lelija
Jak za miastem się chowali / Tysiąc głów nie znajdowali
Oj Lelija, oj Lelija
Jak się ptactwo dowiedziało / Cztery lata żywność miało
Oj Lelija, oj Lelija"
Za zbędne uznajemy tłumaczyć nałożenie się historii o chrześcijańskim świętym na treść słowiańskiego mitu kosmogonicznego, zaznaczyć jednak trzeba, że dokonano tu zamiany postaci Peruna na św. Jerzego, Welesa/Żmija na smoka i Mokoszy/Matki Ziemi na św. Zuzannę. Zaznaczymy też, że śpiewanie tej kolędy przypadało raczej na czas świąt jarych, niż szczodrych godów.
Pewne wątki mitologiczne zachowały się również w poniższym tekście:
"O święte siano! mej duszy wiano,
Gdy cię kosztuję, smak w tobie czuję,
O święte siano.

Niebo się siekło, nie brzydkie piekło,
Pod Dzieciąteczko, moje sianeczko,
O święte siano.

Szczęśliwy brogu, z którego Bogu
To siano brano, co Mu posłano.
O święte siano.

Na sianie leży w lichej odzieży,
Ten, który grzeje promieńmi knieje.
O święte siano.

Dajęć sianeczko, me Dzieciąteczko;
Grzej Go wołeczku, mój kochaneczku;
O święte siano.

Mówi i osieł, coć będzie nosił
O Królu Nieba! Sianka Ci potrzeba.
O święte siano.

Nuż pastuszęta i wy bydlęta;
Pochwalcie Pana z takiego siana.
O święte siano."
Innym rodzajem kolęd, które śpiewano następnie były tzw. kolędy życzące, tudzież życzeniowe:
"Gdzie do domu turoń wchodzi,
tam sie piknie zboże rodzi.
Przemieniło się złe na dobre
i nastajo lata scodre,
hej nom, kolęda!"
Zadaniem owych kolęd było zapewnienie gospodarstwu pomyślności i urodzaju, nie dziwią więc zawarte w tekstach odniesienia do roli, bądź zwierząt hodowlanych:
"Kaczka pstra, dziatki ma:
Siedzi sobie na kamieniu,
Trzyma dudki na ramieniu,
Kwa kwa kwa, pięknie gra.

Gęsiorek, Jędorek,
Na bębenku wybijają,
Pana wdzięcznie wychwalają:
Gę gę gę, gęgają.

Czyżyczek, Szczygliczek,
Na gardłeczkach jak skrzypeczkach,
Śpiewają Panu w jasłeczkach:
Lir lir lir, w jasłeczkach.

Słowiczek, muzyczek,
Gdy się głosem popisuje,
Wesele światu zwiastuje:
Ciech ciech ciech, zwiastuje.

Skowronek jak dzwonek,
Gdy się do nieba podnosi,
O kolędę pięknie prosi:
Fir fir fir, tak prosi.

Wróblowie, stróżowie,
Gdy nad szopą świergotają,
Paniąteczku spać nie dają,
Dziw dziw dziw, nie dają."
Jeśli gospodarstwo zamieszkiwała panna na wydaniu kolędnicy musieli dostosować się i do tej sytuacji życząc jej szybkiego zamążpójścia. Na ten przykład przytoczymy tu chyba najczęściej aranżowaną przez polskie kapele folkowe ludową kolędę:
"Do Ciebie Kasiuniu do Ciebie jedziemy
na kowanym wózku trzewiczki wieziemy
trzewiczki ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy
trzewiczki ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy

Do Ciebie Kasiuniu do Ciebie jedziemy
na kowanym wózku sukienke wieziemy
sukienke ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy
sukienke ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy

Do Ciebie Kasiuniu do Ciebie jedziemy
na kowanym wózku pierścionki wieziemy
pierścionki ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy
pierścionki ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy

Do Ciebie Kasiuniu do Ciebie jedziemy
na kowanym wózku Jasieńka wieziemy
Jasieńka ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy
Jasieńka ze złota otwórz Kasiu wrota to Ci darujemy"
W czasie wizyty był przewidziany czas na rytuał cucenia Turonia. Zmęczona maszkara w pewnym momencie padała bez życia, słowem - umierała. Zadaniem domowników było "przywrócenie go do życia" za pomocą wódki, cukru, czy owoców. Czasem, by go ocucić podpalano pod nim słomę. Obudzony, tj. ożywiony na nowo Turoń mógł wrócić do wykonywania swojego zadania, tzn. płatania figli i robienia rozgardiaszu. Ten prosty rytuał kryje w sobie symbolikę wiecznego odradzania się świata. W myśleniu ludowym wszystko co umiera powraca do świata żywych, tak jak ziemia w czasie zimy zamiera, tak w przeciągu nadchodzącego roku znów wydaje plon.

Turoń, Muzeum Etnograficzne w Krakowie
(zdjęcie: Łukasz S. Olszewski; na licencji CC BY-SA 3.0)
Okres pory ciemnej sprzyja takiemu magicznemu zaklinania rzeczywistości. Pora ciemna to czas umierania świata, czas powrotu "przedkosmicznego chaosu". W trakcie trwania owego "zawieszonego przedczasu" formuły magiczne mogące kształtować rzeczywistość zyskują na sile. Urasta w tym kontekście znaczenie kolęd zawierających w sobie treść mitu kosmogonicznego. Za znamienne należy uznać fakt, iż w przekonaniu dawnych kolędników świat nie przetrwałby bez ich działalności - w czasie destrukcji dokonywali oni symbolicznej odnowy świata, czy też raczej nowej kreacji świata.
Również podarki, które dawano kolędnikom mają swój wymiar symboliczny. Możemy z pewnością założyć, że jest to echo pogańskiej ofiary wobec bogów. Analogicznymi obrzędami, w których bogowie, bądź inne postaci mitologiczne odwiedzają z pieśnią domostwa zwykłych ludzi są między innymi: vučarenje - serbski zwyczaj chodzenia z wilkiem; słoweńskie kurentovanje; bułgarskie kukeri; a także w udany sposób wznowione na ziemiach polskich majowe święto Stado, w czasie którego świat żywych nawiedza boska para Leli i Łado.
Jak widać zwyczaj kolędowania nie ograniczał się tylko do szczodrych godów, ale trwał właściwie całą porę ciemną, związał się silnie z tradycjami ostatkowymi, karnawału, czy nawet żegnania zimy.

A ILE Z KOLĘDY W KOLĘDZIE ZOSTAŁO?
Treści zawarte w tym artykule mogą się wydać niektórym zbyt daleko idącymi wnioskami. Jednakże o ile dokonała się pewna zmiana w systemie wierzeń, o ile doszło do synkretyzmu starej religii z chrześcijaństwem, o tyle na przestrzeni dziejów nie zmieniały się ludzkie potrzeby i pragnienia. Kolejne pokolenia zachowały świadomość o potrzebie odprawiania pewnych obrzędów, jednak ich pełna symbolika i znaczenie mogły ulec zapomnieniu. Najbardziej jaskrawo widać to podczas chrześcijańskich wizyt duszpasterskich, które są jedynie karykaturą dawnego zwyczaju, a mimo to dla wielu ludzi niewyobrażalnym jest nieprzyjęcie księdza chodzącego "po kolędzie".
Już w niewielu miejscach napotkamy na orszak kolędników z prawdziwego zdarzenia. Co prawda coraz częściej dochodzi do prób rekonstrukcji owej tradycji przez różne grupy entuzjastów. Gdy kiedyś przybędą do Was kolędnicy miejcie na uwadze to co zostało napisane powyżej. Kto wie, może bogowie odwdzięczą się Wam za gościnę?

1 komentarz: