poniedziałek, 29 lipca 2019

Perseidy, spadłe gwiazdki

Józef Chełmoński, "Noc gwiaździsta", 1888 r. (olej na płótnie) (domena publiczna)
W połowie sierpnia będzie można podziwiać maksimum jednego z najpiękniejszych rojów meteorów - Perseid, zwanych przez lud łzami św. Wawrzyńca ze względu na bliskość poświęconego mu dnia. W oczekiwaniu na obserwację proponuję pochylić się nad kilkoma powiązanymi zagadnieniami.

Ciężko powiedzieć, od kiedy dokładnie Słowianie celowo podziwiali Perseidy. W zasadzie od połowy XIX w. (ze szczególnym nasileniem od początku XX w.) mamy już do czynienia z naprawdę powszechnym obyczajem - zapowiadanym i komentowanym przez wiele ówczesnych periodyków, zarówno tych typowo tematycznych (np. tygodnik "Wszechświat"), jak i na łamach prasy bardziej ogólnej ("Dziennik Poznański", "Gazeta Narodowa", "Gazeta Kaliska", "Gazeta Lwowska", "Kurjer Codzienny" itd.); ba, nawet w "Polsce Zbrojnej" pojawiały się odpowiednie wzmianki. Jak było w XVIII w. i wcześniej - ciężko dokładnie określić. Oczywiście czasopisma o tematyce etnograficznej nie pozostawały w tyle - np. w "Ludzie" z 1908 r. Gawełek opisuje dwa przekazy z okolic Kalwarii. W jednej z tych "nie głoszonych przez duchowieństwo legend" (!), w które wiara "jest powszechną wśród ludu naszego", wspomina się, że w okolicach Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia) "spadały bardzo obficie gwiazdy z nieba". "Gwiazda taka znaleziona w pobliżu cudownego miejsca, stanowi wielki i nieoceniony skarb dla tego, który ją posiada, byle tylko nie zdradził się przed drugimi z jej posiadania".

czwartek, 25 lipca 2019

Szacunek do chleba w polskiej kulturze ludowej

Festival Chleba Kraków 2007 (zdjęcie: Dariusz Biegacz; na licencji CC BY-SA 3.0)
Chleb w kulturze ludowej Słowian cieszył (i nadal cieszy) się niemałym szacunkiem. Posiada on bardzo bogatą symbolikę i wiele zastosowań w obrzędowości. Jawił się nie tylko jako pokarm, ale i atrybut religijny. Chleba starano się nie marnować, ani dopuścić do jego zepsucia, gdyż mogło to sprowadzić gniew boży. Kromkę, która upadła na ziemię należało podnieść i pocałować. Resztki chleba należało dać ptactwu lub dodać do paszy. Niewyobrażalnym było położenie bochenka na brudnym stole. Przed samym jego pokrojeniem należało nakreślić na nim znak krzyża, co jest nie tylko (wtórnym) odniesieniem do znaku męki pańskiej, ale również odniesieniem do mitu, w którym gromowładny bóg powstrzymuje rozrost niedawno stworzonej ziemi właśnie poprzez nakreślenie na niej czterech stron świata. W niniejszym wpisie przedstawimy legendy, którymi tłumaczono obowiązek szanowania chleba, zostawiając jego zastosowanie obrzędowe na inny wpis.

sobota, 6 lipca 2019

Polka - wesoły taniec niepochodzący z Polski

Szybki, żywy, skoczny i radosny taniec, rozpowszechniony na całym świecie. Wbrew nazwie powstał u naszych południowych sąsiadów, a nie nad Wisłą.

"Gwiazdka Cieszyńska, pismo dla nauki, przemysłu i zabawy"
Ner. 35. - Cieszyn 27. Sierpnia. - Rok 1859.
Polka jest tańcem wirowym, tańczonym w parze, po obwodzie koła i w zasadzie nie posiadającym żadnych figur. Już w XIX wieku uznawany był za tradycyjny ludowy taniec polski, jednak tak naprawdę powstał w Czechach. Wskazuje na to między innymi jego nazwa wywodząca się z czeskiego słowa pulka, czyli półkole, półkrok. Słowo to odnosi się do charakterystycznego kroku tańca, który jest bardzo szybki, żywy, skoczny i radosny.

Czur, Czuryło - domniemany bóg granic

Współczesny, fikcyjny symbol domniemanego boga Czura (domena publiczna)
Zdawać by się mogło, że panteon słowiańskich bogów jest w miarę dobrze poznany i ciężko w tym temacie o zaskoczenia. Czasem jednak napotkać można na informacje, które potrafią wprawić w zdumienie i zakłopotanie. Mowa o domniemanym słowiańskim bogu imieniem Czur, na którego natrafiłem przypadkiem na jednym z licznych for dyskusyjnych poświęconych wierze Słowian. Informacja na jego temat ograniczała się do wyglądu jego symbolu i faktu wzywania go przy zakreślaniu kręgu obrzędowego przez pewną nieistniejącą już rodzimowierczą gromadę z południa Polski. Imię i postać Czura są dość zagadkowe. Pobieżne poszukiwania w opracowaniach przyniosły następujące plony: bajania rodem z Białczyńskiego i opracowania o bardziej akceptowalnym progu wiarygodności (datowane wyłącznie na +/- 2. połowę XIX w., co niestety niesie pewne metodologiczne obciążenia). Skupmy się na tych drugich.

niedziela, 23 czerwca 2019

Jak przerwać milczenie owiec? (W sprawie Łysej Góry)

Widok na Święty Krzyż od strony Nowej Słupi. Lipiec 2019.
Niedawno przeczytałem artykuł autorstwa pana Łukasza Misiuny pt. "Oblaci w lesie. Rząd zmniejszy Świętokrzyski Park Narodowy na rzecz Kościoła?". Brak zaskoczenia informacjami zawartymi w tym tekście wynikał z tego, że były mi one w większości znane. Wydaje się jednak, że można dane dość rzeczowo przedstawione przez pana Misiunę uzupełnić o fakty dotyczące innej niż przyrodnicza warstwy świętokrzyskich dóbr, chociaż wydawałoby się, że głównie ochrona przyrody przemawia przeciwko okrojeniu powierzchni Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN). Czy faktycznie chodzi o mniejszy lub większy zakres ochrony przyrodniczej na Łyścu? Proponuję ocenę obecnej sytuacji z perspektywy osoby, która dzięki pracy w urzędzie konserwatora zabytków miała możność obserwować relacje i działania obu stron, czyli zgromadzenia OO. Oblatów i ŚPN, przez ponad 20 lat. Perspektywa ta jest oczywiście "wypaczona" moim osobistym stosunkiem do całokształtu tego dziedzictwa. Dałem temu wyraz m.in. w powieści "Okręg Alków", na której kartach staram się przybliżyć odbiorcom okres w historii Łysej Góry, który poprzedza, zarówno budowę wałów kultowych, jak i pojawienie się Benedyktynów. Jednakże niniejsza wypowiedź będzie dotyczyła naszej wspólnej relacji ze świętokrzyskim dziedzictwem - obecnej lub niewiele poprzedzającej czasy nam współczesne. Możliwe, że uda się w ten sposób rzucić bardziej jaskrawe światło na odbywający się na naszych oczach proces.

sobota, 22 czerwca 2019

Slavogorje, "Pjesni". Recenzja.

"Sława zorzy porannej, co jaśnieć zaczyna
Sława nadziei, co rodzi się między nami
Sława blaskowi nadziei, co serca odradza
Sława naszej sile, co z ziarna nadziei wykwita"
Album "Pjesni" chorwacko-polskiego projektu Slavogorje to jedna z najciekawszych pozycji black/pagan metalowych ostatnich lat. Tak, jest to jedna z najciekawszych, lecz nie najlepszych. Wielu fanów Slavogorje z utęsknieniem wyczekiwało tej płyty. Została ona nagrana po około pięcioletniej przerwie. Sam zespół po reaktywacji przestał być projektem czysto chorwackim, bowiem dołączyli do niego polscy muzycy znani pod pseudonimami Rugiewit i Radbor (ten drugi odpowiedzialny jest za nagrany wspólnie z Percivalem "Słowiański mit o powstaniu świata"). Można swobodnie rzec, że "Pjesni" raczej zadowoliły fanów, były mniej więcej tym, czego oczekiwano. Pytanie, czy jest to album, który zachwyci pozostałych słuchaczy? Odpowiedź nie jest prosta.


Przede wszystkim "Pjesni" są albumem bardzo zróżnicowanym. Oprócz typowego black/pagan metalu liczne są tu elementy neofolku i ambientu. Co ciekawe, to właśnie te neofolkowe i ambientowe fragmenty nadają "blekowy", mroczny klimat skuteczniej niż pojawiająca się tu i ówdzie gitarowa sieczka. Jest to między innymi zasługa obecnych na całym albumie gościnnych występów. Niezmiernie cieszą obecne w wielu momentach damskie wokale Myriad i Olji (Loell Duinn). Na "Pjesniach" usłyszymy też dźwięki wiolonczeli: w utworach "Ispovijest", "Put stabala" i "Simargl" zostały nagrane przez Alberto Surina, z kolei w utworze "Vrelo mrzlovode" udzieliła się Katarzyna Bromirska znana szerzej z kapeli Percival Schuttenbach.

czwartek, 20 czerwca 2019

Słowiański kontekst plecenia wianków na Boże Ciało

Rycina Michała Elwiro Andriollego (1836-1893; domena publiczna).
Fakt, że rozpowszechniony w całej Polsce zwyczaj plecenia wianków na Boże Ciało ma korzenie i wierzeniowy kontekst typowo słowiański, widać gołym okiem; zresztą nietrudno tu o analogie do bliskiej Nocy Kupały itp. Poniżej, dla żądnych wiedzy, obyczaj skompresowany do postaci pigułki - opracowany z uwzględnieniem regionalnych różnic na podstawie Glogera, Kolberga i Federowskiego. Szczególnie ciekawa jest ta funkcja ochronna ww. wianków przed piorunami podczas burzy, którą widać w wierzeniach z Podlasia i Śląska. W załączeniu rycina XIX-wiecznego polskiego rysownika, Michała Andriollego, przedstawiająca właśnie czynność wicia wianków na Boże Ciało.