Kopia idola zbruczańskiego w Krakowie, nieopodal Wawelu zdjęcie: Jan Mehlich "Lestat"; na licencji CC BY-SA 3.0. |
Już od dłuższego czasu na chrześcijańskim portalu pch24.pl pojawiają się co jakiś czas artykuły szkalujące rodzimowierstwo, a także - jakże by inaczej - osoby po prostu zainteresowane przedchrześcijańskimi korzeniami. Nie brak w ich artykułach wielu przekłamań, manipulacji i błędów logicznych. Nie mam zamiaru analizować ich wszystkich. W niniejszym wpisie odniosę się tylko do ostatniego (na stan obecny) artykułu, "Światowid spod Wawelu. Neopogański kult w sercu polskiego Kościoła" autorstwa Piotra Relicha, opublikowanego 29 maja 2020 roku (ZOBACZ - dostęp: 30 maja 2020 r.). Gdyby ktoś pytał dlaczego w ogóle odnoszę się do tego typu - powiedzmy otwarcie - bzdur, przyjmijmy roboczo, że robię to dla sportu.
By poznać powód powstania tego konkretnego artykułu, musimy cofnąć się w czasie do 22 marca b.r. Artykuł Piotra Relicha jest bowiem odpowiedzią (sic) na post na facebooku krakowskiego oddziału rodzimowierczej gromady Mir (ZOBACZ - dostęp: 30 maja 2020 r.). Wspomniana grupa informuje w nim o kradzieżach pozostawianych przez nich zniczy pod znajdującą się w cieniu wzgórza Wawel kopią idola zbruczańskiego. Tak - ten post jest powodem, dla którego pch24.pl informuje o "neopogańskim kulcie w sercu polskiego kościoła". Nie wiem od kiedy Wawel, czy ogólnie Kraków możemy uznać za serce polskiego kościoła. Dlaczego za to serce nie uznać Częstochowy albo Lichenia? I czy w ogóle polski kościół ma serce (rozumiane na kilku płaszczyznach symbolicznych)? Swoją drogą, kradzieże zniczy nadal trwają, o czym krakowski Mir informował 29 maja b.r. (ZOBACZ - dostęp: 30 maja 2020 r.).
Jak możemy przeczytać w omawianym paszkwilu,
"Naiwny, kto sądzi, że zainteresowania jakim neopoganie darzą podwawelski posąg ma jedynie wymiar symboliczny. Jak pisze etnograf z UJ Scott Simpson, idol (wyobrażenie bóstwa) w indoeuropejskich systemach politeistycznych jest <<identyczny z samym bóstwem>>; są <<zamieszkiwane>> stale lub okresowo przez same bóstwa lub reprezentujące je duchy. Ponadto działają jako obiekty skupiające uwagę bóstw, mające za zadanie również przyciągać uwagę ludzi (<<Czy istnieją pogańskie piksele? Współczesna ikona Światowida i wyznaczniki jej świętości>>, Kraków 2009)".
Oczywiście przytoczony przez Piotra Relicha fragment nie jest miarodajny. Czczenie posągów tożsamych z bóstwami to inaczej idolatria. Zarówno przedchrześcijańscy Słowianie, jak i współcześni rodzimowiercy nie opierają swojego kultu na idolatrii. W obu przypadkach mówimy o politeizmie, czyli w wierze w osobowych bogów. Idole, posągi będące przedstawieniami bóstw, mają charakter czysto użytkowy, pomagający w sprawowaniu kultu. Nikt ze współczesnych rodzimowierców nie twierdzi, że ich bogowie ograniczają się do wyrzeźbionego kawałka drewna. Jednakże Relich brnie w swoim wywodzie dalej, do tego dość nieudolnie:
"Powyższą argumentację zdają się potwierdzać sami rodzimowiercy. <<To nie posąg Świętowida, lecz Światowid>> - sugeruje w kontekście figury moderator jednej z krakowskich, neopogańskich stron w mediach społecznościowych. W innym wpisie nazywają posąg Kumirem, czyli wprost - bóstwem, bożyszczem".
Tłumaczenie cytowanego przez Relichę rodzimowiercy, że "To nie posąg Świętowida, lecz Światowid" nie jest dowodem na idolatrię w rodzimowierczym kulcie. Idol zbruczański faktycznie nie jest wizerunkiem Świętowida (imię zawiera błąd, poprawnie brzmi Świętowit/Svantewit). Światowid (właściwie Światowid ze Zbrucza) to nazwa własna (!) tego konkretnego posągu. Wzięła się ona z błędu Joachima Lelewela, który niesłusznie uznał nowoodkryty posąg za przedstawienie połabskiego Świętowita. Błąd ten został dawno wykazany, jednakże nazwa się przyjęła na stałe i teraz powoduje niemało zamieszania i problemów dla osób, którym nie chce się robić porządnego rozeznania, jak np. Piotrowi Relichowi. Z kolei sam idol zbruczański jest przedstawieniem słowiańskiej kosmologii (więcej na ten temat przeczytać możecie np. w książce Pawła Szczepanika, "Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje i mity", w rozdziale "Światowid ze Zbrucza i brązowe okucia pochewek noży jako wyobrażenia kosmologiczne" - wyd. Triglav, Szczecin 2018, s. 48-68).
Nie mam z kolei pojęcia skąd Relich wziął stwierdzenie, że rodzimowiercy nazywają kopię idola zbruczańskiego Kumirem. Kontaktowałem się w tej sprawie z dwoma osobami z krakowskiego środowiska rodzimowierczego i obie zaprzeczyły, jakoby termin ten miał być używany przez krakowskich pogan.
W dalszej części artykułu czytamy:
"Stanowisko Kościoła katolickiego wobec ruchów neopogańskich jest powszechnie znane. Panteistyczna wiara w emanacje sił natury zawierająca w swojej <<doktrynie>> (chociaż nie wiadomo czy w tym przypadku jest to odpowiednie słowo) politeizm, szamanizm i noszącą znamiona okultyzmu wiarę w duchy przodków, to nie niewinna zabawa, ale ogromne zagrożenie dla duszy człowieka. Czczenie stworzenia i jego przedstawień - nie mówiąc już o demonach - jest zaprzeczeniem pierwszego przykazania (KKK, 2112-2113), podobnie jak wróżbiarstwo i inne magiczne rytuały. <<Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów>> (KKK, 2117)".
W tym jednym akapicie pojawia się kilka błędów. Po pierwsze, w panteizmie nie zawiera się politeizm, ponieważ politeizm jest zaprzeczeniem panteizmu. Politeizm to wiara w bogów. Panteizm to koncepcja, wg której cała rzeczywistość miałaby być manifestacją boga (jakiegoś boga, chociażby chrześcijańskiego, o którym nawet księża mówią, że jest "nieskończonością"). Po drugie, szamanizm to w dużym uproszczeniu forma komunikacji ze światem sacrum. W mniejszym uproszczeniu, to system praktyk umożliwiających jednostce odbywanie transcendentalnych podróży po zaświecie/zaświatach. Szamanizm może być obecny w wielu systemach religijnych. Teoretycznie nawet w chrześcijaństwie, choć oczywiste jest to niezgodne z doktrynami wszelkich odłamów chrześcijaństwa. Po trzecie, kult przodków faktycznie nie jest niewinną zabawą, ale też nie nosi znamion okultyzmu, ponieważ jest dużo starszy niż najstarsze systemy religijne, z których można wywodzić chrześcijaństwo. Po czwarte, nie może być mowy o zagrożeniu dla duszy człowieka w kontekście jej zbawienia, bowiem zbawienie nie jest elementem wierzeń etnicznych. Może być za to mowa o takim zagrożeniu dla osób będących chrześcijanami, więc wystarczy, że chrześcijanie nie będą celebrować pogańskich zwyczajów (tak, odpadają im pisanki na Wielkanoc, czy Zaduszki w listopadzie). Problem solved. Po piąte, skoro "wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności", to jak logicznie wyjaśnić obecną w chrześcijaństwie wiarę w cuda dokonywane przez świętych jeszcze za ich życia oraz jak obronić w tym wypadku sakrament eucharystii? Po szóste, skoro "jest również naganne noszenie amuletów", to dlaczego Kościół Katolicki nie potępia noszenia przez wiernych medalików z wizerunkami Najświętszej Marii Panny i innych krzyżyków, tudzież nie zabrania handlu dewocjonaliami? Po siódme, cnota religijności nie jest domeną tylko chrześcijaństwa. Jest ona obecna właściwie w każdym systemie religijnym. Zaiste, może dobrym pomysłem byłoby zamienienie w szkołach lekcji religii na lekcje religioznawstwa.
Następnie Piotr Relich próbuje nam wmówić jakoby efektem chrystianizacji Europy "było całkowite wyplenienie wierzeń pogańskich". Poza moimi kompetencjami leży wypowiadanie się na temat przebiegu chrystianizacji w krajach Europy zachodniej, mogę za to odnieść się do tego problemu na terenach Polski. Chrystianizacja przebiegała bowiem... dość nieudolnie. Do tego jej początki możemy datować dopiero na XIII wiek, bowiem rzekomy chrzest Polski był tak naprawdę chrztem Mieszka I i jego najbliższego otoczenia (doradców, drużyny itd.). Kraj, którym władał, nadal trwał w dawnej wierze, sieć parafialna umożliwiająca rozpoczęcie chrystianizacji zaczęła powstawać dopiero w XIII wieku. Również później pogańskie wierzenia trwały, scalając się powoli z eschatologią chrześcijańską. W niektórych przypadkach możemy wykazać nie tylko ciągłość wierzeń od czasów pogańskich po wiejską obrzędowość znaną dzięki XIX i XX-wiecznej etnografii, ale i zbliżoną wędrówkę poszczególnych praktyk obrzędowych i transformacje, jakim ulegały. Chrześcijaństwo ludowe jest do cna pogańskie, choć kłamstwem byłoby stwierdzenie, że jest dokładnym odbiciem wierzeń przedchrześcijańskich. Nie można jednak mówić, jak chce tego Relich, że wierzenia pogańskie zostały wyplenione przez chrystianizację. By było śmieszniej - choć mi osobiście nie jest w tej chwili do śmiechu - to nie chrystianizacja przyczyniła się najbardziej do oderwania Polaków od ich pogańskich korzeni, a przemiany społeczne i ustrojowe. Taki komunizm był o tyle skuteczniejszy, że tępił wszelkie przejawy "zabobonu". To właśnie w czasach komunizmu w sercach wielu Polaków zaszczepiony został wstyd przed swoim wiejskim pochodzeniem.
Następnie Relich próbuje wpleść w całą narrację wpływ wierzeń pogańskich na hitlerowską "religię krwi". Cóż mają poczynić współcześni poganie na fakt, że osiemdziesiąt lat temu pewien niespełna rozumu człowiek wykorzystał w haniebnym celu wierzenia pogańskie? Taka narracja jest jednak bronią zdradliwą, bowiem można w tym momencie przypomnieć o poparciu, jakie Kościół Katolicki udzielał wówczas hitlerowskim Niemcom. Nie brnij w to panie Relich.
Z kolei totalnym nieporozumieniem jest powoływanie się autora paszkwilu na wypowiedzi niejakiego fantasty, Konrada Lewandowskiego:
"Konrad Lewandowski, jeden z byłych członków Rodzimego Kościoła Polskiego, twierdził nawet, że tylko ustępstwa ze strony Kościoła katolickiego mogą zapobiec działaniom rodzimowierczych radykałów".
Lewandowski nie jest autorytetem w środowisku rodzimowierczym. To taka persona non grata, która swego czasu próbowała zabłysnąć w rodzimowierstwie proponując zmiany w rodzimowierczej obrzędowości, które nic wspólnego z wierzeniami Słowian nie mają. Wcześniej podobnych zagrywek próbował jako... Luteranin, ale zorientowawszy się, że nic tak nie ugra wziął sobie za cel rodzimowierstwo. Trzeba przyznać, jest to człowiek z niebywałym talentem do zrażania do siebie ludzi, gdziekolwiek się znajdzie. Obecnie Lewandowski zajmuje się pisaniem różnych paszkwili i dzieleniem się własnymi fantazjami na temat rodzimowierstwa, samemu pozostając poza rodzimowierstwem. Rozumiem, że dla Piotra Relicha i pch24.pl to, co Lewandowskiemu ślina na język przyniesie, jest bardzo wygodne. Ale nie jest w najmniejszym stopniu rzetelne.
Przejdźmy dalej:
"To tylko jeden z bardziej <<wyważonych>> głosów. Na forach i stronach internetowych nie brakuje oskarżeń dużo cięższych gatunkowo. Gdyby wymienić jeden, niezmienny element wyłaniający się z mozaiki rodzimowierczych wierzeń, to będzie nim sprzeciw wobec Kościoła katolickiego. Katolicki resentyment stanowi spoiwo łączące często pokłócone co do <<doktryny>>, sposobów działania czy poglądów politycznych środowiska. Nawet jeżeli nie traktują chrześcijaństwa jako bezpośredniego wroga, to są zgodni co do tego, że jest ono na polskich ziemiach tworem obcym, wręcz narzuconym".
Tutaj dochodzi do kolejnego nieporozumienia. Rozumiem, że osoba taka jak Relich, niezaznajomiona z polskim środowiskiem pogańskim, jest w stanie łatwo pomylić wypowiedzi byle antyklerykałów lub turbosłowian z wypowiedziami rodzimowierców. Niestety, antyklerykałowie bezrefleksyjnie (i bez uzasadnienia) uznający siebie za pogan i turbosłowianie robią złą reklamę rodzimowiercom i pozostałym słowianofilom, co jest poważnym problemem. Niemniej rzeczone indywidua nie są jednostkami miarodajnymi, ukazującymi kształt polskiego rodzimowierstwa. Pan Relich zwyczajnie zabiera się za opisywanie rzeczy, których nie rozumie i których nie jest w stanie zweryfikować. Nie jest prawdą jakoby "katolicki resentyment stanowił spoiwo łączące" polskich rodzimowierców. Pomimo faktycznych różnic, które wynikają z samej natury słowiańskiej wiary (nie jest to religia uniwersalistyczna), to, co łączy polskie środowisko rodzimowiercze, to wiara w słowiańskich bogów i sprawowany kult. A fakt, że chrześcijaństwo nazywa się często "tworem obcym, wręcz narzuconym" wiąże się z tym, że faktycznie - nie ma co tu kryć - chrześcijaństwo nie jest religią etniczną. Jest to dosyć banalny truizm.
Obchody rodzimowierczego święta Stado, Owidz 2017 (fot. Chociemir Łożański) |
Polskie rodzimowierstwo rośnie w siłę, to prawda. Czy powtórzy sukces litewskiej Romuvy, która jest aktualnie najszybciej powiększającym się wyznaniem na Litwie? Ciężko odpowiedzieć. Czy kościół katolicki w Polsce ma się czego bać? Tak! Czy tym, czego kościół katolicki w Polsce powinien się bać jest rodzimowierstwo? Nie! To, co tak naprawdę zagraża polskiemu kościołowi to z jednej strony postępująca laicyzacja społeczeństwa, a z drugiej strony wychodzące na jaw przestępstwa dokonywane przez katolickich duchownych. Jest takie powiedzenie panie Relich. Prawda w oczy kole.
Zobacz także:
I po co się produkujesz? Przecież do tych fanatyków z pch24 nic nie dotrze.
OdpowiedzUsuńDobry tekst. Trochę złośliwości, ale wyważonych. Najlepszy był fragment "W tym jednym akapicie pojawia się kilka błędów" i następne wyliczanie wszystkich pomyłek.
OdpowiedzUsuńEj, a wiesz, że Lewandowski na pewno wysmaruje ci jakis gruby post na twój temat na stronie gnojownik? Te kilka słow prawdy mocno go zaboli xD
Lewandowski już coś napisał. Jakieś pitolenie o neonaziolach, agentach kremla i inne takie urojenia. Chce, żebym się nie wtrącał do "jego" sporu z pch24.pl. Megaloman jakich mało.
UsuńNie wiedziałem że Konrad T. Lewandowski jest w rodzinowierstwie nielubiany. Kiedyś chyba nawet napisał dla Rodzimego Kościoła Polskiego jakiś podręcznik dla żerców. Teologia wiary rodzimej lub jakoś podobnie. W takim razie czy jego książka to dobry nabytek? Dowiem się z niej o wierzeniach Słowian?
UsuńNie, nie dowiesz się. Polecać "Teologię wiary rodzimej", to tak jakby stwierdzić, że Bieszk pisze rzetelne książki historyczne. Lewandowski to fantasta. Chciał napisać książkę o teologii wiary rodzimej, a napisał książkę o własnych urojeniach. Zmyślone przez niego samego boginie, przekręcanie zakresu kompetencji niezmyślonych przez niego bogów, jakieś dziwne zakresy relacji pomiędzy poszczególnymi bogami i wiele, wiele innych niedorzeczności...
UsuńA co katolikom przeszkadza, że Rodzimowiercy zostawiają znicze i ofiary pod Światowidem?! Mają nieopodal własne kościoły, w których mogą się modlić i nikt im w tym nie przeszkadza. Jeszcze raz ktos mi powie, katolicy maja w tym kraju pod górkę to nie wiem co zrobie.
OdpowiedzUsuńA mnie czasem bawi takie spolegliwe podejście rodzimowiercow do katolicyzmu. Jakos tak mało agresji w ich działaniach. Nie mówie ze mają od razu podpalac kościoły jak w Norwegii. Ale mogli by czasem pokazać pazur.
OdpowiedzUsuńPazur? Jakoś mi się nie kojarzą rodzimowiercy i kłótnie o coś z KK. Chcą raczej świętego spokoju i boją się panicznie "fermentu". Z tego co obserwuję z boku postawienie gdzieś rzeźby z kloca drewna, nasypanie troche kamieni to jest u nich już wielki sukces i ogłaszają to jako świętym gajem i kręgiem. Jak dla mnie tacy minimaliści. Wystarcza im, że KK nie wypowiada im otwartej wojny i ich "toleruje".
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tym piszę. Bardzo spolegliwi są rodzimowercy wobec katolików. Mogli by sie bardziej postawić. Spójrz na takie lgbtqwerty+-=. Nie stanowią nawet promila społeczeństwa, a w niektórych krajach nawet dyktują warunki.
UsuńLgbtxyz to akurat zły przykład. Trochę idiotyczne jest, by mniejszość narzucała swą wolę większości. Jakakolwiek mniejszość.
UsuńA że rodzimowiercy są - niech już będzie - spolegliwi? Cóż, chcą mieć święty spokój. Nie chcą być gośćmi we własnym domu, niemniej chrześcijanie są bardzo często dla rodzimowierców matkami, ojcami, braćmi i siostrami, sąsiadami, przełożonymi, podwładnymi itd. Nie da się funkcjonować prawidłowo w społeczeństwie, któremu z marszu wypowiadasz wojnę. To bezsensowne działanie. Jeśli ten argument do Was nie przemawia, to nie wiem w jakim Wy społeczeństwie żyjecie.
Ci fanatycy z pch24 chętnie by rozpalili ponownie stosy w imię miłosierdzia bożego, a prawy sobie nie zdają ile pogańskich zwyczajów sami praktykują! Hańba im! A Słowianom sława!
OdpowiedzUsuńZawsze mnie fascynowało jak bardzo niekonsekwentni w wierze są chrześcijanie, ale ten artykuł PCh24 to prawdziwy majstersztyk. A podobno to oni są tymi "prawidłowo wierzącymi".
OdpowiedzUsuńGdyby byli to nie tworzyliby takiej ilości odłamów. Najbliższym chrześcijaństwu chyba jest prawosławie o ile się nie mylę choć i tu widać pozostałości po naszej dawnej wierze(?) tak czy inaczej im więcej dowodów ich nieprawidłowości mamy tym łatwiej nam będzie walczyć o prawdę
Usuń