Domena publiczna |
Watra to słowo typowe dla gwary góralskiej, oznaczające wg rożnych słowników najczęściej ogień palony na świeżym powietrzu, na polach, względnie w pasterskim szałasie, rzadziej po prostu ogień. Etymologicznie wywodzi się watrę od awestyjskiego ātar (ogień). Słowo to w podobnych znaczeniach występuje w wielu językach słowiańskich, np. słowackim, czeskim, serbskim, czy chorwackim. Ponadto ormiańskie Airem oznacza palić się, pałać; osetyjskie art - ogień; albańskie vatrë, votrë - ognisko; irańskie áith - piec. Wg Aleksandra Brücknera (s. 604) u Słowian słowo watra pojawiło się za sprawą wołoskich pastuchów. Jedynie jako ciekawostkę dodam, że w polskiej gwarze włóczęgowskiej (która swoją drogą jest stosunkowo dynamiczna) jako watra określa się ogniska wysokie na kilka metrów, a we współczesnym ukraińskim slangu słowo ва́тра znaczy tyle, co zapalniczka. W niniejszym wpisie skupimy się na magiczno-rytualnym wykorzystaniu watr.
Dawniej pasterze rozpalali watrę przy tzw. redyku, czyli uroczystym wyjściu z owcami na hale w okolicach 23 kwietnia (świętego Wojciecha). Po przybyciu na halę główny owczarz (baca) musiał rozpalić watrę, która musiała być podtrzymywana aż do uosodu (zejścia z hali przypadającego na 29 września). Zgaśnięcie Watry zwiastowało nieszczęście, nieudany wypas i możliwą utratę owiec. "Baca, któremu coś takiego się przytrafiło, tracił zaufanie i szacunek" (Janicka-Krzywda, Ceklarz, s. 174). Przed przystąpieniem do rozpalenia należało uprzątnąć szałas, inaczej groziło to obrażeniem się ognia. Rozpalać należało krzesiwem, by ogień był "żywy". Jeszcze dawniej czyniono to za pomocą bramy ogniowej. Czasem ogień przynoszono ze wsi, jednakże wiązało się to z ryzykiem jego zgaśnięcia po drodze, co również zwiastowało nieszczęście. Również stanie tyłem do krzesanego ognia niosło ze sobą negatywne skutki. Do watry nie należało również wrzucać śmieci. Rozpalony ogień witano słowami "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Przy tak rozpalonej watrze dokonywano większości zabiegów magicznych mających zabezpieczyć udany wypas, a także chronić ludzi i owce przed czarami, chorobami, czy atakami wilków. Między innymi rozpalano odpowiednie zioła, którymi następnie okadzano całą polanę, koszar (przenośna zagroda dla owiec) i wszystkie owce. Te z kolei przeganiano przez ogień. Zabiegów tych było oczywiście znacznie więcej i wiele z nich miało charakter wiedzy tajemnej. Oprócz magicznego wykorzystania, takie watry miały także charakter czysto użytkowy. Gotowano nad nimi, a także wędzono sery. Po zakończonym wypasie baca czekał aż ogień sam wygaśnie. Zdarzało się również, że gasił go wodą święconą na krzyż.
Watry rozpalano również na wigilię Zielonych Świątek. Takie ogniska nazywano osobliwie sobótkami. Palono je przy drogach z naznoszonego za dnia jałowca i suchych gałęzi. Czyniła to większością młodzież płci obojga, ale także starsi. Uważano, że czyni się tak na pamiątkę Zesłania Ducha Świętego, ale też służy do oczyszczenia ludzi i bydła przez ogień. "Jeżeli bydło w ciągu roku choruje, obwiniają pastucha, że nie pędził go około sobótek" (Kolberg, "Góry i Podgórze" cz. 1, s. 95). Zabawy trwały do późnej nocy. Niedopalone drwa gaszono i później używano ich do leczenia różnych chorób, czy ochrony przed urokami.
Dawniej pasterze rozpalali watrę przy tzw. redyku, czyli uroczystym wyjściu z owcami na hale w okolicach 23 kwietnia (świętego Wojciecha). Po przybyciu na halę główny owczarz (baca) musiał rozpalić watrę, która musiała być podtrzymywana aż do uosodu (zejścia z hali przypadającego na 29 września). Zgaśnięcie Watry zwiastowało nieszczęście, nieudany wypas i możliwą utratę owiec. "Baca, któremu coś takiego się przytrafiło, tracił zaufanie i szacunek" (Janicka-Krzywda, Ceklarz, s. 174). Przed przystąpieniem do rozpalenia należało uprzątnąć szałas, inaczej groziło to obrażeniem się ognia. Rozpalać należało krzesiwem, by ogień był "żywy". Jeszcze dawniej czyniono to za pomocą bramy ogniowej. Czasem ogień przynoszono ze wsi, jednakże wiązało się to z ryzykiem jego zgaśnięcia po drodze, co również zwiastowało nieszczęście. Również stanie tyłem do krzesanego ognia niosło ze sobą negatywne skutki. Do watry nie należało również wrzucać śmieci. Rozpalony ogień witano słowami "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Przy tak rozpalonej watrze dokonywano większości zabiegów magicznych mających zabezpieczyć udany wypas, a także chronić ludzi i owce przed czarami, chorobami, czy atakami wilków. Między innymi rozpalano odpowiednie zioła, którymi następnie okadzano całą polanę, koszar (przenośna zagroda dla owiec) i wszystkie owce. Te z kolei przeganiano przez ogień. Zabiegów tych było oczywiście znacznie więcej i wiele z nich miało charakter wiedzy tajemnej. Oprócz magicznego wykorzystania, takie watry miały także charakter czysto użytkowy. Gotowano nad nimi, a także wędzono sery. Po zakończonym wypasie baca czekał aż ogień sam wygaśnie. Zdarzało się również, że gasił go wodą święconą na krzyż.
Watry rozpalano również na wigilię Zielonych Świątek. Takie ogniska nazywano osobliwie sobótkami. Palono je przy drogach z naznoszonego za dnia jałowca i suchych gałęzi. Czyniła to większością młodzież płci obojga, ale także starsi. Uważano, że czyni się tak na pamiątkę Zesłania Ducha Świętego, ale też służy do oczyszczenia ludzi i bydła przez ogień. "Jeżeli bydło w ciągu roku choruje, obwiniają pastucha, że nie pędził go około sobótek" (Kolberg, "Góry i Podgórze" cz. 1, s. 95). Zabawy trwały do późnej nocy. Niedopalone drwa gaszono i później używano ich do leczenia różnych chorób, czy ochrony przed urokami.
Obecnie watry są nadal dość żywotne, jednakże ich zasięg, czy charakter ulega rozciągnięciu. Watry stały się stałym elementem atrakcji turystycznych. W harcerstwie "wędrownicza watra" to symbol przynależności do grupy wędrowników. Wiele polskich firm przyjmuje watrę jako swoją nazwę (biura podróży, pizzerie, gospodarstwa agroturystyczne, browar produkujący nienajlepsze piwa, sanatorium i inne). Również gromada rodzimowiercza z Wrocławia założyła fundację pod tą nazwą.
Wybrana bibliografia:
- Aleksander Brückner, "Słownik etymologiczny języka polskiego", Kraków 1927;
- Urszula Janicka-Krzywda, Katarzyna Ceklarz, "Czary góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich", Zakopane 2014;
- Jan Aleksander Karłowicz, "Słownik gwar polskich", t. VI, Kraków 1911;
- Oskar Kolberg, "Dzieła wszystkie" t. 44: "Góry i Podgórze" cz. 1, Wrocław-Poznań 1968
- Oskar Kolberg, "Dzieła wszystkie" t. 45: "Góry i Podgórze" cz. 2, Wrocław-Poznań 1968
Zobacz także:
- naludowo.pl: Redyk - wyprowadzenie owiec na pastwisko (dostęp: 22.05.2020)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz