"Rasti" to trzeci album trójmiejskiej grupy Laboratorium Pieśni. Różni się on od ich dotychczasowych albumów. Aranże są bardziej rozbudowane, co tylko pozornie jest wartością dodatnią. W rzeczywistości sprawia to, że wiele utworów, nawet tych skocznych, jest przesadnie i niepotrzebnie rozciąganych, przez co po kilku odsłuchanych pieśniach słuchacz zaczyna się nudzić. Pieśni jest zaledwie dziesięć, a łączny czas trwania albumu wynosi... 70 minut! Już pierwszy utwór, białoruska pieśń "Biaroza", trwa aż 10 minut. Ciężko zrozumieć zamysł dziewczyn z Laboratorium. Co nimi kierowało? Czy może chodziło im o bardziej transowe brzmienie? Cóż, jeśli tak, to transowe brzmienie można uzyskać całkiem żwawymi aranżacjami. Za przykład mogą posłużyć tradycyjne, szalone obery. Czy może chodziło o bardziej medytacyjne brzmienie? Cóż, upodobania w są różne, jednak jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że album ten bardziej będzie usypiał, niż wspomagał stan medytacji. Czy chodziło o coś innego? Nie wiem. Jednak o cokolwiek chodziło, to "Rasti" nie przeskakuje poprzeczki postawionej przez debiutancki "Rosna", ani przez bardzo specyficzne "Puste noce".
Pewną wskazówkę może dać teledysk promujący album i ilustrujący utwór "Karanfilče devojče", choć oczywiste nie wiadomo na ile jest szczery, odzwierciedlający faktyczne upodobania dziewczyn, a na ile podtrzymuje pewien wizerunek artystyczny. Widzimy w nim coś na kształt pseudorytuału będącego udziałem członkiń zespołu. Przypomina to bardziej jakąś zabawę w odprawianie rytuału w ramach eklektycznego wicca, niż faktyczny rytuał będący częścią magicznej rzeczywistości. Nie wiadomo czy stojące w kręgu dziewczyny wiją się niczym rusałki lub inne samodivy, czy może tańczą pod muzykę psytrance na festivalu kultury psychodelicznej w stylu Dharma lub Goadupa. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że - co jest dosyć intrygujące - część pogańskich neofitów, gdy przychodzi pierwszy raz na pogański obrzęd, spodziewa się właśnie czegoś takiego. Cóż, czy tego chcemy czy nie, nastąpiło wśród ludu oderwanie od korzeni i przy obecnym trendzie prób powrotu do tych korzeni, ludzie miewają dość specyficzne o nich wyobrażenie.
Co zaś się tyczy zestawu pieśni, które usłyszymy na "Rasti", to niemal wszystkie stanowią tradycyjne pieśni słowiańskie. Znajdziemy tu trzy pieśni białoruskie ("Carkoŭka", "Rana na Ivana" i wspomnianą wcześniej "Biaroza"), trzy bułgarskie ("Izgrela mi", "Dilmano dilbero" i "Jana Turčin"), jedną ukraińską ("Oj palya"), jedną serbską ("Rasti"), jedną podpisaną jako trad. Balkan song ("Karanfilče devojče"). Obecny jest też utwór "Xori/Passa" będący zlepkiem dwóch pieśni, odpowiednio baskijskiej i prowansalskiej.
Podsumowując, trzeci album Laboratorium Pieśni okazał się być wielkim rozczarowaniem. "Rasti" nie jest wolny od nielicznych wad obecnych na debiucie, natomiast dokłada do nich sporo kolejnych. Ocena końcowa jest, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, mocno sugestywna: 4/10. Aż żal wystawiać taką notę wynikowi ciężkiej i czasochłonnej pracy.
Zobacz także:
Zobacz także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz