czwartek, 30 stycznia 2020

Południca!, "Spóźnione wejście w XXI wiek". Recenzja.

"Metro, etno, retro trans"

Moja pierwsza przygoda z muzyką Południcy! miała czas jeszcze przed wydaniem przez tę niezwykłą kapelę debiutanckiego longplay'a. Dlatego też byłem w niemałym szoku, gdy okazało się, że "Spóźnione wejście w XXI wiek" (2010r.) jest dość mocno "uwspółcześnione" w stosunku do dema "Bajki mają zęby". Choć recenzenci nie szczędzili porównań do klimatów ludowych, etnicznych, a nawet szamańskich, takie określenia zdają się być cokolwiek przesadzone. Odnajdziemy tu oczywiście trochę inspiracji etnicznością, jednakże muzyka zaprezentowana na tym krążku jest przede wszystkim mieszaniną alternatywy, jazzu, folku i elektroniki. Nadal spotkamy tu sporo baśniowości, transowości i specyficznego klimatu, jednak w "inny" sposób niż wcześniej. Nie zaznamy tu tego nieuchwytnego wyobrażenia o słowiańskim pogaństwie, jakie mogliśmy doświadczyć na "Bajki mają zęby". Nawet "Łado" okazuje się nie być odwołaniem do pradawnego boga, tylko do samochodu.

niedziela, 26 stycznia 2020

Piotr Grochowski, "Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne". Recenzja.

"Jarmark tradycji. Studia i szkice folklorystyczne" autorstwa prof. Piotra Grochowskiego to książka wydana w 2016 roku przez Wydawnictwo UMK w ramach serii wydawniczej Paralele. Tytuł tej pozycji w pełni oddaje charakter tego, czego możemy się spodziewać przy jej lekturze. Jak czytamy we wstępie, "zgromadzone w niej teksty nie składają się bowiem na jakąś spójną i jednorodną całość. W rzeczy samej mamy tu raczej do czynienia z jarmarcznym straganem, na którym znajdują się rozmaite towary, posiadające zarazem pewne cechy wspólne". Na jej zawartość składa się dwanaście artykułów napisanych przez autora w latach 2002-2016, z czego cztery opublikowane zostały po raz pierwszy, a w kilku z pozostałych dokonano nieznacznych zmian w stosunku do pierwodruków. Teksty te podzielone zostały na dwie części: "W stronę przeszłości" i "W stronę współczesności".


W części pierwszej przeczytać możemy o tych dawnych (choć zarazem stosunkowo niedawnych) elementach polskiej kultury tradycyjnej. Zapoznamy się tu między innymi z rozważaniami na temat oracji pogrzebowych na dawnej polskiej wsi, wierszowanych legend w drukach kramarskich, polskich pieśni pielgrzymkowych, czy kalwaryjskich, toruńskich pieśni nowiniarskich, czy różnic i podobieństw między polskimi dziadami wędrownymi a ukraińskimi lirnikami. Tych, z naszych czytelników, których interesuje przede wszystkim Słowiańszczyzna pogańska, muszę niestety zasmucić, ale większość omawianego tu materiału odnosi się do chrześcijańskich elementów polskiej kultury tradycyjnej - często na wskroś rodzimych, ale nie pogańskich1. Za szczególnie ciekawy uznaję tu artykuł "Lamenty dziadka z Targówka. Parodie na dziadów i pieśnie dziadowskie", w którym autor wskazuje na pewne błędy ciągle obecne w klasyfikowaniu niektórych pieśni jako "dziadowskie", w momencie, gdy te były tworzone przez osoby trzecie, jako satyryczne, mające na celu zdeprecjonowanie osoby dziada.

czwartek, 23 stycznia 2020

Nasza Ślęża, sprofanowana Ślęża

Stoję na pogańskiej góry szczycie. Obserwuję turystów robiących sobie zdjęcia przy starożytnej rzeźbie kultowej przedstawiającej najprawdopodobniej niedźwiedzia. Pełni zadowolenia ze zdobycia szczytu pozują do zdjęć grupowych i indywidualnych. Niektórzy z nich tulą niedźwiedzia, a jeszcze inni... siadają na nim, nie wiadomo czy z braku szacunku dla dawnych wierzeń, czy może raczej zwykłej arogancji i głupoty. Czekam cierpliwie na swoją kolej. Czekam aż wokół niedźwiedzia zrobi się trochę luźniej, podchodzę do niego, wsłuchuję się w panujący zgiełk. Przez gwar głosów przebija się wycie wiatru. Rozpoczynam modlitwę. U podstawy rzeźby rozpalam znicz. "Ogień gore, góra gorit", jak można rozumieć słowa dawnych pieśni. Ludzie obserwują mnie ze zdziwieniem. Patrzą na znicz, na moje rozłożone ręce, na usta, które coś mamroczą. Na krótką chwilę ci ludzie "przestają ogarniać rzeczywistość". "Dziwny jakiś", słyszę cichy komentarz. "Ogień gore, góra gorit". Stoję na szczycie świata.

Masyw Ślęży (zdjęcie: Cyprian Skała)
Powiedzieć, że Ślęża od zawsze była miejscem pogańskiego kultu byłoby nadużyciem. Pierwsze ślady bytności człowieka na Ślęży pochodzą z młodszego paleolitu. Niestety nie możemy powiedzieć nic pewnego na temat religijności tamtych ludzi, a tym bardziej o możliwym spostrzeganiu przez nich Ślęży w kategoriach sakralnych. Posągi kultowe znajdujące się na zboczach i szczycie góry łączone są z kulturą łużycką. Niewiele wiadomo na temat ich przeznaczenia. Właściwie to nie wiadomo nic. Czy są przedstawieniami istot mitycznych, czy może zwyczajnymi drogowskazami lub słupami granicznymi? Jednoznacznej odpowiedzi raczej nie odnajdziemy, ale być może owe rzeźby pełniły wszystkie te funkcje naraz. W opracowaniach popularno-naukowych, niekiedy również naukowych lub we wpisach encyklopedycznych odnajdziemy informacje o odbywającym się tu kulcie solarnym. Twierdzenia takie też są nadużyciem, gdyż nie dysponujemy żadnym źródłem pisanym, które by to potwierdzało. Ukośne krzyże znajdujące się na poszczególnych posągach mogą co prawda być symbolami solarnymi, jednak rozpatrzyć należy również ich inne możliwe znaczenia. Mogły to być znaki graniczne. Mogły być także powtórzeniem treści mitycznych konstytuujących kształt świata (poprzez wyznaczenie jego stron z punktem centralnym w miejscu przecięcia linii). Pewnym jest jednak, że Słowianie po pojawieniu się na tych terenach objęli Ślężę szczególnym kultem. Pisał o tym w X wieku w swej kronice Thietmar z Marseburga:
"Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako że odprawiano na niej przeklęte pogańskie obrzędy."

sobota, 18 stycznia 2020

Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk, "Ostatnie lata polskiego Lwowa". Recenzja.

Jak wyglądały "Ostatnie lata polskiego Lwowa"? Na czym opierała się legenda przedwojennej stolicy naszej kultury? Czym żyli wówczas mieszkańcy miasta? Jaki przebieg miały walki o jego polskość?


Jesienią 1943 roku, podczas konferencji w Teheranie, brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden próbował sprzeciwić się żądaniom Józefa Stalina i przekonać "wielką trójkę" do przyznania Polsce Lwowa. Okazało się jednak, że nawet Winston Churchill nie chciał kwestionować tzw. linii Curzona i podnosić lamentu z powodu miasta, w którym Polacy stanowili aż 65% ludności. Lektura recenzowanej książki uświadamia, jak dotkliwą stratę ponieśliśmy po podpisaniu w sierpniu 1945 roku umowy ze Związkiem Sowieckim o przebiegu naszej wschodniej granicy. Blisko siedemdziesiąt pięć lat temu, Lwów - zawsze wierny i polski, odznaczony orderem Virtuti Militari, prężny ośrodek kulturalny i akademicki - znalazł się na terytorium obcego państwa.

poniedziałek, 13 stycznia 2020

"Kręgi Rewolucji. Rok 1917 w Rosji. Konsekwencje wewnętrzne i międzynarodowe", red. Łukasz Adamski, Bartłomiej Gajos. Recenzja.

Rewolucja październikowa i jej konsekwencje od lat zajmują badaczy z różnych krajów. Niedawno ukazała się interesująca publikacja poświęcona temu zagadnieniu. Czy warto po nią sięgnąć?


Gdy dzieje się historia, a w szczególności, gdy dane wydarzenie ma spory wpływ na dzieje jakiejś zbiorowości to możemy być pewni, że po jakimś czasie rynek wydawniczy zasypie szereg publikacji poświęconych temu zagadnieniu. Nie inaczej było z tzw. rewolucją październikową 1917 r., której skutki odczuwamy po dziś dzień. We wstępie wskazują na to redaktorzy tomu "Kręgi rewolucji. Rok 1917 w Rosji. Konsekwencje wewnętrzne i międzynarodowe":
"Rewolucja odnosi się do wydarzeń epokowych, które wywarły niewymierny wpływ na losy nie tylko państwa rosyjskiego oraz narodów i ludów je zamieszkujących, ale bez mała całej ludzkości. W końcu próba budowy komunistycznej utopii, przy równoczesnej powolnej, acz konsekwentnej ekspansji terytorialnej, przeszczepiania na bagnetach Armii Czerwonej sowieckich wzorców ustrojowych oraz rywalizacji ideologicznej ze starym - już to imperialistycznym, już to kapitalistycznym - światem angażowały uwagę w mniejszym czy większym stopniu całego globu. Wprawdzie sam system sowiecki pod koniec lat osiemdziesiątych uległ implozji, a stworzona przez bolszewików państwowość rozpadła się ostatecznie w 1991 roku, jednak siedemdziesiąt parę lat rządów Lenina i jego następców oddziałuje po dziś dzień - politycznie i mentalnie - na wszystkie te państw i narody, który doświadczyły ich władze, oraz te, które utrzymywały z nimi relacje - a więc de facto na wszystkie".
Podzielając w pełni przedstawiony powyżej pogląd z ogromnym zainteresowaniem sięgnąłem po publikację pokonferencyjną, wydaną przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, z której ów cytat pochodzi. Tym bardziej, że swoje badania i analizy przedstawili w niej naukowcy z Polski, ale również z Anglii, Austrii, Czech, Francji czy też Rosji - wybitni badacze dziejów XX w. Szczególnie ciekawa i interesująca wydaje się być, w mojej opinii, perspektywa uczonych zagranicznych, reprezentujących te państwa szeroko rozumianego Zachodu, które nie odczuły bolszewizmu "na własnej skórze". Z drugiej strony trudno pominąć historyków, np. rodowitych Rosjan, którzy chyba jak żaden inny naród doznali krzywd ze strony systemu wyrosłego z tej ideologii.

piątek, 10 stycznia 2020

Grodzisko w Będkowicach (woj. dolnośląskie)

Rekonstrukcja grodziska w Będkowicach (stan na listopad 2014)
Przykład wczesnośredniowiecznego założenia o charakterze obronnym, stanowiącego element zespołu osadniczo-sepulkralnego Ślężan.

Historia
Gród w Będkowicach jak i całe założenie funkcjonował w okresie wczesnego średniowiecza, od VIII do X wieku, na terenie należącym do plemienia Ślężan. Wieś Będkowice, leżąca w pobliżu po raz pierwszy wzmiankowana była w 1209 w dokumencie Henryka Brodatego jako własność książęca. W XIX wieku na grodzisku wzniesiono drewniany wiatrak. Obecnie na terenie stanowiska zorganizowano Rezerwat Archeologiczny i ścieżki dydaktyczne.

sobota, 4 stycznia 2020

Łysa Góra, "Oj dolo". Recenzja.


"Oj dolo" (2019) to trzeci album kapeli Łysa Góra, znanej przede wszystkim z folk metalowego grania. Jednak tym razem mamy do czynienia z w pełni akustycznym folkiem. Jest to w mojej opinii niesamowicie korzystna zmiana, nie tylko dlatego, że w folk metalu niesamowicie trudno o muzykę, która wyróżniała by się w pozytywny sposób, ale i dlatego, że Łysej Górze takie akustyczne granie wychodzi dużo, dużo lepiej (bez urazy dla ich folk metalowej odsłony).

piątek, 3 stycznia 2020

Barbara Gaweł, "Krajobraz po życiu. Śladami Galicji. Opowieści o ludziach i miejscach". Recenzja.

Wynalazca nazywany polskim Edisonem, założyciel lwowskiej szkoły matematycznej, odkrywca pierwszej szczepionki przeciw tyfusowi - cała trójka chodziła do jednego gimnazjum w Jaśle. W swojej najnowszej książce Barbara Gaweł przenosi nas do dawnej Galicji.


Barbara Gaweł, w swoim debiucie książkowym, zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po śladach dawnej Galicji. Ze swadą i pięknym językiem opowiada o wydarzeniach, miejscach i ludziach związanych z historią tej części kraju. Autorkę "najbardziej zachwyca to, co jest tuż obok". Kolejne odwiedzane miejscowości stanowiły dla niej impuls do stworzenia subiektywnie ułożonej podkarpackiej mozaiki, na którą składają się m.in. niezwykłe zabytki, historie miłosne, skandale obyczajowe, zbrodnie, działania wojenne, sylwetki zarówno wybitnych jednostek, jak i postaci zupełnie nieznanych, a także liczne cmentarze będące jedną z ostatnich pamiątek po etnicznym tyglu tego regionu.

czwartek, 2 stycznia 2020

Grota, magowie i akuszerka - ikonografia Bożego Narodzenia w tradycji wschodniej

Kościoły wschodnie świętują Boże Narodzenie dopiero 7 stycznia, czyli niemal równo dwa tygodnie po świętach katolickich i protestanckich. Wydaje się to stanowić świetną okazję, by przedstawić jakże ciekawą - i często niezbyt dobrze rozumianą - ikonografię owego święta w tradycji wschodniej.

Ikona Bożego Narodzenia, Rosja, XIX wiek (domena publiczna).
Zwyczaj świętowana Bożego Narodzenia w kościołach wschodnich (Konstantynopol, Aleksandria, Edessa, Jerozolima) pojawia się już w IV wieku. W 379 roku święty Bazyli Wielki wprowadził go w Konstantynopolu, a od 430 roku Boże Narodzenie zaczyna być uroczyście obchodzone także w Aleksandrii. Istota ustanowionego wówczas święta jest rozumiana jako potwierdzenie prawdziwości wcielenia Boga-Słowa (Logosu), który przyszedł na Ziemię w ludzkiej postaci aby dokonać dzieła zbawienia ludzkości. Znaczenie to zostało zachowane podczas sporów dogmatycznych o dwóch naturach Chrystusa w IV-V wieku, które miały duże znaczenie dla kształtowania się bizantyjskiej ikonografii Bożego Narodzenia, która z kolei była później kopiowana i przetwarzana m. in. na Rusi i na Bałkanach.