Kaszubi (...) byli bardzo religijni, wiara była jednym z elementów ich kultury. Stąd też wywodziło się społeczne akceptowanie śmierci, szacunek wobec niej oraz zmarłego, przy którego ciele odbywało się wiele obrzędów. Kultura pogrzebowa Kaszubów jest naprawdę bogata.
 |
Aleksander Gierymski, "Trumna chłopska", 1894-95 (domena publiczna) |
Śmierć na pewno nie przychodziła na Kaszubach po cichu. Hałasowała, stukała, szeleściła, powodowała paniczne szczekanie psów i niepokój wśród innych zwierząt. "Chory czuje jej zbliżanie się. Gdy go śmierć uściska, trzęsie chorego febra, gdy śmierć położy się na nim, pozostawia sine plamy na jego ciele, gdy go śmierć zadusi, tworzą się silne plamy na twarzy" (F. Lorentz, A. Fischer, T. Lehr-Spławiński, "Kaszubi. Kultura ludowa i język...", s. 71).
Wedle wierzeń, nadchodzącą śmierć zwiastowały na przykład: spadający ze ściany obraz, zatrzymanie się zegara, stukanie w okna, tajemnicze hałasy czy szuranie na strychu. Niektóre źródła podają wśród zwiastunów śmierci także takie zadziwiające objawy jak: białe plamy na paznokciach, sny o wypadaniu włosów czy też nieświadome zdejmowanie pierścionka z palca. Również pojawienie się we wsi osoby bardzo podobnej do jednego z mieszkańców wróżyło mu rychłą śmierć, uważano bowiem, że sobowtór jest personifikacją śmierci. Jeśli ktoś zmarł w jednym z określonych dni w roku, zapowiadało to, że wkrótce większa liczba osób będzie musiała pożegnać się z życiem:
"Jeśli w ostatni dzień roku nastąpił zgon, była to zapowiedź piętnastu kolejnych pogrzebów w tej miejscowości. Baczono pilnie, w jakim wieku był pierwszy zmarły w nowym roku. Jeśli był to młodzieniec, uznawano, że będą umierać młodzi, zgon osoby starszej zapowiadał zejścia jej rówieśników. Krytycznym dniem była oktawa Bożego Ciała. Gdy umarła wtedy kobieta, przepowiadało to pomór wszystkich niewiast. Znaczący był 28 grudnia. Jeśli wówczas świeciło słonce, wróżyło to częste przypadki śmierci wśród dzieci" (D. Szlendak, "Kaszubska śmierć stuka w okna...", s. 20-21).