niedziela, 30 września 2018

Rod, "Tu i wtedy". Recenzja.

"Chyba się zgubiłem znów
Nie wiadomo skąd iść..."
Wejherowska kapela Rod jest swoistym ewenementem w muzyce folkowej i elektronicznej. Prób łączenia tych dwóch składowych było już niemało i nierzadko były one całkiem udane. Częściej jednak mieliśmy do czynienia z muzyką folkową ozdobioną elektronicznymi dźwiękami, czy też "zremiksowaną", niż muzyką elektroniczną ozdobioną folkowymi motywami. Wydana przez kwartet Rod w 2013 EP'ka "Tu i wtedy" była sporym powiewem świeżości. "Tu i wtedy" to przede wszystkim muzyka elektroniczna w klimatach bliskich gatunkom drum’n’bass i dupstep, okraszona dźwiękami folkowych instrumentów - piszczałek, czy dud.


Zaskakujący punktem tej produkcji jest wokal, czy też raczej rap Michała Mokrzyckiego. Jego przyjemny głos w połączeniu z niesztampowymi tekstami idealnie wpasowują się w obraną koncepcję. W całości przebijają się tęsknoty współczesnego, miejskiego człowieka za tym co pierwotne. Jest swoiste poszukiwanie własnych korzeni, poszukiwanie tożsamości, co też najlepiej widać w utworze "GPS".

sobota, 29 września 2018

Grodzisko Wiślica, świętokrzyskie

Grodzisko Wiślica (zdjęcie: Archiwum NID 2015; na licencji CC BY-NC-ND 3.0)
We wczesnym średniowieczu (X - XIII wieku) Wiślica była jednym z ważniejszych ośrodków administracyjnych w Małopolsce. Znajdowały się tu dwa grody, z których każdy mógł pełnić taką funkcję, choć być może opisywane grodzisko miało charakter militarny i było miejscem stacjonowania załogi wojskowej. Najstarszy wał z zewnętrzną ścianą w postaci tzw. suchego muru (zbudowaną z łupków gipsowych łączonych gliną), jest jedyną tego typu konstrukcją w Małopolsce. W Polsce znamy zaledwie kilka przykładów zastosowania tej techniki, wszystkie z Dolnego Śląska. Był to natomiast powszechny sposób budowy wałów w Czechach, Morawach i na Słowacji.

niedziela, 23 września 2018

"Powieść minionych lat. Najstarsza kronika kijowska" – recenzja i ocena

"Powieść minionych lat" to dzieło fundamentalne dla kultury europejskiej, a jednak w Polsce znane jest zaskakująco słabo. Należy się więc tym bardziej cieszyć, że jego popularne wydanie ukazało się jesienią 2014 roku nakładem wydawnictwa Templum.


O kronice Galla Anonima wiedzą w Polsce wszyscy, a przynajmniej wszyscy ci, którzy uważali na historii. Kronika ta, spisana przez tajemniczego mnicha obecnego na dworze Bolesława Krzywoustego, opisywała nie tylko znakomitość tego władcy, ale również losy jego poprzedników. To dzięki Gallowi wiemy więcej o początkach państwa polskiego, wyłaniającego się z mroków wczesnego średniowiecza w połowie X wieku. Jeżeli dla początków państwa polskiego, rządzonego przez dynastię Piastów, kronika frankijskiego podobno mnicha jest jednym z kamieni węgielnych tradycji historycznej, to "Powieść minionych lat" spełnia analogiczną rolę dla wschodniego sąsiada państwa Polan – dla Rusi Kijowskiej.

sobota, 22 września 2018

Ruiny zamku w Jelczu, dolnośląskie

Ruiny zamku wodnego w Jelczu-Jaskowicach (zdjęcie: ZeroJeden; na licencji CC BY-SA 3.0)
Zamek w Jelczu, wzniesiony na wyspie otoczonej starorzeczem Odry przekształconym w fosę, był pierwotnie XIII-wiecznym wczesnogotyckim, obronnym dworem książęcym, rozbudowanym w XIV wieku w czteroskrzydłową budowlę z prostokątnym, wewnętrznym dziedzińcem.

niedziela, 16 września 2018

Helroth, "I, Pagan". Recenzja.

"Oj dawno daleko, za starym wielkim borem
Mieszkały mamuny bad bystrym potokiem
Oj tańce, hulańce, swawole wyprawiały
Niesamowite rzeczy tam się działy"
Powiedzieć, że sytuacja na polskiej scenie folk metal'owej jest nienajlepsza byłoby niedopowiedzeniem. Jest tragiczna. Większość kapel tworzy swoje utwory na jedno kopyto. Nierzadko inspirują się przy tym celtyckim folk metal'em, czy nawet viking metal'em. Gdy już któryś zespół zdecyduje się sięgnąć po rodzimy folklor zazwyczaj kończy się słabymi aranżami, bądź niesamowicie powierzchownym potraktowaniem tematu. Na tym tle wyjątkowo dobrze wypadają Thy Worshiper i Percival Schuttenbach, niemniej dwa zespoły na tak wdzięczny gatunek to trochę mało (swoją drogą Schuttenbach zalicza ostatnio tendencję spadkową). Jednak w 2016 roku warszawski zespół Helroth wydał album "I, Pagan", którym udowodnił, że nie wszystko stracone dla polskiego folk metal'u.


Choć dzięki wydanej w 2013 roku EP'ce "Wataha" znany był styl tej młodej kapeli, to jednak muzyka zaprezentowana na "I, Pagan" jest tego stylu rozwinięciem. Obecne są tu inspiracje zarówno słowiańskimi, jak i skandynawskimi wierzeniami i kulturą. Nastrój pełen kontrastów budowany jest za pomocą instrumentarium mniej więcej typowygo dla folk metal'owych kapel. Mamy tu do czynienia z dźwiękami przesterowanych gitar, perkusji, gitary basowej, fletu, skrzypiec i aż dwóch wokali. Główny wokalista, Orthank, świetnie radzi sobie zarówno z melodyjnym śpiewem, jak i z growl'em, czy scream'em. Wyjątkowo jasnym punktem całego albumu jest wokal charyzmatycznej i niezwykle seksownej Marty Gantner.

sobota, 15 września 2018

Kruk - posłaniec z tamtego świata

"Czarne skrzydła, czarne słowa" – w ten sposób o krukach zwykli mówić bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia", mieszkańcy fantastycznego uniwersum Westeros. Fraza ta ma związek z wierzeniem powszechnym wśród wielu ludów, które kruka zwykły traktować jako zwiastun nieszczęścia: śmierci, choroby i wszelkiego plugastwa. Jest to jednak skojarzenie wtórne, gdyż pierwotnie ptaki te ceniono za niebywałą inteligencję, skutkiem czego w wielu kulturach pełniły one rolę posłańców przybywających z nadprzyrodzonego świata. Kruk krukowi oka nie wykole – w mądrości ludu zachowało się przekonanie o niezwykłym rozumie tych istot, które były w stanie dobrze ze sobą kooperować.

Zdjęcie: Acid Plx; na licencji CC BY 2.0.
Nazwa kruk wywodzi się rzecz jasna od krakania, dawniej nazywanego również krukaniem. Kruki nie należą do ptaków w Polsce popularnych. W okresie międzywojennym zostały prawie wytępione. Dopiero ochrona tego gatunku sprawiła, że od 1948 roku populacja kruków zaczęła wzrastać. Niewielka liczebność tego gatunku sprawiła jednak, że wyobrażenia o tych ptakach nie zachowały się dobrze w kulturze ludowej, choć bez wątpienia wśród dawnych ludów kruk powszechnie kojarzony był ze światem boskim.

niedziela, 9 września 2018

Zamek w Ojcowie, małopolskie

Wieża bramna zamku w Ojcowie (zdjęcie: Jakub Hałun; na licencji GFDL)
Pierwsze osadnictwo na terenie ruin ojcowskiego zamku datowane jest na wczesną epokę żelaza. Znajdująca się w tym miejscu osada kultury łużyckiej została prawdopodobnie zniszczona przez najazd Scytów.

Sam zamek w Ojcowie ufundowany został przez Kazimierza Wielkiego w okresie 1354 - 1370 w ramach systemu Orlich Gniazd. Legenda głosi, że oryginalna nazwa zamku, "Ociec", została nadana przez samego króla na pamiątkę walk o krakowski tron jego ojca, Władysława I Łokietka, który w okolicznych jaskiniach miał szukać schronienia.

sobota, 8 września 2018

Beskid Niski - kapryśne Tao wschodnich Słowian

"Zanim nastały Niebo i Ziemia, powstało coś, czego nie sposób określić. Coś, co jednoczy wewnętrzne i zewnętrzne światy. Niezależne zarówno od czasu, jak i przestrzeni, pozostaje niezmienne i bezkształtne, odseparowane od reszty istnienia i nie pożądające zmian, lecz docierające wszędzie. Przypływa i odpływa, rozprzestrzeniając się po nieskończoności."
Siedzę na Wysokim. Wysokie w gruncie rzeczy jest dość niskie, jak całe okalające je góry. Sięga niewiele ponad 650 m nad poziom morza. Ma jednak coś, co wyróżnia je z tła podobnie niewysokich szczytów, podobnie jak ono niewysokiego, Beskidu Niskiego - nagi wierzchołek, z którego widać cały ten świat. Wydaje się być osią, nieruchomym centrum. 

Masyw Żydowskiej Góry spod szczytu Wysokiego
Siedzę więc na Wysokim a przed moją twarzą zawisa w powietrzu mała muszka udająca osę. Bzyg prążkowany. Znacie go. Jest akrobatą, malutkim dronem, kiedy wyciągniesz do niego palec, czasem na nim usiądzie a czasem podąża za jego ruchami jakby przeskoczyła między wami niewidoczna nić. Lubi bujać się na końcówkach traw. Jego wielkie oczy patrzą na mnie. Być może jest zaskoczony, być może zaciekawiony, być może czegoś się obawia i usiłuje coś pojąć. Czuję się podobnie. Siedzę twardo na łące, ale unoszę się zarazem nieruchomo. Patrzę oszołomiony wokół. Na wprost, za kolejnymi ramionami wzgórz i kolejnym zakrętem niknie wilgotna, pachnąca zaroślami i lasem, dolina potoku Krempna; po lewej nad rozległym spłaszczeniem wyłaniają się, jakby wystawiały czubki głów, kolejne plany niezliczonych gór; linie ich grzbietów są delikatne i spokojne (chociaż podobno czasami widać stąd nerwowy zygzak odległych Tatr); za moimi plecami ścieżka przecina trawiastą połać i biegnie do dzikiego lasu, gdzie najpierw szaleją w dziwacznych pozach poskręcane brzozy i sosny, zarastające dawne pastwiska, a potem zalega majestatyczna cisza i rozlewa się półmrok karpackiej buczyny; po prawej, pokryte pianą liściastej puszczy spływają w dolinę wzniesienia masywu Żydowskiej Góry, przechodząc poniżej w wykoszone łąki, opadające do - niewidocznych stąd - drogi i strumyka.

niedziela, 2 września 2018

O romansie hip-hopu ze słowiańskim folkiem (+18)

Jeszcze kilka lat temu na wieść o muzyce folkowej będącej podstawą pod rapowane zwrotki wiele osób zareagowałoby niedowierzaniem. Jednak w 2012 roku pojawił się Donatan z płytą "Równonoc. Słowiańska dusza", która odbiła się szerokim echem zarówno w świecie muzycznym, jak i w słowianofilskim środowisku.

Donatan (fot. materiały prasowe)
O nowych tego typu projektach słyszy się rzadko i są to z reguły pojedyncze utwory. Zaciekawić może fakt, że Donatan wcale nie był pierwszym, który połączył hip-hop ze słowiańskim folkiem. Poniżej przytaczamy listę projektów, które dopuściły się mariażu słowiańskich dźwięków etno i rapu (kolejność... prawie przypadkowa).

sobota, 1 września 2018

Artur Szrejter, "Pod pogańskim sztandarem. Dzieje tysiąca wojen Słowian połabskich od VII do XII wieku". Recenzja.

Chyba każdy słyszał o druzgocącym, niemal legendarnym zwycięstwie księcia Mieszka pod Cedynią czy wojnach Chrobrego z Niemcami. Czy ktoś, oprócz specjalistów, pamięta jednak o tym, że poza Niemcami i Duńczykami istniał jeszcze jeden znaczący sąsiad Polski na zachodzie?


"Pod pogańskim sztandarem" to opowieść o ludach i plemionach, o których niewielu słyszało, a już zupełnie nieliczni zajmują się tym zagadnieniem. Jest to próba systematyzacji i przystępnego przybliżenia czytelnikowi dziejów plemion zachodniosłowiańskich, które zamieszkiwały ziemie na zachód od Polski. Wspólnoty te zajmują niezwykle odległe miejsce w naszej zbiorowej pamięci, a na mapach są oznaczane jako "Wieleci" i uważa się je za niewarte wzmianki w podręczniku szkolnym.