poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Mgła w wierzeniach Słowian

Józef Rapacki, "Mgły poranne", 1909 r. (olej na płótnie) (domena publiczna)
Tropy dotyczące mgły w wierzeniach Słowian same leżą poniekąd we mgle - pisze się o nich niewiele, a samo zjawisko atmosferyczne jest dość marginalizowane, przynajmniej jeśli zważyć na ilość uwagi poświęcanej burzom, deszczom, wichurom itd. Tymczasem o mgle można napisać wystarczająco, aby ująć temat w przynajmniej dwóch kategoriach.

Płanetnicy, Chmurnicy, Zduchacze

Okładka książki Władysława Orkana pt. "Opowieść o płanetniku" z 1926 roku
(domena publiczna)
O płanetnikach napisano już wiele (zwłaszcza w internecie). Dlatego też celem niniejszego wpisu nie jest setne powielenie tych samych treści. Miast tego dokonamy krótkiego i pobieżnego przeglądu źródeł dotyczących Płanetników. Nim jednak do tego przejdziemy, ze względu na kwestie porządkowe warto przypomnieć kilka podstawowych informacji dotyczących Płanetników:
  • Nazwa Płanetnik jest stosunkowo młoda i pochodzi od łac. planeta1. Starsze i rodzime nazwy funkcjonujące w folklorze to Chmurnik i Obłocznik. Na południowej Słowiańszczyźnie w użyciu była z kolei forma Zduchacz.
  • Dawniej powszechnie wierzono, że Płanetnicy potrafią kierować chmurami. Mogli być przychylni lub wręcz przeciwnie; mogli odganiać chmury burzowe i chronić przed suszą2, a także zsyłać burze i grad3.
  • Ich przychylność można było zdobyć poprzez rzucanie mąki na wiatr lub do ognia2.
  • Płanetnikiem mogła zostać osoba zmarła śmiercią tragiczną lub samobójczą2.
  • Płanetnicy byli spostrzegani jako postacie demoniczne lub półdemoniczne. Czasem jednak Płanetnikami byli mężczyźni posiadający moc kontrolowania pogody. Poznać ich można było po tym, "że w czasie burzy lub na krótko przed nią znikają z ziemi w sposób dla innych niedoszczegalny, bądź też zostają w oczach świadków <<wciągnięci>> przez chmurę (czy wyjątkowo przez tęczę)"4.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Čičmany - skarb ukryty wśród gór


Ze względu na swoją wyjątkową architekturę i ornamentykę słowacka wieś Čičmany (czyt. Cziczmany) została wpisana na listę UNESCO jako Rezerwat Architektury i Kultury Ludowej. Čičmany są położone wśród Strażowskich wierchów, mniej więcej w połowie drogi między Trenczynem a Żyliną (jadąc przez Rajec i Iławę).

Habří - uroczy przysiółek na Vysočině (Czechy)


O Pradze, Brnie, Skalnym mieście, Telczu czy Ołomuńcu poczytacie w każdym przewodniku. A ja chciałabym od czasu do czasu pokazywać Wam miejsca, o których nie słyszał żaden polski turysta.  Jednym z nich jest Habří, maleńka wieś na Vysočině (pol. Wysoczyzna). Habří jest położone 50 km na północ od Brna i 58 km na wschód od Jihlavy. Ma około 34 stałych mieszkańców. 

Tak tylko w ramach objaśnienia: Vysočina to nazwa regionu, a zarazem województwa. Słynie głównie z rolnictwa, hodowli zwierząt, turystyki rowerowej i pieszej. Jest to także raj dla osób uprawiających narciarstwo biegowe - niekończące się łagodne pagórki są stworzone do tego sportu.

sobota, 10 sierpnia 2019

Staropolska tytulatura i jej tajemnice: Jak zwracano się do siebie w czasach staropolskich?

Staropolska tytulatura była bardzo bogata. Stosowane wówczas zwroty adresatywne nazywane były przez cudzoziemców "tytułomanią". Co było tego przyczyną?

Stroje magnatów polskich w XVI i XVII wieku wg. Jana Matejki (domena publiczna)
Tajemnice staropolskiej tytulatury
Każda warstwa i grupa społeczna dawnej Rzeczpospolitej ukształtowała własną grzeczność językową i obyczajową - inne zasady obowiązywały bowiem w środowisku szlachecko-magnackim, ludowym czy żołnierskim. Dominował jednak szlachecki wzorzec grzeczności, co powodowało przyjmowanie go przez inne warstwy i grupy społeczne. Model ten był niezwykle obszerny, obejmując wiele zasad grzecznościowych. Mówiąc o staropolskim modelu grzeczności należy zwrócić szczególną uwagę na zwroty adresatywne, nazywane tytulaturą. Po pierwsze, ponieważ przywiązywano do nich szczególną uwagę, po drugie zaś były bardzo krytykowane przez obywateli innych państw. Dlaczego nie oszczędzano w tej kwestii Polakom krytyki? Przyczyna była prosta: zwroty adresatywne były zbyt rozbudowane - w listach zajmowały nierzadko więcej miejsca niż jego treść.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Burian, "Bohemia". Recenzja.


W 2013 roku Lenka Kovaříková i Jiří Burian utworzyli projekt "Bohemia", mający być platformą dla spotkania tradycyjnej kultury Czech ze współczesnością. Inicjatywa obejmowała różne gałęzi sztuki takie jak szklarstwo, projektowanie odzieży, taniec, czy muzyka. Całość zaowocowała serią interaktywnych wydarzeń w stolicy Czech, a także albumem muzycznym Jiřego Buriana pt. "Bohemia", którego premiera miała czas 1 listopada tego samego roku. Myślę, że warto czytelnikom naszego bloga przybliżyć ten album, gdyż jest on w Polsce dość nieznany.

Annutara, "Ulisi". Recenzja.

Spośród wszystkich projektów muzycznych do tej pory recenzowanych na naszych łamach, Annutara jest zespołem bodaj najdalej wysuniętym w rejony wordl music. Annutara kojarzona jest przede wszystkim z Laboratorium Pieśni, gdyż właśnie z tego projektu wywodzą się dwie dziewczyny stanowiące twarz Annutary: Alina Jurczyszyn (wokal) i Kamila Bigus (wokal i skrzypce). Jednak o ile Laboratorium Pieśni porusza się głównie w rejonach Słowiańszczyzny, jedynie od czasu do czasu pozwalając sobie na "skok w bok", o tyle dla Annutary słowiańska muzyka jest tylko jedną z naprawdę wielu składowych. Usłyszymy tu wyraźnie inspiracje muzyką żydowską, bałkańską, "szamańską" (cokolwiek "muzyka szamańska" oznacza :p), arabską, cygańską, flamenco i bogowie raczą wiedzieć jaką jeszcze. Sama nazwa zespołu pochodzi z sanskrytu "Annutara Samjak Sambhodi", a oznaczać ma (wg Aliny Jurczyszyn) "najwyższe oświecenie, przejście do innego wymiaru".


Annutara zadebiutowała w 2015 roku albumem "Ulisi", zawierającym początkowo siedem utworów. W późniejszym czasie dołączono do niego trzy kolejne piosenki. "Ulisi" rozpoczyna się utworem pod tym samym tytułem. Co prawda znaliśmy go wcześniej w kapitalnej aranżacji Laboratorium Pieśni. Tutaj dostajemy jednak wykonanie zupełnie inne, bardziej poplątane, może umiarkowanie szalone. Moim zdaniem zastosowana tu rytmika zupełnie nie pasuje do tej ukraińskiej pieśni, niemniej można się do tego przyzwyczaić i nawet polubić. Takie wprowadzenie ukazuje nam z czym będziemy mieli do czynienia w dalszej części albumu. I faktycznie, dalej mamy do czynienia z niezwykłym miszmaszem stylów. Tak niezwykłym, że często nie da się wskazać gdzie kończy się np. muzyka flamenko, a gdzie zaczyna muzyka arabska, czy żydowska. Takie próby są z resztą pozbawione sensu. Czasem trudności przysporzyć może nawet próba odgadnięcia w jakim języku jest śpiewana dana pieśń, bowiem Annutara nie ma problemu z wymyślaniem własnych dialektów.

środa, 7 sierpnia 2019

Dorota Simonides, "Dlaczego drzewa przestały mówić. Ludowa wizja świata". Recenzja.


"Dlaczego drzewa przestały mówić. Ludowa wizja świata" Doroty Simonides jest poniekąd próbą ukazania istoty podań ludowych, istoty legend, bajek, prostych opowieści. Autorka, poprzez staranny dobór tekstów folklorystycznych stara się "odtworzyć ludową wizję świata". Z zebranych materiałów możemy dowiedzieć się jak lud tłumaczył sobie takie kwestie jak powstanie człowieka, powstanie świata zwierzęcego, stworzenie słońca, księżyca, zjawisk astronomicznych i meteorologicznych, czy nawet istnienie takiego, a nie innego ładu społecznego. Dla ludu wszystkie (aby na pewno wszystkie?) te historie były prawdziwe. Jak pisze sama Simonides we wstępie: "Pytania te i inne, niezależnie od epoki, religii, kultury i terytorium, są przez ludzi stawiane i zawsze poszukuje się na nie odpowiedzi - odpowiedzi kompletnej, zadowalającej. (...) Przy czym należy zaznaczyć, że ludzi na ogół niewiele obchodziło, czy ich odpowiedź jest zgodna ze stanem wiedzy, wystarczało, mieć przekonanie o jej prawdziwości, wierzyć w nią".