czwartek, 30 listopada 2017

O słowiańskiej gontynie w miejscowości Łużna-Pustki (małopolskie)

Gontyna na cmentarzu wojennym nr 123 Łużna-Pustki
(zdjęcie: Jerzy Opioła; na licencji CC BY-SA 4.0)
W województwie małopolskim w miejscowości Łużna, na wzgórzu Pustki, nieopodal trasy wojewódzkiej nr 977 znajduje się bardzo osobliwy cmentarz wojenny (nr 123). Powstał on w miejscu, w którym w 1915r. odbyła się  bitwa pod Gorlicami, w trakcie której sprzymierzone wojska austro-węgierskie i niemieckie złamały opór kryjącej się w okopach armii rosyjskiej. Bitwa ta okupiona została życiem wielu ludzi. Po zakończeniu wojny postanowiono więc, że wzgórze Pustki będzie dobrym miejscem dla powstania cmentarza. Za jego jego utworzenie odpowiedzialni byli jeńcy wojenni, z kolei projekt nekropolii przygotował Jan Szczepkowski. Na terenie cmentarza pochowano 912 żołnierzy armii austro-węgierskiej (niemal połowę z nich stanowili Polacy), 65 żołnierzy armii niemieckiej i 227 żołnierzy armii rosyjskiej. Oprócz tego na położonym poniżej cmentarzu nr 122 pochowano 154 żołnierzy rosyjskich1.

Interesującą nas kwestią nie są jednak okoliczności powstania cmentarza, a wybudowana na szczycie Pustki kaplica. Za powstanie tej nietypowej konstrukcji odpowiedzialny był słowacki architekt Dušan Jurkovič. Twórczość tego projektanta jest bardzo oryginalna. Charakterystyczny styl mocno inspirowany budownictwem regionalnym przyczynił się do unikalności jego projektów. Sylwetce Dušana Jurkoviča poświęciliśmy osobny wpis na blogu. Koronnym dziełem dziełem Jurkoviča stała się omawiana kaplica, zwana również gontyną, która zbudowana została "na wzór i podobieństwo" pogańskich świątyń. Nie brak jednak na kaplicy licznych krzyży - niektóre z nich na ścianie frontowej tworzą ornament układający się w kształt krzyża.

sobota, 25 listopada 2017

Głaz narzutowy "Trygław" w Tychowie (zachodniopomorskie)

Zdjęcie: domena publiczna (autor: Brogaj, na licencji CC0)
W miejscowości Tychowo, w powiecie białogardzkim (woj. zachodniopomorskie), napotkać możemy na osobliwy relikt rodzimych wierzeń. Jest nim największy w Polsce głaz narzutowy "Trygław", przetransportowany ze Skandynawii przez ostatnie zlodowacenie (północnopolskie). W czasach pogańskich służył zapewne za ołtarz kultowy, co nie byłoby jedynym takim przypadkiem na terenie kraju. Miejsce to jest związane z kultem pomorskiego boga Trygława, będącego wg niektórych badaczy hipostazą samego Welesa. Możemy domniemywać, że głaz ten był obiektem kultowym jeszcze długo po rozpoczęciu chrystianizacji Pomorza w XII w.

środa, 22 listopada 2017

Klimont - Piorunowa Góra (śląskie)

Widok na wzgórze Klimont (Tomasz Chrupała, praca własna, na licencji GFDL)
Istnieje na górnym Śląsku takie wzgórze, które dawno temu było świętą górą samego Peruna. Mowa o Górce Klemensowej, zwanej Klimontem (302 m.n.p.m. i 50 m. wysokości względnej), w miejscowości Lędziny. Wg dość niepewnych źródeł na szczycie wzgórza znajdowały się posągi Peruna i Radegasta. O ile informacje na temat rzeczonych posągów mogą okazać się nieprawdziwe to bezspornym pozostaje pogański charakter tego miejsca. Nawet obecnie w świadomości okolicznych mieszkańców "Pierońska Górka" pozostaje powiązana ze zjawiskami atmosferycznymi. Ma ona jakoby zatrzymywać burze idące od Bierunia. Jak powiadają: "Jak się od Klimonta ćmi, to burzy nie bydzie".

wtorek, 21 listopada 2017

Wąwóz Homole, małopolskie


Wąwóz Homole znajduje się w Małych Pieninach, a dokładniej w miejscowości Jaworki koło Szczawnicy (woj. małopolskie). Ściany wąwozu są zbudowane głównie ze skał wapiennych pochodzących z okresu jury i kredy, a jego długość wynosi około 800 metrów. W jego tworzeniu dużą rolę odegrał potok Kamionka, płynący dnem wąwozu tworzy liczne kaskady; Kamionka charakteryzuje się krystalicznie czystą wodą.

Żywiołak, "Pieśni pół/nocy". Recenzja.

"Zaszła mnie nowina bardzo niedobra
Śmierć po mnie jedzie, bardzo okrutna
Ja się jej nie boję, bo ja nic nie broję
Niech przyjdzie, jak przyjdzie to jej się skłonię"
Płyta "Pieśni pół/nocy" jest powrotem do żywiołakowych korzeni. Zawiedzie się jednak ten, kto oczekuje powtórki z "Nowej Ex-tradycji". Oba albumy mają wspólny styl i formę, jednakże nie mamy tu do czynienia z dokładną kopią debiutu tej niesamowicie energetycznej kapeli.

"Pieśni pół/nocy" w kwestii obranej tematyki są hołdem dla kaszubskich tradycji, zwyczajów i legend. Pojawiają się: Chmurnik, syreny, kania, którą za wszelką cenę trzeba ściąć, Stolemy, feretrony, Pomór w Pomorze i inne zjawiska z tego regionu.


Album zaczyna się od mrocznego utworu "Vandalia Incognita", nazwą nawiązującego do faktu, że tereny dzisiejszych Kaszub w średniowieczu nazywano Vandalią, tzn. krajem Wendów. Nazwy te brzmią bardzo podobnie do nazw ludów związanych z kulturą łużycką, tj. Wandali i Wenedów. Dyskusję dotyczącą możliwej ciągłości kulturowej między wcześniejszymi mieszkańcami tych ziem a Słowianami odnajdujemy jako niezwykle intrygującą, jednakże nie jest ona przedmiotem niniejszej recenzji. A szkoda.

sobota, 18 listopada 2017

Kościół wewnątrz dębu? Czemu nie? Serbowie dali radę!


We wsi Jovac (w której wg danych z 2002r. żyją 93 osoby) nieopodal miasta Vladičin Han w Serbii napotkać się można na dość nietypowy kościół. Nie dość, że jego rozmiar sugeruje iż jest raczej kapliczką to jeszcze jego umiejscowieniem jest wnętrze dębu.

piątek, 17 listopada 2017

Ńikisz albo Nikiszowiec. Dzielnica robotnicza w Katowicach.

Nikiszowiec (śl. Ńikisz) to osiedle robotnicze kopalni "Giesche" (obecnie "KWK Wieczorek") wybudowane w latach 1908−1918 na terenie obszaru dworskiego Giszowiec. Po zlikwidowaniu obszaru dworskiego Nikiszowiec został włączony do gminy Janów, następnie wraz z Janowem włączono go do nowego miasta Szopienice, by ostatecznie zostać mikrodzielnicą Katowic.

Zdjęcie: Małgorzata Szolc za uprzejmością Królicza Nora.
Nikiszowiec był miejscem toczenia się walk w trakcie pierwszego powstania śląskiego. Wielu mieszkańców chwyciło za broń chcąc przyłączenia do Polski.

czwartek, 16 listopada 2017

Wzgórze Czwartek w Lublinie


Historia wzgórza Czwartek sięga VI w n.e. kiedy to miały miejsce początki pierwszego osadnictwa na terenach Lublina. Swą nazwę wzgórze wzięło najprawdopodobniej od odbywającego się tam w ten dzień tygodnia targu. Z resztą do dnia dzisiejszego jest to miejsce związane z tą formą handlu.

Na szczycie wzgórza na miejscu dawnego pogańskiego chramu wybudowany został kościół pod wezwaniem św. Mikołaja. Jednakże i w czasach obecnych słowiańscy poganie przychodzą tam regularnie odbywać modlitwy i składać ofiary rodzimym bogom.

Powiązanie miejsca z handlem, jak i dobór patrona nowej świątyni może sugerować, iż mamy tu do czynienia z miejscem kultu Welesa. Co prawda góry i wzgórza są raczej domeną bóstw uranicznych, lecz mimo to znane są pewne wyjątki o tej reguły.

Resztki żelaznej kurtyny na południu Moraw

Na południu Moraw do dziś można zobaczyć pozostałości po żelaznej kurtynie (cz. železna opona). W pobliżu wsi Čížov (niedaleko od Znojma, za wsią Horní Břečkov) napotkamy zasieki z drutu kolczastego oraz wieże strażnicze, z których pogranicznicy obserwowali potencjalnych uciekinierów. 

Pozostałość "żelaznej kurtyny" we wsi Čížov w kraju południowomorawskim w Czechach (zdjęcie: domena publiczna)
Na ludzi usiłujących uciec na Zachód czekało mnóstwo niebezpieczeństw, tj. płoty pod napięciem od 3000 do 6000 Volt, pola minowe, uzbrojeni pogranicznicy, specjalnie wyszkolone psy itd. Niektórzy usiłowali przekroczyć granicę i dostać się do Austrii na lotni lub wpław, przez rzeki lub stawy (np. człowiek-żaba, o którym notatkę przeczytacie na tablicy pamiątkowej na mikulovskim zamku). 

środa, 15 listopada 2017

Tam gdzie Diaboł siłował się z Bogiem. Tum, łódzkie.

Ślady Diaboła Boruty na kolegiacie w Tumie
Wieś Tum położona w gminie Góra Świętej Małgorzaty, w powiecie łęczyckim, w woj. łódzkim jest miejscem bardzo ciekawym. W wiekach X-XIII nieopodal wsi istniał gród zwany Łęczycą, po którym dziś możemy podziwiać jedynie wały obronne. Gród ten był kluczowy dla transportu rzecznego ze względu na łączące się tu zlewnie Wisły i Odry. Uległ zniszczeniu pod koniec XIIIw.

wtorek, 14 listopada 2017

Kamenná Kolonie, Brno, Morawy, Czechy


Kamenná Kolonie w Brnie to piękne miejsce o dość ciekawej historii. W latach 20 ubiegłego wieku robotnicy z kamieniołomu zaczęli się nielegalnie osiedlać w bezpośrednim sąsiedztwie ów kamieniołomu. Uliczki są więc bardzo ciasne, dzielnica bardzo barwna, a mieszkańcy - cóż ostatnio pomieszkują tam wszelakiej masy artyści.

Miasto postanowiło niedawno uregulować kwestie prawne i sprzedać mieszkańcom ziemie, na której się wybudowali, jednak zaproponowane ceny są bardzo nieadekwatne do rzeczywistej wartości, przynajmniej wg mieszkańców, sprawa więc stanęła w miejscu i nie zapowiada się, by zmieniło się to prędko.

Serdecznie polecam przejść się w tą mniej znaną część Brna, jeśli kiedyś zawitacie do tego miasta.

Othalan, "Po krańce gór". Recenzja.

Już na samym wstępie przyznam szczerze, że niemałym problemem było dla mnie zrecenzowanie debiutanckiej płyty kapeli Othalan, "Po krańce gór". Wpisuje się ona jak najbardziej w konwencję folk metal'u, uciekając jednak od sprawdzonych schematów i utartych ścieżek.


Album rozpoczyna się klimatycznym intrem, które daje pogląd na to czego możemy spodziewać się dalej. Całość brzmieniowo jest spójna, ale też mało zaskakująca (co nie znaczy, że zła). Nawet rapowana zwrotka w utworze "Kowal" jest tak dobrze wpleciona w strukturę piosenki, że wydaje się być jej naturalnym elementem, mimo że rap w folk metal'u jest zjawiskiem dość niecodziennym (milczeniem pominę to co Percival Schuttenbach zrobił na krążku "Martwe zło").

Kto przyzwyczaił się do bardziej mrocznej strony tego gatunku nie bardzo ma tu czego szukać (poza pojedynczym momentem, o którym później). "Po krańce gór" to bardzo przyjemna podróż po minionych czasach i słowiańskich krainach. Teksty lekkie, bez nadęcia (którym "grzeszy" wiele folk metal'owych zespołów) są zaśpiewane przez Agnieszkę Suchy w sposób wyróżniający się spośród pokrewnych produkcji.

Verbuňk - taniec pożegnalny

Slovácký verbuňk to męski taniec z morawskiego regionu Slovácko, (południowo-wschodnia część Republiki Czeskiej). W roku 2005 został wpisany na listę UNESCO jako Arcydzieła Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości. I jeśli komuś z Was dopisze szczęście i zobaczy ten taniec na żywo, dojdzie do wniosku, że to zasłużone wyróżnienie.

Scena w Sokolovni w Morawskich Kninicach - ogłoszenie wyników konkursu
Nazwa tańca wywodzi się od niemieckiego słowa Werbung, co oznacza nie tylko reklamę, ale także werbowanie do wojska. Tańcem tym, młody człowiek żegnał się ze swoją rodziną i swoją wybranką. Był to piękny popis sprawności i siły. Młodzieniec udowadniał bliskim, że da sobie radę i podoła ciężkiej wojskowej służbie. Potem verbuňk tańczono także przy innych okazjach, tj. hody, ostatki, winobranie, uroczystości ludowe, zabawy taneczne.

Vučari - chodzący z wilkiem

Wilk zawsze odgrywał istotną rolę w serbskiej kulturze ludowej. Drapieżnik ten stanowił zagrożenie zarówno dla zwierząt hodowlanych jak i ludzi. Wilk jest obecny w pieśniach i porzekadłach; budzi lęk i nie jest mile widzianym gościem. Mieszkańcy wsi wierzyli, że wilk jest demonicznym stworzeniem, które posiada szczególną moc. Starano się nie wypowiadać słowa vuk (wilk) na głos, ponieważ to mogło sprawić, że zwierzę przyjdzie w pobliże domostwa. W miejsce słowa vuk używano określeń pogan (poganin) lub onaj iz gore (ten z gór). Wierzono, że nawet martwy wilk może zrobić krzywdę człowiekowi, a upolowane zwierzę mści się na myśliwym.

Zespół ludowy KUD Krajina
Uważano, że moc wilka jest tak wielka, że jest w stanie pokonać śmierć. Dlatego też w rodzinach, gdzie dziecko płci męskiej rodziło się słabe czy chore, nadawano mu imię Vuk, by uchronić noworodka od śmierci.