sobota, 2 maja 2020

Gdy susza dokucza...

Jacek Malczewski, "W tumanie" (1893-1894; domena publiczna)
Susza nigdy nie była zjawiskiem pożądanym. Może negatywnie wpłynąć na wielkość zbiorów i znacząco przybliżyć groźbę głodu. Nic więc dziwnego, że ludy rolnicze, takie jak na przykład Słowianie, próbowały sobie wytłumaczyć ją na różne sposoby, niekoniecznie racjonalne. Susza mogła być więc karą boską, a wraz z innymi znakami zwiastować nieodległy koniec świata. Bywało też, że o powodowanie suszy oskarżano czarownice (wiedźmy, cioty itp.) lub diabły i inne istoty demoniczne. W niniejszym artykule przybliżymy kilka tradycyjnych sposobów zapobiegania lub odwołania suszy.

Jak przewidzieć suszę?
Pewna mądrość ludowa dotycząca przewidywania suszy kryje się w przysłowiach ludowych. Oto kilka z nich:
  • "Jak we Wielki Piątek pada, to będzie pragnący rok [susza]";
  • "Jak na Piotra [sierpień] posuszy, lato jesień przesuszy";
  • "Gdy w sierpniu z północy dmucha, następuje zwykle posucha";
  • "Gdy święty Andrzej [listopad] poleje, popruszy - cały rok nie w porę rolę moczy, suszy";
Zwiastunów suszy doszukiwano się również w uderzeniach pioruna:
"Błyskawica raz jak błyśnie, to znak na suszę, a dwa razy na powódź, i wtedy niebo się otwiera, a Bóg patrzy na świat z wysokości" (Piątkowska 1900, s. 464).
Suszę wywołać mogło nieprzestrzeganie różnych tabu. Na ten przykład nie należało piec między innymi w Wielki Piątek, na św. Marka, ani w Zwiastowanie NMP. Suszą groziło pochowanie nieumytego nieboszczyka lub samobójcy (wisielca). Brak płaczu nad zmarłym lub dopuszczenie, by deszcz spadł na trumnę, również niosło takie konsekwencje. Gdy deszcz utrzymywał się długo, potrafiono nawet przełożyć pogrzeb. W Bułgarii suszę mogło spowodować nieprzestrzeganie świętych zasad rodowych (zdrada małżeńska, urodzenie bękarta, kazirodztwo, bratobójstwo). Na Polesiu uważano, że czynności tkackie wykonywane w nieodpowiednim momencie roku wywoływały suszę. Praca w polu przed pierwszym wiosennym piorunem i prace związane z grodzeniem przed Zwiastowaniem NMP również niosły taką groźbę. Dość powszechnym w kulturze ludowej było przekonanie, że suszę mogą powodować czarownice na złość ludziom. Z kolei na Czernihowszczyźnie uważano, że powodują ją pastuszkowie, by latem nie moknąć w czasie wypasu bydła (mieli w tym celu zbierać wodę deszczową do naczynia, a te trzymać blisko pieca).

Interesującą przyczynę suszy zanotował Edward Rulikowski w 1879 roku:
"Lud utrzymuje, że posuchy teraz coraz są częstsze, bo ziemia podniosła się. Gdyby te dwie ryby, na których ziemia opiera się, poruszyły się, to ziemia by się w strząsła i byłaby woda. Drudzy utrzymują, że wody dlatego brak w źródłach, że miotła (metła) to jest kometa wodę zmiotła; <<i nas jeszcze zamiecie>>, dodają" (Rulikowski, s. 40).
Zaklinacze pogody (Płanetnicy)
Płanetnikom poświęciliśmy już osobny wpis na naszym blogu, jednakże warto przytoczyć kilka słów przypomnienia. Zwani są również chmurnikami lub zduchaczami. Płanetnik to na ogół istota demoniczna, bywa też, że zostać nim może osoba zmarła śmiercią tragiczną lub samobójczą. Czasem jednak Płanetnikami są mężczyźni posiadający moc kontrolowania pogody. Poznać ich można po tym, "że w czasie burzy lub na krótko przed nią znikają z ziemi w sposób dla innych niedostrzegalny, bądź też zostają w oczach świadków <<wciągnięci>> przez chmurę (czy wyjątkowo przez tęczę)" (Moszyński, s. 655). Dawniej powszechnie wierzono, że Płanetnicy potrafią kierować chmurami. Mogli być przychylni lub wręcz przeciwnie; mogli odganiać chmury burzowe i chronić przed suszą, a także zsyłać burze i grad. Ich przychylność można było zdobyć poprzez rzucanie mąki na wiatr lub do ognia. Co szczególnie interesujące, wiara w istnienie i możliwości Płanetników była powszechna na całej Słowiańszczyźnie (choć znani byli pod różnymi nazwami).

Źródła-studzienki
Za pomocą źródła-studzienki można było przywołać deszcz. Wg podań położone są w trudno dostępnych górach, a ich lokalizację mogą znać zaklinacze pogody, przekazujący sobie tę wiedzę z pokolenia na pokolenie. Odnaleźć je może również "człowiek odważny i prawy, niesplamiony żadnym występkiem" (Ceklarz, Janicka-Krzywda, s. 158). By wywołać deszcz, należało udać się do niego o północy, bez świadków i rozkopać lub mącić w nim wodę. Opisane działanie miało przynosić efekty po trzech dniach, czasem wcześniej.

Wytwarzanie pary
Na Żywiecczyźnie, dokładniej we wsi Łodygowice, znany był zwyczaj wygotowywania wody nad ogniskami na polach. Mógł być to zwyczaj związany z magią sympatyczną - para podobna do chmur powoduje pojawienie się rzeczywistych chmur. Tłumaczono to również słowami "aby para zaszła do Pana Boga prędzej, niż modlitwa" (Moszyński, s. 299).

Pławienie Czarownicy
Czarownice w kulturze ludowej nie miały łatwo. Posądzano je o wszelkie nieszczęścia, od podbierania mleka krowom, poprzez rzucanie uroków, na klęskach żywiołowych kończąc. W kulturze ludowej, aby pozbyć się tych nieszczęść, w tej liczbie również interesującej nas suszy, pławiono owe czarownice w wodzie. Prawdopodobnie były to echa po dawnych procesach czarownic. Baranowski w swojej książce "Pożegnanie z diabłem i czarownicą" przytacza także podania z Wieluńskiego, jakoby w czasie suszy nakazywano wszystkim kobietom kąpać się w Warcie. Mężczyznom nie wolno było tego oglądać, pod groźbą utraty wzroku, jednakże podglądających podobno było niemało. Również w woj. kieleckim, we wsi Siejsławice k. Korczyna jeszcze około 1890 r. odbywało się pławienie w Nidzie "starych i młodych kobiet". Prawdopodobnie był to zwyczaj powszechny w całej Polsce. Np. z książki "Czary Góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich" dowiadujemy się, że "podobno jeszcze około 1840 roku" pławienie czarownicy miało być powszechne w Czchowie nad Dunajcem (Ceklarz, Janicka-Krzywda, s. 133).

Osobną i dość ciekawą sprawą są wyobrażenia na temat tego jak czarownice mogły przywoływać suszę. Jak podaje Baranowski, czarownice pod postacią ptaków miały wysiadywać jaja, w których skryte były różne nieszczęścia. Na terenie południowych Kujaw zanotowano podanie, jakoby czarownica miała pod postacią gęsi wysiadywać w gnieździe na dębie jaja, w których znajdowały się deszcz, grad i krew (oznaczająca wojnę). W okolicach Żychlina "po wojnie" Baranowski zetknął się z opowiadaniem, w którym czarownica podłożyła pięć jaj pod kurę. Jednak sprawę wykryto, a sołtys rozbił jaja i jak się okazało, znajdowały się w nich krew (wojna), grad, woda (deszcz), piasek (susza) i jakieś dziwne robactwo. Sposobów wywoływania nieszczęść oczywiście przypisywano czarownicom o wiele więcej: od paktów z diabłami, poprzez zawodzenia różnych pieśni i wymawianie czarodziejskich zaklęć, na złym oku kończąc. Temu niezwykle ciekawemu tematowi poświęcimy zapewne osobny wpis w przyszłości.

A gdy zawiniło tkanie lub przędzenie w złym czasie?
Jeśli suszę skojarzono z czynnościami tkackimi w złej porze, wtedy polewano wodą winowajczynię albo krosno tkackie. Bywało, że samo krosno wynoszono lub niszczono.

Mrówki
Wśród polskich górali znany był zwyczaj rozkopywania i podpalania mrowiska celem sprowadzenia deszczu. Mrówki z podpalonego mrowiska miały bowiem prosić Boga o deszcz, aby ugasił pożar ich domostwa. Trzeba dodać, że na Podtatrzu praktyka ta była potępiana. Mało tego, wierzono, że taki grzech rozgrzeszyć może tylko papież.

Beczka na wzgórzu
W sieradzkim, gdy susza dawała się we znaki, kobiety z całej wsi zbierały się i kładły na saniach beczkę, którą szły napełnić wodą do rzeki. Następnie napełnioną beczkę ciągnęły na najbliższą górę i tam ją zostawiały. Powrót do domu przebiegał pełen radości i zabaw, bowiem w ten sposób udało się pokrzyżować plany czarownicy, która zatrzymała deszcz. Ten przez kilka następnych dni miał bowiem padać rzęsiście.

Урош Предић (Uroš Predić), "Обливание Додолы" ("Oblewanie Dodoli), szkic z 1892 r.
Perperuna/Dodola
W Bułgarii i Rumunii obecny jest niezwykle interesujący rytuał na przywołanie deszczu. W zachodniej Bułgarii znany jako Dòdola, Dùdula, Dùdulica, òjlule, z kolei na wschodzie kraju jako Peperùga, Preperùga, Peperùnga, Peperuda (motylek), w Rumunii jako Pirpiruna. Polega on na ubraniu młodej dziewczyny (dziecka lub bezdzietnej panny) w zielone gałązki i liście czarnego bzu tak, by było widać jej tylko twarz. W towarzystwie innych dziewcząt i starszych kobiet odwiedza wiejskie chaty. Wspierające ją dziewczyny tańczą przy tym śpiewają pieśń będącą modlitwą o deszcz, urodzaj i ochronę przed głodem:
"Perperùga hòdi
Hodi, ta se mòli:
Daj bòže, goljàm dδžd
Da se ròdi pròso,

Pròso i pčenica...
Po ljàtma rosica,
na kote trošica,
Na kuče korica,
Na konče zobčica,
Na malkite djàca,

Na stračencara
Po korica hljabec"
lub
"Naša dodo Boga moli,
Da orosi sitna kiša,
Oj, dodo, oj dodole!
Mi idemo preko sela,
A kišica preko polja,
Oj, dodo, oj, dodole!"
W kolejnych domostwach dziewczyna otrzymuje dary: "zboże, mąkę i inne artykuły..., aby rok był syty" (Vakarelski, s. 302). Każdy odwiedzany gospodarz (tudzież gospodyni) powinien(-a) też polewać dziewczynę wodą. Rytuał cechował się pewną wariantywnością. W niektórych przypadkach panna nie powinna być ubrana w cokolwiek, prócz zielonych gałązek.

Przypuszcza się, że nazwa rytuału, Peperùga (motylek) wzięła się od tańca Peperugi i jej barwnego orszaku. Niektórzy wskazują na związek Perperuny-Dodoli z Perunem, ze względu na podobieństwo imion i związek z deszczami.

Frédéric de Haenen, "Paparudă", 1905 r.
Wodzenie Kusta
Niemal identyczny rytuał odnajdujemy na Polesiu. Tutaj postać, w którą wcielała się dziewczynka (dziewica) zwana była Kustem. Przebieg rytuału dość podobny, a odbywał się w okolicach Zielonych Świątek. Dziewczynkę przyozdabiano zielonymi gałązkami brzozy, klonu, lipy, a także kwiatami i ziołami. Badacze wiążą postać Kusta z kultem Przodków, których odwiedziny na tym świecie miały przynosić urodzaj. Samo wodzenie Kusta ma wiele wspólnego z obchodzonym u Słowian wschodnich tygodniem rusalnym.

Pogrzeb Germana
W Bułgarii znany był też pogrzeb Germana. O ile susza przypadała w okolicach dnia św. Germana (9 maja), wówczas w ten dzień kobiety zbierały się i lepiły z gliny męską postać - rzeczonego Germana. Figurka powinna mieć skrzyżowane ręce i być przyozdobiona kwiatami, a nawet ubrana w strój pogrzebowy. German był opłakiwany, gdyż umarł za deszcz. Czynności rytualne niemal niczym nie różniły się od prawdziwego pogrzebu, jednakże uczestniczyły w nich tylko kobiety. Gdzieniegdzie Germana chowano nocą, by miejscowy pop się o tym nie dowiedział. Bywało też, że kobiety zmuszały popa do uczestnictwa w pochówku i śpiewania cerkiewnych pieśni. Czasem na Germanie kładzono zabitą żabę z otwartym brzuchem. Pogrzeb Germana obchodzono też tego samego lub następnego dnia po Perperudze-Dodoli.

Mak
Na Lubelszczyźnie wierzono, że suszę przegnać może sypanie maku poświęconego na Matki Bożej Zielnej:
"Na Matke Boske Zielne święci sie makówke maku, bo jak jest susza to mówio, że zbierajo sie dzieci małe, troje i makówkie bioro święcone i ten mak liczo: po trzy ziarenka dziewięć razy. I ido przez wieś i do dziewięciu studni sypio ten mak policzony. Jak susza jest trzy, cztery miesiące, to te dzieci ido przez wieś i sypio ten mak. I zaraz, za tydzień, ni stąd, ni zowąd pada deszcz" (Teatr NN, "Etnografia Lubelszczyzny [...] sierpień"). 
Ofiara
Deszcz można było przebłagać u bogów składając im odpowiednie ofiary. Za Gieysztorem przytoczymy tu tekst infladzki z 1610 roku (!) w przekładzie z łaciny:
"Zachowują też taki obyczaj aż do dzisiejszego dnia: gdy jest wielka susza na ziemi z braku deszczu, zwykli na wzgórzach i w bardzo gęstych lasach czcić grzmot i jemu składać w ofierze czarną jałówkę, czarnego kozła i czarnego kura, których poświęciwszy swoim obrzędom, zbierają się bardzo licznie z sąsiedztwa, tamże ucztując i pijąc, wzywają Perkuna, to znaczy boga grzmotu, przede wszystkim nalewając naczynie piwem i trzykrotnie obnosząc wokół wznieconego tam ognia, a potem wylewają je w ogień i modlą się do Perkuna, aby rozlał deszcz i wilgoć" (Gieysztor, s. 106-107).
Współcześnie...?
Zdawać by się mogło, że czasy odprawiania magicznych rytuałów przeminęły. Na wsiach coraz trudniej spotkać przejawy żywej tradycji. Jednak mimo to, powyżej opisane obrzędy i rytuały odbywają się nadal i to nie tylko za sprawą teatrów obrzędowych, czy cepelii spod znaku zespołów pieśni i tańca. Przestrzeganie różnych tabu, czy rytuały takie jak Kust, Perperuna-Dodolica są udziałem wielu rodzimowierców. Poniżej znajdują się dwa przykłady pieśni obrzędowych przez nich wykorzystywanych:
"Dodolica boga prosi,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Tam opadnie mała rosa, tam zamoczy całe pole,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Całe pole, nasze pole,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Tam się rodzi nasz dobytek, nasz dobytek na tym polu,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Tam z dwóch kłosów korzec żyta, tam z dwóch kiści wiadro wina,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Dodolica boga prosi, boga prosi poprzez pole,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa,
Dodolica siostrzyca, Dodolica sierotyca,
Oj Dodole, miły boże, daj boże daj, mała rosa"
oraz
"Nasza Doda Boga prosi,
Oj Dodo, Dodole!
Niech uderzą mokre deszcze,
Oj Dodo, Dodole!
My idziemy poprzez pola,
Oj Dodo, Dodole!
A obłoki po niebiosach,
Oj Dodo, Dodole!
Niech uderzą mokre deszcze,
Oj Dodo, Dodole!
Niech zamoczą nasze pola,
Oj Dodo, Dodole!
I pszenicę ozimicę,
Oj Dodo, Dodole!
I dwulistną kukurydzę,
Oj Dodo, Dodole!
Nas obłoki prześcignęły,
Oj Dodo, Dodole!
Żyto, wino zamoczyły,
Oj Dodo, Dodole!"
Pod TYM LINKIEM znajdziecie relację z odprawienia rytuału Dodolicy przez żercę Zbigniewa Walkowiaka z wielkopolskiej gromady Raróg.

Podsumowanie
Przedstawione powyżej ludowe sposoby wywoływania deszczu są tak naprawdę zaledwie kilkoma z wielu. Podobnie ma się kwestia zaprezentowanych pieśni. Jednak naszym celem nie było wyczerpanie tematu, a zaprezentowanie części bogactwa rodzimych zwyczajów "deszczotwórczych". Zresztą zwyczajów i wierzeń związanych z suszą i sprowadzaniem deszczu u Słowian jest tak wiele, że prawdopodobnie tematu nie wyczerpałaby kilkusetstronnicowa monografia.

W dzisiejszych czasach łatwo nam zapomnieć o tym, jak wartościowa jest woda. Żyjemy bowiem w bardzo łatwych czasach. Części z nas niesamowicie łatwo przychodzi negowanie zagrożeń związanych z brakiem wody, czy ogólnie ze zmianami klimatu. Trudno znaleźć prostą odpowiedź, jaka może być tego przyczyna. Być może jest to kwestia braku świadomości tego, jak kruchy jest obecny status quo, tego, jak daleko idące skutki może nieść zaledwie jedna zmiana w ekosystemie, nie mówiąc już nawet o nagromadzeniu tych zmian. Dlatego, w kontekście tematu niniejszego artykułu, poświęćmy chwilę na refleksję. Szanujmy wodę.

Bibliografia
  • Bohdan Baranowski, "Pożegnanie z diabłem i czarownicą. Wierzenia ludowe", wyd. Replika, Poznań 2020
  • Piotr Jasa Bykowski, "Pieśni obrzędowe ludu ruskiego z okolic Pińska" [w:] "ZWdAK" t. II, Kraków 1878
  • Katarzyna Ceklarz, Urszula Janicka-Krzywda, "Czary Góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich", Zakopane 2014
  • Aleksander Gieysztor, "Mitologia Słowian", wydanie trzecie, zmienione, rozszerzone, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006
  • Andrzej Kempiński, "Encyklopedia mitologii ludów indoeuropejskich", wyd. Iskry, Warszawa 2001
  • Kazimierz Moszyński, "Kultura Ludowa Słowian", t. 2 "Kultura duchowa", Kraków 1934
  • muzykapolesia.net: Kust, wodzenie kusta (dostęp: 1.05.2020 r.)
  • Bogumił Ostrowski, "Białoruskie gwary Grodzieńszczyzny", Kraków 2013
  • Ignacja Piątkowska, "Z życia ludu wiejskiego w ziemi sieradzkiej" [w:] "Wisła" III, 1889
  • Ignacja Piątkowska, "Poszukiwania XXV" [w:] "Wisła" t.14 (1900), z.4, s. 464-468
  • Edward Rulikowski, "Zapiski Etnograficzne z Ukrainy", 1879
  • Jerzy Strzelczyk, "Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian", wyd. Rebis, Poznań 2007
  • Teatr NN, "Etnografia Lubelszczyzny - cykl roczny w życiu wsi - kwiecień" (dostęp: 29.04.2020 r.)
  • Teatr NN, "Etnografia Lubelszczyzny - cykl roczny w życiu wsi - sierpień" (dostęp: 29.04.2020 r.)
  • Witowt, "Kilka przesądów ze wsi Turowa (powiat radzyński)" [w:] "Wisła" t.15 (1901), z.2, s. 177-183
  • Christo Vakarelski, "Etnografia Bułgarii", Wrocław 1965
  • Romuald Zienkiewicz, "O uroczyskach i zwyczajach ludu pińskiego oraz o charakterze jego pieśni", Warszawa 1853

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz