wtorek, 3 maja 2022

Krakowitz, "Re:interpretacje". Recenzja.

Podejść do łączenia słowiańskiego folku z elektroniką było już wiele. Wystarczy wspomnieć takie projekty jak Village Collective, Avtomat, Krzikopa, Południce, Południca!, Rod, Gooral, Future Folk, Нейромонáх Феофáн, "Bohemia" Jiřego Buriana, Oratnitza, Yurodivi czy Blokowioska. W każdym z nich relacja pomiędzy poszczególnymi składowymi zawartymi w ich muzyce przebiegała w inny sposób. Niektóre z tych projektów traktowały elektronikę jako zaledwie dodatek do zgoła analogowego grania, inne zaś podejmowały ją jako element niezbywalny i równoważny z folkiem. Zdawać by się mogło, że nic zbytnio nowego i jednocześnie w pełni oryginalnego już się nie pojawi. Jak udowodnił Krakowitz, nic bardziej mylnego.


Krakowitz to (do niedawna) duet, na który składają się Dominik Gawroński (Katowice) i Piotr Figiel (Kraków). Ich podstawowa twórczość to muzyka dream pop, synth pop, lo-fi, IDM oraz ambient. Muzycy postanowili jednak zaeksperymentować z tradycyjnymi śląskimi pieśniami zaczerpniętymi między innymi ze zbioru "Pieśni ludu polskiego w Górnym Śląsku" (zebrał Julius Roger, Wrocław 1880), co zaowocowało wydaną w 2020 roku płytą "Re:interpretacje", na której pojawiła się także wokalistka i aktorka, Weronika Wronka.

"Re:interpretacje" są albumem na wskroś różnym od tego, co do tej pory zaproponowały nam wyżej wymienione projekty. Mamy tu do czynienia przede wszystkim z muzyką elektroniczną, dla której pieśni tradycyjne stanowią jedynie pretekst dla zaistnienia. Nie jest to więc ani typowy folkstep, ani szeroko rozumiany elektrofolk. Na "Re:interpretacjach" pieśni tradycyjne jedynie towarzyszą podkładowi, który - jeśli można tak określić - gra tu pierwsze skrzypce. Nie oznacza to, że owe pieśni są potraktowane po macoszemu. Wręcz przeciwnie, głos Weroniki Wronki nadaje wykonywanym utworom specyficzny charakter. Choć wokalistka nie zmienia zbytnio oryginalnych melodii, nie sili się jednocześnie niepotrzebnie na utrzymanie ich w formie in crudo, co mogłoby wyjść kuriozalnie w takim połączeniu z elektroniką. Ujmując rzecz inaczej, Wronka jest doskonale świadoma tego, co powinna robić i wprowadza to w życie.


Po samym opisie można by stwierdzić, że przecież i taką muzykę mieliśmy okazję już słyszeć, choćby przy projekcie "Bohemia" Jiřego Buriana i na "Pleśniach" Avtomatu. Jednak wówczas muzyka opierała się w sporej mierze na gatunkach trip-hop i dubstep (w swej prawilnej, tj. nie brostepowej odsłonie). Tutaj jednak pojawiają się typowe dla Krakowitz gatunki, które zostały wymienione wyżej. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to swego rodzaju novum na okołosłowiańskiej scenie muzycznej.

Na "Re:interpretacjach" zaadaptowano następujące pieśni: "Zebranie", słynne "Szła dzieweczka", "Rwała panna wiśnie", "Szła pastereczka", znaną pieśń żałobną "Wszystkie gospodynie wyganiają świnie" i "Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska" (w wykonaniu diametralnie różnym od tego, co zaoferowała nam Krzikopa).

"Re:interpretacje" oceniam jako przyjemny powiew świeżości i wyjątkowo udany eksperyment. Wyrażam nadzieję, że Krakowitz jeszcze kiedyś powróci do tej koncepcji, prezentując nam jeszcze więcej wspaniałej muzyki. Ocena końcowa: 9/10.

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz