środa, 25 listopada 2020

Żywiołak, "Muzyka psychoaktywnego stolema". Recenzja.

Wróble ćwierkają, że niebawem Żywiołak wyda nowy album. Kiedy dokładnie? Tego wyćwierkać nie chciały. Na podstawie kilku utworów, które się na nim znajdą, a które było dane nam już słyszeć (choćby na koncertach), można powiedzieć, że na pewno będzie co recenzować i o czym dyskutować. Nim jednak to nastąpi, przypomnijmy sobie inny album tego pagan folkowego zespołu.


"Muzyka psychoaktywnego stolema" nieprzypadkowo nawiązuje swą nazwą do debiutanckiej EPki Żywiołaka pt "Muzyka psychodelicznej Świtezianki". Był to bowiem powrót do żywiołakowych korzeni, do mrocznego, psychodelicznego, pogańskiego grania, którego nie zaznaliśmy na poprzednim albumie kapeli, "Globalnej wiosce". Pominę w tym miejscu przybliżanie kulis powstawania płyty, rozpadu zespołu, roszad w składzie itd. Było to już na tyle dawno, że nie miałoby to w tym momencie sensu. Na "Muzyce psychoaktywnego stolema" usłyszeć więc mogliśmy na nowo nawiązania do rodzimych rytuałów i demonologii. Od tej płyty też zaczęła się kontynuowana na kolejnych płytach fascynacja zespołu Kaszubami oraz - szerzej - Pomorzem.

Wspomnianych nawiązań nie ma oczywiście zbyt wiele, zważywszy na fakt, iż jest to trwająca zaledwie 25 minut EPka. Jeśli chodzi o słowiańskie rytuały, to mamy tu zaledwie jeden - ale za to jaki! Otwierający "Idziemy z Kanią" opowiada o przebiegu tajemniczej tradycji rodem z Kaszub - ścinaniu kani w okolicach Świętego Jana. Motyw ten był przez zespół poruszany także później na "Pieśniach pół/nocy" i "Wendzkim sznycie". Z kolei, jeśli chodzi o demonologię, to poruszana jest w dwóch utworach: fenomenalnych i pełnych przesterów "Skrzeblach" z tekstem bazującym na wierszu Bolesława Leśmiana, a także w opowiadającym o Płanetniku "Stuchu".

Pozostałe utwory także zasługują na krótki komentarz: "Z chełmińskiego" to cudownie zagrane na lutni wprowadzenie do "Stucha"; "Żona i ksiądz" to typowa dla Żywiołaka przaśna anegdotka "z życia wsi"; "Pruski Żołnierz" jest z kolei wyrazem niesprawiedliwości ze strony tytułowego bohatera.


Całość przetykana jest komentarzami zmarłego w 2017 roku Stanisława Szroedera z Kłącza - miłośnika Kaszub, działacza kulturowego, prezesa bytowskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Jest to miłe urozmaicenie, jednak obecność tych komentarzy pomiędzy niemal każdym utworem wpływa negatywnie na dynamikę albumu.

Słowem zakończenia, "Muzyka psychoaktywnego stolema" to dobry, przyjemny album, który sprawdził się doskonale jako zapowiedź "Pieśni pół/nocy". Ocena końcowa: 8/10

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz