niedziela, 8 listopada 2020

Rod, "Lelum Polelum". Recenzja.

"- Widzisz synku, w Noc Świętojańską kwitnie kwiat paproci, który normalnie nie kwitnie, gdyż ma zarodniki. Gadają ludzkim głosem krowy, konie i świnie.
- To chyba tylko w Wigilię?
- W Wigilię? To te wierzące!"
"Lelum Polelum" to czwarty album wejherowskiej kapeli Rod, a zarazem pierwszy ich długograj. Zdecydowanie różni się od wcześniejszych dokonań zespołu, choć w podstawowych założeniach nie dokonała się żadna rewolucja. Nadal jest to muzyka, która swobodnie mieści się w szufladce zwanej folkstepem. Można jednak powiedzieć, że miał tutaj miejsce pewien spadek jakościowy (sorry, choć lubię ten zespół, to nie uznaję recenzji koleżeńskich). Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach.


"Lelum Polelum" jest zarazem pierwszym albumem nagranym z nowym wokalistą, Mieszkiem Weltrowskim. Fani zespołu, którzy zdążyli się przyzwyczaić do fenomenalnego wokalu Michała Mokasa Mokrzyńskiego mogli poczuć się (a nawet poczuli się) dość rozczarowani. W żadnym wypadku nie mówię, że nowy wokalista śpiewa brzydko - co to, to nie. Brak mu jednak charyzmy Mokasa. Melorecytacja Mieszka Weltrowskiego jest za to bardziej agresywna, co też ma swój urok.

Jeśli chodzi o brzmienie, to w porównaniu z poprzednimi albumami jest ono zdecydowanie bardziej elektroniczne. Instrumenty etniczne (piszczałki i lira smyczkowa) nadal są często-gęsto obecne i stanowią integralną część muzyki kapeli Rod, jednak w kilku przypadkach schodzą na dalszy plan (jak np. w utworze "Łysiczka",  w którym piszczałek można niechcący nawet nie zauważyć).

Co zaś tyczy się tekstów, to tutaj spadek jakościowy jest zauważalny najbardziej. Wcześniej za warstwę liryczną odpowiadał Mokas, zaś na "Lelum Polelum" słyszymy teksty Sławomira Cichego, który w kapeli gra na basie i odpowiada za wokal towarzyszący. Są one zdecydowanie mniej skomplikowane od tekstów znanych z EPek "Tu i wtedy" i "Chmurniki", obecne są też liczne,.zbyt częste powtórzenia, a nawet rymy częstochowskie (znów za idealny przykład może posłużyć "Łysiczka"). Obecne są jednak pewne wyjątki - w utworze "40i4" słyszymy fragment trzeciej części "Dziadów" Adama Mickiewicza (fragment zdecydowanie za krótki, bowiem mamy do czynienia z powtarzaniem zaledwie kilku wersów), w kawałku "Niklot" zawarty został tekst z pomnika Niklota w Schwerin (w oryginale, czyli w j. niemieckim!), a w piosence "Kupała" słyszymy tekst i wokal Mokasa. Jeszcze jednym wyjątkiem jest kawałek "Save your roots" napisany w języku angielskim przez Sławomira Cichego.


Na albumie pojawiają się liczne udziały gościnne - oprócz wspomnianego Mokasa w utworze "Kupała", usłyszeć możemy wokal Dariusza Tylki w piosence "Save your roots", gitarę Artura Wolanieckiego ("Nie będę gotowy", "Siedzi w nas pogaństwo", "O nas", "Ściany" i "Zjednoczone stany zniewolenia"), syntezatory Damiana Młyńskiego ("Nie będę gotowy", "Siedzi w nas pogaństwo" i "W tobie i we mnie") oraz akordeon Marcina Brunki ("Kupała").

Kończąc, "Lelum Polelum" jest albumem przyzwoitym i dobrze nagranym. Mając jednak porównanie z trzema poprzednimi płytami kapeli, ciężko uznać go za album satysfakcjonujący słuchacza. Ocena końcowa: 6/10.

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz