czwartek, 17 grudnia 2020

Zimą ziemia niech spokojnie śpi - słów kilka o pewnym ludowym tabu


Tradycja ludowa Słowian przechowała wiele archaicznych treści mitycznych, sięgających swym rodowodem czasów pogańskich - nie tylko przedchrześcijańskich z okresu wczesnego średniowiecza, ale także (choć oczywiście zachowanych bardziej fragmentarycznie) czasów przed podzieleniem się wspólnoty praindoeuropejskiej. W niniejszym wpisie przyjrzymy się pewnemu tabu obecnemu w kulturze ludowej Słowian.

Dość powszechnym na całej Słowiańszczyźnie było postrzeganie ziemi jako matki, która zarówno rodzi, jak i zabiera to, co umarło. Oskar Kolberg zanotował nawet przekaz z krakowskiego o nakazie bożym wobec niej: "Ty będziesz ludzi rodziła i będziesz pożerała; co sama rodzisz, to sama zjesz, bo to twoje" (za: Gieysztor, s. 204). Choć nie znamy pewnego imienia Matki Ziemi w wierzeniach Słowian (traktowanie Mokoszy, Leli czy Żywii jako realizacji tego archetypu, mimo że jest bardzo prawdopodobne, pozostaje hipotezą), wiemy, że otaczano ją specjalnym kultem z systemem nakazów i zakazów. W Rosji istniał nawet zwyczaj wyznawania grzechów wprost do ziemi, z czym oczywiście walczył kler. Jak czytamy u Gieysztora (s. 203), "orkę pojmowano jako akt płciowy wobec ziemi" (podobnie Szyjewski, s. 130).

W świetle takiego, a nie innego postrzegania ziemi, niezwykle istotnym było przestrzeganie pewnych tabu. W powszechnym przekonaniu ziemia zimą odpoczywa, przez co zakazane było w tym czasie podejmowanie jakichkolwiek prac w polu. Zakaz obejmował: wbijanie kołków, grodzenie, oranie, bicie ziemi kijem czy rwanie trawy. Nie wiemy, od którego momentu w roku zakaz ten mógł obowiązywać wśród pogańskich Słowian, jednak dane etnograficzne przynoszą nam informacje z czasów stosunkowo nieodległych, mówiące nam o rozpoczęciu obowiązywania tego tabu już w czasie adwentu:
- W "Nowej księdze przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich" znajduje się przysłowie "Kto ziemię w adwent pruje, ta mu trzy lata choruje" (za: Niebrzegowska-Bartmińska, s. 221);
- "Ziemi świętej podczas adwentu już się nie ruszy (pługiem, bronami, łopatą), bo cierpieć będzie do lat siedmiu" (DWOK t. 48, s. 50)
- "W Adwencie ziemia musi odpoczywać i nie wolno jej budzić, dotykać, niepokoić (orać, kopać, grabić, rozrzucać nawozu itp.), ponieważ poruszona nie wyda plonów" (Ogrodowska, s. 9)
- "Kto robi w polu w adwenta / Ten ma mięso we święta" (Kotula, s. 62; słowem komentarza, mięso w święta jest tutaj karą, zważywszy na bezmięsny charakter świąt Bożego Narodzenia - istniało nawet przekleństwo "obyś jadł mięso w święta").
Zakończenie obowiązywania tego tabu następowało na wiosnę, jednak kultura ludowa przynosi nam pewne rozbieżności. Wg większości informacji zakaz ten przestawał być wiążący po uderzeniu pierwszego wiosennego gromu, który uwalniał wody i czynił ziemię płodną. Można rzec, że czekanie z rozpoczęciem prac w polu do tego momentu jest oddaniem pierwszeństwa Gromowładnemu (Perunowi). Jednakże na środkowym Polesiu zakaz ten miał obowiązywać nawet dłużej, gdy już ziemia wypuszczała płód:
"Na vesnì hriěch źèmlu bić; onà berèmenna na vesńì, puskàje płod: rož rosćè, cvety, uśàkaja tràva" (Moszyński, s. 510) / "Na wiosnę grzech bić ziemię; jest brzemienna na wiosnę, wypuszcza płód; żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa" (tłumaczenie za: Gieysztor, s. 203).
Wskazuje się przy tym daty: "Zwiastowania 25 marca (starego stylu) lub 7 kwietnia (nowego stylu)" (Gieysztor, s. 203). Wydaje się to jednak o tyle dziwne, że ciężko sobie wyobrazić czekanie z rozpoczęciem prac w polu do kwietnia, zwłaszcza że od późniejszych plonów mogło zależeć przetrwanie człowieka.

Znane są też przypadki składania ziemi ofiar na wiosnę - zakopywanych doń chleba, jaj, kur czy resztek wielkanocnej święconki. Aby zapewnić ziemi płodność symulowano na niej akt płciowy, tarzano się po niej, a także toczono jaja ("żeby była pełna"). W Bułgarii natomiast oracz, który zamierza zaorać pierwszą skibę, powinien pocałować ziemię.

Zupełnie na marginesie dodam ciekawostkę, która pięknie ukazuje nam przeplatanie się różnych elementów obrazu świata Słowian. "Jak [śni się, że piorun] uderzy, to tak zawsze tłumacyli, że ktoś w ciąży albo coś będzie" (Niebrzegowska, s. 198). Jak widzimy, w tej sennej wróżbie dochodzi do przeniesienia płodnościowego potencjału pioruna.

Dziś, w świetle przemian technologicznych i społecznych, nie praktykuje się już powyżej opisanych nakazów i zakazów. Sporadycznie można usłyszeć od starszych ludzi, że "kiedyś to tak robiono". Co najwyżej jeszcze rodzimowiercy traktują omawiane tabu poważnie - wydaje się powszechną praktyką uwzględnianie sposobu składania ofiar (zakopywane bądź kładzione na ziemi) boginiom realizującym archetyp Matki Ziemi w zależności od tego, czy miało miejsce pierwsze wiosenne uderzenie pioruna, czy nie.

Wybrana bibliografia:
  • "Dzieła wszystkie Oskara Kolberga" t. 48, "Tarnowskie-Rzeszowskie", z rękopisów oprac. Józef Burszta, Bogusław Linette, red. Józef Burszta, 1967
  • Gieysztor Aleksander, "Mitologia Słowian", wyd. III poprawione, WUW, Warszawa 2006
  • Kotula Franciszek, "Z sandomierskiej puszczy", Kraków 1962
  • Moszyński Kazimierz, "Kultura ludowa Słowian", t. 2 "Kultura duchowa" cz. 1, wyd. 2, Warszawa 1967
  • Niebrzegowska Stanisława, "Polski sennik ludowy", Lublin 1996
  • Niebrzegowska-Bartmińska Stanisława, "Symbolika płodnościowa w polskim folklorze" [w:] "Etnolingwistyka" nr 28, Lublin 2016, s. 207-226
  • Ogrodowska Barbara, "Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce", Warszawa 2001
  • Szyjewski Andrzej, "Religia Słowian", Kraków 2003
Spodobała Ci się powyższa treść? Możesz postawić twórcy kawę [w tym miejscu].

1 komentarz:

  1. Mnie zawsze ciekawiły ludowe daty początku, środka i końca zimy. 11 listopada, 2 lutego, 23 kwietnia. Rzeczywiście, 2 lutego wypada nieml pośrodku tych dat (1-2 dni różnicy). 11 listopad to ostateczne zakończenie prac polowych. Ale 23 kwietnia? Trochę późno, jak na rozpoczęcie. Nie umiem z głowy podać źródła tych dat, za dużo i zbyt dawno czytałem. Jednak 23 kwietnia to Wojciecha, przez o ile pamiętam Szyjewskiego wskazywanego jako kontynuatora gromowładnego w Polsce, a zatem Peruna. Może zatem mniej istotna jest sama data, a właśnie działanie Peruna, czyli burza? Data 23 kwietnia wynika przecież tylko z faktu, że Wojciech Sławnikowic tego dnia umarł. Przeniesienie na niego atrybutów Peruna nie wynikało jak sądzę z idealnej zbieżności daty, ale z jego innych cech - może jeden z atrybutów czyl bwłócznua zadecydował, a może to, że ustanowiono go patronem Polski? No w każdym razie mamy związek z burzą. Bocian to także "wojtek" - a te ptaki przylatują więc w okolicach Jarych Godów. Czy nie jest więc tak, że to pierwsza burza, lub bocian (jako wysłannik Peruna) wyznacza czas rozopczęcia prac polowych? Wysiew zboża jarego to właśnie koniec marca, a to są pierwsze prace polowe.
    Ale jest i druga koncepcja. A może właśnie dawniej czekano na pierwszą burzę? Nawet kosztem głodu. Gieyszyor podaje, że gdzieś tam nie gaszono pożaru od pioruna, co dziś byłoby trudne do zaakceptowania. A może orka przed pierwszą burzą jest dopuszczalna, ale obwarowana tym, że ziemia wyda gorszy plon?

    W każdym razie dziękuję za inspirację do przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń