sobota, 22 sierpnia 2020

Strigôň, "Posledný Strom". Recenzja.


"Posledný Strom" to drugi album słowackiej kapeli Strigôň. Z jednej strony możemy powiedzieć, iż jest to kontynuacja stylu obranego na debiucie, z drugiej zaś słychać pewne różnice, które warto odnotować. Muzycznie nadal jest to folk stylizowany na klimaty wczesnego średniowiecza i fantastyki. Jest to już jednak twór bardziej autonomiczny. Wcześniejsze inspiracje polskim Percivalem i ścieżką dźwiękową z gry "Wiedźmin: Dziki Gon" zeszły jakby na dalszy plan.

Na "Posledný Strom" składa się jedenaście utworów. Oprócz wokali usłyszymy tu dźwięki gitary, wiolonczeli, davula, buzuki, fletów, bębnów, a także liry korbowej (w słowackim wariancie ninera). Całość tworzy spójną i przyjemną muzykę, która jednak nie porywa tak bardzo jak piosenki zaprezentowane na płycie "Dunaj". Jest to nadal dobra muzyka, większością energiczna, w sam raz do tańca czy raczej tanecznych pląsów. Po prostu w moim subiektywnym odczuciu brakuje jej "tego czegoś", czegoś, co sprawiłoby, że do albumu chciałoby się powracać co jakiś czas. Może to też kwestia tego, że większością utwory brzmią dość podobnie.

W warstwie tekstowej pojawia się tu więcej nawiązań do pogaństwa. W poszczególnych piosenkach usłyszymy tu o Babie Jadze, Strzybogu, czy Wiłach (chociaż w tym przypadku może chodzić także o wróżkę - nie operuję językiem słowackim na tyle sprawnie, by definitywnie się opowiedzieć).


Uważam, że warto polecić ten album, nawet pomimo tego iż nie porywa szczególnie mocno. Wszak niezbyt często słyszy się u nas o tego typu kapelach pochodzących ze Słowacji.

Ocena końcowa: 6,5/10.

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz