niedziela, 30 sierpnia 2020

Igor D. Górewicz, "Borek i legendarne początki Polski". Recenzja.

"Borek i legendarne początki Polski" to najnowsza część przeznaczonej dla dzieci serii książek Igora Górewicza fabularyzującej słowiańskie realia. Pierwsze wrażenie jest korzystne. Przed nami licząca 250 stron opowieść w twardej oprawie (format B5).

Igor D. Górewicz, "Borek i legendarne początki Polski", Wydawnictwo "Triglav", Szczecin 2020, 250 stron.
Kolorowa ilustracja na okładce dobrze oddaje tematykę książki i jednocześnie trafia w estetykę grupy docelowej, do której w moim osobistym odczuciu ta opowieść jest kierowana, czyli do dzieci z - oczywiście mocno uogólniając - późnej edukacji wczesnoszkolnej lub klas mniej więcej od czwartej do szóstej, zwłaszcza że na tym właśnie etapie utrwala się w edukacji polonistycznej pojęcie legendy oraz przykłady konkretnych legend, z naciskiem na lokalne.

Fragmenty podstawy programowej z języka polskiego dla klas 4-6 szkoły podstawowej.
Dla młodszych dzieci objętość i zróżnicowany, dość bogaty język mogłyby okazać się zaporowe, z kolei dla młodzieży założenia fabularne byłyby prawdopodobnie już zbyt proste.

W największym skrócie oś fabularną tekstu stanowią przygody dwóch chłopców, tytułowego ósmoklasisty Borka i jego młodszego brata Oskara, którzy poprzez portale przenoszą się w realiach naszych legend. Mamy więc legendę o Lechu, Czechu i Rusie, przedstawione legendarne początki Gniezna i Krakowa, postrzyżyny u Piasta i Rzepichy, historię Popiela - i tak dalej. Na koniec czeka nas pozafabularna część poświęcona metodologii przyjętej przez autora, mamy też przypisy w formie przypisów końcowych, słowniczek pojęć charakterystycznych dla wczesnych Słowian, które pojawiają się w tekście, oraz oczywiście spis treści. Górewicz bazuje na Gallu, Długoszu, Kadłubku, wspiera się również opracowaniami wyszczególnionymi w części pozafabularnej. Zasadniczo na poziomie grupy docelowej, do której książka jest kierowana, taka podpora w zupełności wystarczy, a szczególnie dociekliwym dzieciom umożliwi - przy wsparciu rodziców - dalsze pogłębianie zagadnień i dostrzeganie ewentualnych rozbieżności czy niuansów metodologicznych, które w założeniach książki dla dzieci siłą rzeczy się nie mieszczą.

Same legendy są fabularyzowane w bardzo naturalny sposób. Na uwagę zasługuje też - moim zdaniem niezwykle cenne dla dzieci - zetknięcie z konkretnymi cytatami z kronik, które zostały umiejętnie wplecione w tekst pismem pochyłym. Za wartościowy uważam też nienachalny dydaktyzm, na przykład powracające w wypowiedziach i narracji sugestie o korzystaniu z umiarem z wysokich technologii. Dobrze, że pojawiają się także odniesienia do współczesności, zarówno proste, jak po prostu wzmianki popkulturowe z zakresu znanych dzieciom gier czy filmów, jak i bardziej złożone, na przykład bardzo sensowne uwspółcześnianie zagadnienia prawa gościnności.

Jeśli chodzi o język książki - jest on, jak już wspomniałam, dość bogaty. Wypowiedzi dawnych Słowian są archaizowane, ale w taki sposób, który raczej nie powinien sprawiać dzieciom większych trudności. Co znowu bardzo cenne, Górewicz nie boi się wprowadzać w tej grupie wiekowej zagadnień etymologicznych, dzięki czemu mamy tu etymologię Słowian, Polski, czy na przykład wskazanie, w jaki sposób można porozkładać imiona takie jak Radomił, Gościrad lub Sambor. Oczywiście wciąż mówimy o wysokim stopniu ogólności i próżno tu szukać rozważań o niejednoznacznościach towarzyszących części tych nazw własnych, ale - znowu - mamy do czynienia z książką dla dzieci, a nie monografią naukową, więc absolutnie nie dostrzegam tu problemu, co więcej, wręcz cieszę się, że autor w ogóle zdecydował się takie zagadnienia w książce dla dzieci poruszyć.

Wracając jeszcze na chwilę do kwestii wizualnych. Na plus zaliczam, że podstawowa szata graficzna nie stanowi świadectwa odrealnionej fantazji, tylko zawiera zdobienia, które faktycznie były znane naszym przodkom. Główny motyw został zaczerpnięty z reliefu z inskrypcją chorwackiego księcia Branimira. Rzecz jest datowana na drugą połowę IX w., więc jak najbardziej wpisuje się w ogólną konwencję opowieści o najwcześniejszych legendach.

Relief z inskrypcją księcia Branimira, 888 r. (domena publiczna)
Ilustracje są delikatne, nienachalne, widać, że w pewnym stopniu starają się odzwierciedlać wczesne realia. Pewne zastrzeżenia budzi jednak skład - niejednokrotnie tekst opływa ilustracje w taki sposób, który może utrudnić lekturę nawet dorosłemu.

Igor D. Górewicz, "Borek i legendarne początki Polski", Wydawnictwo "Triglav", Szczecin 2020, s. 70.
Mam również pewne zastrzeżenia do korekty. Teoretycznie miała ona miejsce, ale niestety rzucają się w oczy drobne błędy, głównie w łącznym i rozłącznym zapisie wyrazów oraz w temacie przecinków, zwłaszcza w wypowiedziach wprowadzających zwrot do adresata. W niektórych miejscach brakuje również konsekwentności w zapisie dialogów. Nie są to szczególnie liczne usterki, ale jednak istnieją i już przy pierwszym czytaniu rzucają się w oczy.

Mamy zatem do czynienia z ogólnie dobrze podaną wiedzą dla dzieci w zakresie naszych najdawniejszych legend. Tego typu popularyzująca literatura zdecydowanie jest we wspomnianej grupie wiekowej potrzebna i seria o Borku, w tym właśnie jej najnowsza część, dobrze w to zapotrzebowanie trafia. Spokojnie można potraktować ją jako swoistą inwestycję, która w przyszłości zwróci się w formie podwalin tożsamościowych u - obecnego - dziecka, i prawdopodobnie (miejmy nadzieję) w skłonności do pogłębiania wiedzy o naszej rodzimej kulturze. Warto się zapoznać.

Liliana Lemańczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz