czwartek, 6 lutego 2020

Vuraj, "Kalyna". Recenzja.


Premiera EPki "Kalyna" białoruskiego zespołu Vuraj miała miejsce 4 lutego 2020 roku. Jednak określenie EPka wydaje się w tym wypadku być tu trochę na wyrost. Na album składają się cztery utwory. W dwóch z nich faktycznie usłyszymy całą kapelę. Pozostałe dwa są jednak nagraniami ludowych pierwowzorów, śpiewanych przez tradycyjnych śpiewaków. Mimo tak ograniczonej ilości materiału, "Kalyna" zasługuje na kilka słów komentarza.

Album rozpoczyna się bardzo przyjemnym i wręcz wesołym utworem o tym samym tytule. Gościnnie na wokalu udzieliła tu się Hanna Lutava. Pieśń ta różni się stylem od dotychczasowych dokonań zespołu, jest bardziej folkowa i brzmi bardziej "autentycznie" (o ile ten epitet jest uzasadniony przy muzyce folk). Zmiana ta wypada zdecydowanie na plus.

Druga pieśń zaprezentowana na EPce, "Yurya", zgodnie z tytułem odnosi się do słowiańskiego boga wiosny i płodności. Podobnie jak utwór wcześniejszy, bazuje na tradycyjnej białoruskiej pieśni. Na wokalu gościnnie pojawiła się śpiewaczka Babina Leta. Klimat piosenki przywołuje silne skojarzenia z albumem "Plyvie čoven" Sneguole, solowego projektu Anastasii Popovej, skrzypaczki zespołu Vuraj. 

Na instrumentarium użyte w obu utworach składają się gitara, skrzypce, flet, gitara basowa i perkusja.


W pozostałych dwóch nagraniach usłyszymy tradycyjnych białoruskich śpiewaków. W "Kalyna" śpiewają Fyodar Bulyga i Eudakiya Zinovich, z kolei w "Yurya" ponownie Babina Leta. Zestawienie obydwu wariantów - folkowo-rockowego i tradycyjnego - jest bardzo ciekawym zabiegiem, który warto pochwalić. Nieczęsto zdarza się, by tego typu kapele decydowały się pokazać wprost jak daleko znajdują się ich aranże od oryginałów.

Słowem zakończenia pragnę pochwalić okładkę albumu autorstwa Lizy Liankevich. Jest to jedna z najładniejszych okładek jakie zdarzyło mi się widzieć, a oprócz tego idealnie oddaje klimat zawartej na owej EPce muzyki.

Ocena końcowa: naciągane 8/10. Było by nawet pełne 10, gdyby album był rozbudowany do wymiarów pełnowartościowego longplay'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz