wtorek, 14 kwietnia 2020

Przesądy domowe: na dachu bocian, na drzwiach podkowa...

Przesądy domowe - zwyczaje i praktyki magiczne - rozwinęły się szczególnie na wsi. W kulturze ludowej dom zajmował bowiem zawsze szczególne miejsce. Tworzył rodzinną przestrzeń, wokół której ogniskowało się centrum codziennego życia wypełnionego pracą, snem, odpoczynkiem, różnymi radościami i troskami.

Drewniana chałupa ze wsi Wyryki z 1913 roku, skansen w Holi, woj. lubelskie
(zdjęcie: Aniedz; na licencji CC BY-SA 4.0)
Wierzenia dotyczące budowy domu miały na celu zapewnienie pomyślności, zdrowia i bezpieczeństwa. Istotny był już sam wybór miejsca i czasu rozpoczęcia prac. Nigdy nie budowano tam, gdzie wcześniej zdarzyło się jakieś nieszczęście, wybuchały pożary, uderzały pioruny lub szerzyły się choroby. Wybór konkretnego miejsca ułatwiały wróżby. Pod każdy planowany narożnik domu sypano garście żytniego ziarna lub wrzucano kromki chleba - jeżeli przez noc pożywienie ocalało, miejsce uznawano za właściwe. Do budowy przystępowano w dni uznawane za szczęśliwe, o określonej porze roku, dnia, fazie księżyca i według określonej strony świata, zazwyczaj od wschodu. Nie bez znaczenia był również wybór surowca - odrzucano drzewa powalone przez wichury lub porażone wcześniej piorunem.

Pierwszym etapem pracy była tak zwana magia ochronna, która służyć miała "odczynieniu" złych uroków. Miejsca pod podwaliny oborywano, aby zakreślić linię nowej, bezpiecznej przestrzeni. W naroża podwalin wkładano różne przedmioty: medaliki, kawałki gromnicy, monety, chleb, zboże, święcone zioła. Nie zapominano także o jajku jako symbolu nowego życia oraz soli i chlebie poświęconych w dzień Świętej Agaty, które miały chronić od pożaru.
- "Na Świętą Agatę my zawsze święcimy sól i chleb, bo one dom od pożaru chronią. Jak tylko silniejsza burza, z gradem, z piorunami przyjdzie to my gromnicę zapalamy w pobliżu okna i modlimy się do Świętej Agaty, bo to patronka, co od ognia chaty strzeże. A ten chleb i sól w serwetce trzymamy w kredensie, żeby zawsze w domu były" - mówi 78-letnia pani Marianna, mieszkanka niewielkiej wsi pod Komarówką Podlaską w województwie lubelskim. - "A jak kto myśli, że od ognia sprytniejszy to niech uważa, z żywiołem nie igra. Był podobno kiedyś u nas taki, co drzewo zawsze na progu rąbał, aż w końcu pożar do domu zaprosił, a z ogniem nie ma żartów" - dodaje, robiąc znak krzyża.
Pod progiem zakopywano głowę koguta lub czarnej kury. Później ofiary z ptaków zastąpiono kawałkami żelaza, siekierą lub podkową, którą wieszano także na drzwiach. Na szczycie dachu umieszczano wiechę, czyli pęk zieleni, kwiatów lub słomy. Symbolizowała ona zaczątek czegoś nowego oraz związek człowieka z naturą. Wiecha i podkowa to elementy spotykane po dzień dzisiejszy, nawet w blokach wielkich miast.

Na uroczyste wprowadziny wybierano przeważnie środę lub sobotę podczas pełni księżyca, co miało przynieść dostatek. Zanim próg domu przekroczył człowiek, do wnętrza wrzucano czarną kurę lub czarnego kota (czasami świnię lub psa). Wierzono, że jeśli w mieszkaniu przebywa zły duch, przyczepi się on do zwierzęcia i wraz z nim je opuści.

Dostatek miało przynieść smarowanie kątów miodem i przygotowanie wygodnego miejsca bocianowi, który w obyczajowości ludowej uchodził za ptaka przynoszącego szczęście, długowieczność i dobre, zdrowe potomstwo. W Polsce wschodniej i południowej zabicie bociana uznawano za grzech śmiertelny. Pomyślną wróżbą były także jaskółcze gniazda. Nie wolno było ich niszczyć, ponieważ groziło to zniweczeniem rodzinnego szczęścia.
- "U mnie dużo jaskółczych gniazd, okna zaraz brudne, ale co zrobić. Mówią, że zrzucać nie można, bo to nieszczęście do domu sprowadzi. Jaskółka to dobry ptak, podobnie jak bocian. U sąsiadów bocian sobie gniazdo upodobał, to i dzieci dużo było. Teraz to już nie ma, bo podorastały i porozjeżdżały się po świecie, ale bociany są, to kto wie, wnuki może przyniosą zaraz?" - zastanawia się 82-letni pan Józef z gminy Tuczna w województwie lubelskim.
Wnętrze wiejskiej chaty, Muzeum Etnograficzne im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu
Próg mieszkania oznaczał granicę pomiędzy światem rodzinnym a światem zewnętrznym, dlatego małżeństwo powinno przekroczyć go wspólnie, pod rękę. Z domowym progiem związane są również inne praktyki: przenoszenie panny młodej, zakaz witania się przez próg i przekraczania go tyłem. Po zachodzie słońca nie wylewano przez próg pomyj lub innych nieczystości, żeby nie drażnić przydomowych duchów.

W parze z praktykami magicznymi szły zwyczaje sakralne - nowy dom był święcony i błogosławiony przez księdza, a jako pierwsze wnoszono święte obrazy, sól i chleb. Malowidła wieszano zazwyczaj nad łóżkiem lub umieszczano w tak zwanym "świętym kącie", czyli domowym ołtarzyku, przy którym wznoszono modły. Po wejściu do nowego mieszkania rozpalano ognisko na znak trwałości rodziny.
- "Nad łóżkiem powinien święty obraz wisieć, a jak inaczej? My mamy obrazy święte: Jezusa Miłosiernego i Świętą Rodzinę. A tam, w pokoju stoją krzyże i mniejsze obrazki - z Lichenia, z Częstochowy, to dzieci przywiozły. Kiedyś to ołtarzyki ustawiali, teraz skromniej, ale zawsze jest. W domu trzeba znaleźć miejsce dla Boga" - twierdzi 83-letnia pani Franciszka ze wsi Kopytnik w województwie lubelskim.
Podobne znaczenie symboliczne co próg posiadał płot. Wyznaczał on granicę między przestrzenią prywatną a publiczną, okalał i chronił gospodarstwo przed nieszczęściem "z zewnątrz". Kultura ludowa rozwinęła wokół płotu prawdziwą magię ochronną. Pieczołowicie dbano o to, by płot był szczelny, a furtka zamykana - wszelkie ubytki stanowiły wolną drogę dla nieszczęścia i zwiastowały groźbę zubożenia. Pozostawiona przez dłuższy czas otwarta furtka przyciągała zły los. Pilnowano, by sąsiedzi lub obcy nie wyjmowali z ogrodzenia desek, patyków lub drzazg. Przechodzenie pod płotem groziło dzieciom zahamowaniem wzrostu. Z kolei przenoszenie dziecka nad ogrodzeniem mogło uczynić z niego w przyszłości złodzieja.

Magiczne wierzenia obejmowały także świat przydomowych roślin. Ochronę przed demonami zapewniały gałęzie jałowca, dębu, brzozy, tarniny i głogu. Zawieszano je przy drzwiach lub wtykano w ściany i strzechy. Przy ogrodzeniu sadzono jawory, drzewa leszczyny lub szakłaku. Pozbywano się za to krzaków czarnego bzu, ponieważ roślina ta była lubiana przez czarownice i złe duchy. Nad oknami i drzwiami chat oraz nad wejściami do budynków gospodarczych wieszano wianki poświęcone w oktawę Bożego Ciała. Wianki uplecione z ziół i kwiatów miały chronić domowników oraz zwierzęta przed chorobami, piorunami i gradem.

Dziś większość zwyczajów związanych z domową codziennością popadła już w zapomnienie. Przy projektowaniu domów i urządzaniu wnętrz posługujemy się raczej kategoriami estetyki, ekonomii, wygody i bezpieczeństwa. Najlepiej zachowanym zwyczajem jest chyba wieszanie podkowy, którą nadal można spotkać na drzwiach wielu polskich domów. Moda na folklor i regionalność sprzyja pielęgnowaniu dziedzictwa materialnego, ale pozostają jeszcze elementy kultury niematerialnej - nienamacalne wierzenia, przesądy, zasady funkcjonowania w obrębie domu, które często ożywają we wspomnieniach naszych dziadków i babć, tworząc fascynującą opowieść o codzienności. Warto jej wysłuchać.

Tekst przygotowany na podstawie rozmów z mieszkańcami województwa lubelskiego oraz książek: Hryń-Kuśmierek Renata, Śliwa Zuzanna, "Encyklopedia tradycji polskich", Publicat, Poznań 2008; Skuza Zbigniew Adam, "Ginące zawody w Polsce", Sport i turystyka - MUZA SA, Warszawa 2006.

---
Autorką powyższego artykułu jest Agata Mańczyna.
Artykuł pierwotnie ukazał się na portalu histmag.org.
Na naszych łamach publikujemy w ramach licencji CC BY-SA 3.0.

1 komentarz: