"Pogrzeb wodza Rusów", Henryk Siemiradzki, 1884 (domena publiczna) |
Źródła arabskie są nieocenioną skarbnicą wiedzy na temat zwyczajów i wierzeń wczesnośredniowiecznych Słowian. To między innymi z nich dowiadujemy się jak wyglądały rytuały funeralne w tamtym czasie. W niniejszym wpisie dokonamy ich kwerendy w poszukiwaniu właśnie obrzędowości pogrzebowej. Muszę jednak zaznaczyć, iż pod uwagę brane są również źródła dotyczące Rusów (ar-Rūsīja), gdyż w dyskursie naukowym do dziś nie ma zgody co do "narodowości" ludu określanego tą nazwą. Na potrzeby niniejszego artykułu przyjmiemy w miarę bezpieczną teorię mieszaną zakładającą, że elita, warstwa rządząca, faktycznie była pochodzenia skandynawskiego, zaś ich poddani byli, przynajmniej w pewnej części, Słowianami. Do tego problemu powrócimy lada moment.
Ahmad Ibn Rosteh w "Relacji anonimowej" pisał:
"Jeśli ktoś z nich (tj. ze Słowian) umrze, palą go w ogniu. Zaś ich kobiety, jeśli ktoś im umrze, krają sobie ręce i twarze nożem. Na drugi dzień po spaleniu tego zmarłego się ku niemu (tj. na miejsce spalenia zwłok); zbierają z owego miejsca popiół, wkładają do urny i umieszczają na pagórku (tj. na mogile). W rok po śmierci biorą 20 dzbanów miodu, (czasem) mniej, (czasem) więcej i udają się z nimi na ten pagórek (tj. na mogiłę). Zbiera się tam rodzina zmarłego, jedzą tam, piją, a potem oddalają się. A jeśli zmarły miał trzy żony, a jedna z nich twierdzi, że ona (właśnie) go najbardziej kocha, przynosi ona dwie belki i ustawia je pionowo do ziemi. Następnie kładzie na ich szczycie w poprzek inną belkę i przywiązuje pośrodku niej sznur, którego jeden koniec jest przywiązany do jej szyi; podczas tego stoi ona na stołku. A kiedy to uczyni, wyrywa spod niej ten stołek, tak że pozostaje ona zawieszona, dopóki się nie udusi i nie umrze. Kiedy (zaś) umrze, wrzucają ją do ognia, gdzie się spala... Przy spalaniu zmarłego głośno się radują, utrzymując, iż cieszą się z powodu zmiłowania się nad nim boga".
(T. Lewicki, "Obrzędy pogrzebowe pogańskich Słowian w opisach podróżników i pisarzy arabskich głównie z IX-X e." [w:] "Archeologia" t. 5, s. 125)
Ahmad Ibn Fadlan na kartach "Księgi" (w oryginale "Kitāb"):
"Opowiadano mi [nieraz], że czynią oni (tj. ar-Rūs) ze swoimi przywódcami po [ich] śmierci rzeczy, z których najmniejszą jest palenie [zwłok]. Miałem ochotę zapoznać się z tym bliżej, aż wreszcie doszła do mnie wieść o śmierci pewnego znacznego człowieka spośród nich. Włożyli go do grobu, który przykryli [dachem], na dziesięć dni, dopóki nie ukończyli krojenia i szycia jego odzieży. A to [bywa tak], że gdy [umrze] ubogi człowiek spośród nich, sporządzają dla niego małą łódź, wkładają go do niej i spalają ją, zaś dla bogatego zbierają [najpierw całe] jego mienie i dzielą na trzy [równe] części. Jedna trzecia [jest przeznaczona] dla jego rodziny, za drugą część kroją dla niego odzienie, a za trzecią przygotowują nabīd, który wypijają w dniu, w którym zabije się jego niewolnica i zostanie spalona wraz ze swym panem. Oni oddają się bez pohamowania [piciu] nabīdu, piją go nocą i dniem i niekiedy [zdarza się], że któryś z nich umiera z kielichem w ręku. Gdy umrze ich naczelnik, jego rodzina powiada do jego niewolnic i niewolników: <<Kto z was umrze razem z nim?>> Odpowiada [wtedy] ktoś z nich: <<Ja>>. A kiedy to powie, jest to już obowiązujące, nie może wycofać się - a gdyby [nawet] chciała tego, nie dopuszczą. Przeważnie tymi, które to czynią, są niewolnice.
Skoro zmarł ów człowiek, o którym uprzednio wspomniałem, rzekli [krewni] do jego niewolnic: <<Która umrze razem z nim?>>. I rzekła jedna do nich: <<Ja>>. Wtedy powierzyli ją dwóm dziewczętom aby jej strzegły i przebywały z nią gdziekolwiek by się udała i one czasem nawet myją jej nogi własnymi rękoma. A [krewni] zabrali się do jego spraw: krojenia odzieży dla niego i przygotowywania tego, co było mu potrzebne. Niewolnica zaś każdego [z tych] dni piła i śpiewała, wesoła i [jakby] oczekująca czegoś radosnego.
A gdy nastał już ten dzień, w którym miał być spalony on i owa niewolnica, przybyłem nad rzekę, na której znajdował się jego statek. Wyciągnięto go już [na brzeg] i ustawiono dlań cztery podpory z drzewa (tj. drewna) hadank i innego [drewna], a dokoła niego postawiono także coś w rodzaju wielkich pomostów z drewna. Potem podciągnięto [statek], aż spoczął na tym drewnie i zaczęli przychodzić, odchodzić i mówić słowa, których nie rozumiałem, podczas gdy on (tj. zmarły) był nadal w swoim grobie, [z którego jeszcze] go nie wyjęli. Potem przynieśli ławę, ustawili ją na statku i wymościli ją kołdrami z bizantyjskiego brokatu i poduszkami z bizantyjskiego brokatu. [Wtedy] przyszła stara kobieta, którą zwą „Aniołem Śmierci” i rozścieliła posłanie, o którym wspomnieliśmy. To ona zarządza szyciem [odzieży] dla niego i [wszystkimi] jego przygotowaniami; ona też zabija niewolnice. Spostrzegłem, że była to krzepka wiedźma, gruba i ponura. A kiedy przyszli do jego grobu, usunęli ziemię z [przykrywającego grób] drewna, usunęli drewno i wyciągnęli go w tym izarze, w którym zmarł. Zobaczyłem, że poczerniał z zimna [panującego] w tym kraju. Uprzednio włożyli wraz z nim do grobu nabīd, owoce i tanbur. [Teraz] wyjęli to wszystko, on zaś nie cuchnął nic w nim nie uległo zmianie poza kolorem. Wtedy nałożyli mu szarawary i nogawice, obuwie, kurtak i kaftan brokatowy ze złotymi guzami, na głowę zaś włożyli mu czapkę z brokatu [przybraną] sobolami i ponieśli go, aż wnieśli do szałasu, który znajdował się na statku. [Tam] posadzili go na kołdrze i podparli poduszkami. [Potem] przynieśli nabīd, owoce i wonne zioła i umieścili to [wszystko] wraz z nim. Przynieśli [także] chleb, mięso i cebulę i położyli przed nim. Przywiedli psa, rozcięli go na dwie połowy i rzucili na łódź. Potem przynieśli cały jego oręż i umieścili go obok niego. Następnie wzięli dwa wierzchowce i przegonili je, aż się spociły, a wtedy rozcięli je mieczem i rzucili ich mięso na statek. Wreszcie przywiedli dwie krowy, rozsiekli je również i rzucili nań (tj. na statek). Potem przynieśli koguta i kurę, zabili je i rzucili nań. Niewolnica zaś, która chciała zostać zabita, chodziła tu i tam, wstępowała do szałasów, jednego po drugim, a [każdy] gospodarz szałasu spółkował z nią, [po czym] mówił jej: <<Powiedz twemu panu 'uczyniłem to z miłości do ciebie' (tj. do niego)>>.W tym miejscu wypada przytoczyć, co na temat opisu Ibn Fadlana pisał Paweł Szczepanik w książce "Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje i mity" (str. 112-123 ,Triglav 2018):
A w piątek, kiedy nastała pora popołudniowa, przywiedli niewolnicę ku czemuś, co zbudowali uprzednio, [a co] podobne było do odrzwi bramy. I postawiła nogi na dłoniach mężczyzn, uniosła się ponad te odrzwia i przemówiła w swojej mowie; i opuścili ją na dół. Potem unieśli ją po raz drugi, a ona uczyniła to samo co za pierwszym razem, po czym opuścili ją na dół. I unieśli ją po raz trzeci, a ona zrobiła to, co robiła w obu [poprzednich] razach. Następnie podali jej kurę, obcięła jej głowę i odrzuciła ją, oni [zaś] wzięli [od niej] kurę i rzucili ją na statek. Spytałem tłumacza o [znaczenie] jej czynów. Rzekł: <<Gdy podnieśli ją za pierwszym razem, powiedziała: 'Oto widzę mego ojca i moją matkę', a za drugim [razem] rzekła: 'Tam oto [widzę] siedzących wszystkich moich bliskich, którzy zmarli', a za trzecim [razem] rzekła: 'Tam oto widzę mego pana siedzącego w rajskim ogrodzie, ogród ten jest piękny i zielony, są z nim mężczyźni i słudzy, a oto on mnie przyzywa. Prowadźcie mnie do niego'>>. [Wtedy] powiedli ją ku statkowi, a ona, zdjęła bransolety [zakładane] na nogi, które miała na sobie i dała je dwóm dziewczynom, które poprzednio jej służyły, a były one córkami kobiety znanej jako <<Anioł Śmierci>>. Potem wprowadzili ją na statek, ale nie wwiedli jej [jeszcze] do szałasu. [Wówczas] przyszli mężczyźni z tarczami i pałkami. Podano jej kielich nabidu; zaśpiewała nad nim i wypiła go. Rzekł do mnie tłumacz: <<W ten sposób pożegnała się ze swymi towarzyszkami>>. Następnie podano jej drugi kielich, wzięła go i długo śpiewała, a starucha ponaglała ją, aby go wypiła i weszła do szałasu, w którym był jej pan. I oto ujrzałem, ze była już oszołomiona, chciała wejść do szałasu i wsunęła głowę między niego i statek (tj. bok statku). Wtedy starucha ujęła jej głowę, wciągnęła ją do szałasu i weszła razem z nią, a mężczyźni jęli uderzać pałkami w tarcze, aby nie było słychać odgłosu jej krzyku, bo przelękłyby się [inne] niewolnice i nie chciałyby umierać ze swymi panami. Potem weszło do szałasu sześciu mężczyzn i wszyscy oni spółkowali z ową niewolnicą. [Następnie] położyli ją u boku jej pana i dwu schwyciło ją za nogi a dwu za ręce, [zaś] starucha zwana <<Aniołem Śmierci>> nałożyła jej na szyję sznur założony w przeciwne strony i wręczyła go [następnym] dwu mężczyznom], aby go ciągnęli. [Wtedy] zbliżyła się, mając ze sobą nóż z szeroką klingą i jęła wbijać go jej pomiędzy żebra i wyjmować go, a owi dwaj mężczyźni dusili ją sznurem dopóki nie skonała.
Potem przyszedł najbliższy z ludzi dla tego zmarłego (tj. krewny?), wziął kawałek drewna, zapalił go od ognia i szedł cofając się, [zwrócony] karkiem do statku a twarzą do ludzi, z polanem zapalonym w jednej ręce a z drugą ręką na otworze odbytu - a był [całkiem] nagi - aż zapalił przygotowane drewno, które było pod statkiem. Następnie podeszli [inni] ludzie z polanami i drwami, a każdy miał kawałek drewna z już zapalonym końcem i dorzucał go do tego drewna [pod statkiem]; i objął ogień [najpierw] te drwa, potem statek, szałas, owego człowieka i niewolnicę i wszystko, co na nim było. Potem zaś powstał silny, straszliwy wicher, płomień ognia rozgorzał i wzmógł się jego żar.
A obok mnie znajdował się jakiś człowiek spośród ar-Rūsija i posłyszałem, że mówił [coś] do tłumacza, który był ze mną. Spytałem go (tj. tłumacza), o to co mu powiedział, a on odrzekł: <<mówi: 'Wy, Arabowie, jesteście głupcami!'>>. Spytałem: <<dlaczego?>>: Odparł: <<Bo wy bierzecie człowieka [nawet] najbardziej wam drogiego i najbardziej poważanego przez was i wrzucacie go do ziemi i pochłania go ziemia, robactwo i czerwie. My zaś spalamy go w mgnieniu oka i wchodzi do raju od razu i w tymże momencie>>". Spytałem o to, on zaś odrzekł: <<Jego Pan z miłości do niego zesłał oto wicher, aby go zabrał natychmiast>>. I rzeczywiście, nie minęła [nawet] godzina, jak [już] statek, drwa, niewolnica i jej pan obrócili się w popiół, a potem w proch.
Później [ar-Rūs] wznieśli na miejscu gdzie był statek wyciągnięty z rzeki [coś] na podobieństwo okrągłego pagórka, a pośrodku niego zatknęli duży słup z drzewa hadank i napisali [na nim] imię owego człowieka i imię króla ar-Rūs, po czym oddalili się".
(Władysław Duczko, "Ruś Wikingów. Historia obecności Skandynawów we wczesnośredniowiecznej Europie Wschodniej", tłum.Natalia Kreczmar, Wydawnictwo TRIO, Wa-wa 2007)
"Skandynawskie pochodzenie zmarłego możnego nie powinno dziś już wzbudzać wątpliwości, (...). Warto jednak zastanowić się nad pochodzeniem niewolnicy. Czy nie była ona członkinią miejscowej - bułgarskiej, chazarskiej, słowiańskiej lub jeszcze innej ludności? Należy również pamiętać, że cechą charakterystyczną kultury i wierzeń wikingów był niezwykle wysoki poziom adaptacji, asymilacji i absorpcji kulturowych treści, które napotykali oni w odwiedzanych/podbijanych krainach. Miało to mieć z kolei bezpośredni związek z przeświadczeniem, że rodzime - skandynawskie bóstwa, traciły swą ogromną moc sprawczą poza granicami swojego państwa. W podobnym tonie z dozą niepewności wypowiada się komentarzach do relacji Ibn Rosteha Tadeusz Lewicki, który zastanawia się nad etnicznym pochodzeniem wspomnianych (w innym fragmencie relacji - przyp. red. Słowiańska moc) <<lekarzy>>, wskazując na istnienie licznych czarowników-ofiarników w tradycji wschodniosłowiańskiej. Wydaje się zatem, że źródła te ukazują niezwykle złożoną scenerię dramatu pogrzebowego, na który składają się liczne elementy skandynawskie, chazarskie i prawdopodobnie słowiańskie. Do tych ostatnich należy włączyć przede wszystkim dwa elementy: spalenie zwłok i śmierć kobiety po śmierci jej męża, pana".
Ahmad Ibn Wahszijja ("Kitab al-filaha an-nabatiya", IX wiek):
"Dziwię się Słowianom, którzy mimo swej skrajnej niewiedzy i oddalenia od wszelkiej nauki i mądrości, zgodnie ustanowili [obrządek] palenia ciał wszystkich swych zmarłych tak, że nie pozostawiają ani króla, ani żadnego innego [człowieka] bez spalenia go w ogniu po śmierci".
(Tadeusz Lewicki, "Źródła arabskie do dziejów słowiańszczyzny", T.2, cz. 1, str. 158)
Ibrāhīm ibn Ja'qūb
W "Relacji Ibrāhīma ibn Ja'qūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bakrīego" czytamy:
W "Relacji Ibrāhīma ibn Ja'qūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bakrīego" czytamy:
"Plemię, o którym wspomnieliśmy, że się nazywa Sᵉrnin (Sᵉrbin), palą siebie w ogniu, gdy umrze ich wódz i palą swoje wierzchowce. Postępowanie ich jest [w tym względzie] podobne do postępowania Hindusów, [w czym] łączą się ze Wschodem, a oddalają się od Zachodu. Głośno objawiają radość i cieszą się przy paleniu zmarłego; twierdząc że ich radość i głośne oznaki wesela [pochodzą] stąd, że pan jego [tj. zmarłego] zmiłował się nad nim. Żony zmarłego krają sobie ręce i twarze nożami, a gdy która z nich twierdzi, że go kocha zawiesza sznur i wspina się ku niemu po stołku, po czym obwiązuje sobie nim szyję. Potem wyrywają spod niej stołek, a ona pozostaje zawieszona, drgając, aż skona, po czym zostaje spalona i łączy się ze swym mężem".Co zaś tyczy się plemienia kryjącego się pod nazwą Sᵉrnin (Sᵉrbin), Tadeusz Kowalski uważa, że odnosi się do połabskich Serbów ("Relacja Ibrāhīma ibn Ja'qūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bakrīego", wyd. T. Kowalski, "Monumenta Poloniae Historica", seria II - t. I, Kraków 1946, str 122), z kolei wg Tadeusza Lewickiego odnosi się po prostu do Słowian ("Obrzędy pogrzebowe pogańskich Słowian w opisach podróżników i pisarzy arabskich głównie z IX-X w." [w:] "Archeologia", t. 5, str. 126).
Anonim podający się za al-Masudiego (Pseudo-Masudi) :
"Słowianie są częściowo chrześcijanami, częściowo poganami, czczącymi słońce i palącymi zmarłych".
(Tadeusz Lewicki, "Źródła arabskie do dziejów słowiańszczyzny", T.1, str. 82)
---
Jak widzimy, we wszystkich tych relacjach powtarzają się wspólne wątki. Niewykluczone, że gdzieniegdzie arabscy podróżnicy i handlarze przepisywali poszczególne treści od siebie nawzajem, jednakże treści rytualne w postaci ciałopalenia i dobrowolnej śmierci żon znajdują swe niezależne potwierdzenie w źródłach chrześcijańskich (np. "Kronika Słowian" Thietmara, "Strategikon" Pseudo-Maurycego, List św. Bonifacego do anglosaskiego króla Mercji Æthebalda) i pośrednio w znaleziskach archeologicznych.
Słowem zakończenia dodam, że nieprzebrane źródła arabskie czekają cały czas na dalsze badania i tłumaczenie. Całkiem możliwe, że za ich sprawą przyszłość przyniesie jeszcze jakieś istotne dla nas odkrycia, zadając jednocześnie kłam twierdzeniu, że źródła dotyczące dawnych Słowian są wyczerpane.
Zobacz także:
Jak widzimy, we wszystkich tych relacjach powtarzają się wspólne wątki. Niewykluczone, że gdzieniegdzie arabscy podróżnicy i handlarze przepisywali poszczególne treści od siebie nawzajem, jednakże treści rytualne w postaci ciałopalenia i dobrowolnej śmierci żon znajdują swe niezależne potwierdzenie w źródłach chrześcijańskich (np. "Kronika Słowian" Thietmara, "Strategikon" Pseudo-Maurycego, List św. Bonifacego do anglosaskiego króla Mercji Æthebalda) i pośrednio w znaleziskach archeologicznych.
Słowem zakończenia dodam, że nieprzebrane źródła arabskie czekają cały czas na dalsze badania i tłumaczenie. Całkiem możliwe, że za ich sprawą przyszłość przyniesie jeszcze jakieś istotne dla nas odkrycia, zadając jednocześnie kłam twierdzeniu, że źródła dotyczące dawnych Słowian są wyczerpane.
Zobacz także:
- Tożsamość etniczna społeczności ar-Rūsīja w świetle pochodzenia ich kultowych posągów i sposobu ich rozmieszczenia w miejscu kultu
- Kaszubskie upiory, czyli czego bać się nocą na Kaszubach
- Laboratorium Pieśni, "Puste noce". Recenzja.
- Kwadrofonik/Adam Strug, "Requiem Ludowe". Recenzja.
- Problemy słowiańskiego świata zmarłych: kategorie przestrzeni i czasu
- Paweł Szczepanik, "Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje i mity". Recenzja.
Naprawdę super, że podaliście, że Rusowie to byli także Skandynawowie :D 8)
OdpowiedzUsuń