sobota, 18 stycznia 2020

Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk, "Ostatnie lata polskiego Lwowa". Recenzja.

Jak wyglądały "Ostatnie lata polskiego Lwowa"? Na czym opierała się legenda przedwojennej stolicy naszej kultury? Czym żyli wówczas mieszkańcy miasta? Jaki przebieg miały walki o jego polskość?


Jesienią 1943 roku, podczas konferencji w Teheranie, brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden próbował sprzeciwić się żądaniom Józefa Stalina i przekonać "wielką trójkę" do przyznania Polsce Lwowa. Okazało się jednak, że nawet Winston Churchill nie chciał kwestionować tzw. linii Curzona i podnosić lamentu z powodu miasta, w którym Polacy stanowili aż 65% ludności. Lektura recenzowanej książki uświadamia, jak dotkliwą stratę ponieśliśmy po podpisaniu w sierpniu 1945 roku umowy ze Związkiem Sowieckim o przebiegu naszej wschodniej granicy. Blisko siedemdziesiąt pięć lat temu, Lwów - zawsze wierny i polski, odznaczony orderem Virtuti Militari, prężny ośrodek kulturalny i akademicki - znalazł się na terytorium obcego państwa.

W pierwszych rozdziałach autorzy przenoszą czytelnika do stolicy Galicji na przełomie XIX i XX wieku, następnie pokazują lwowskie życie codzienne w dwudziestoleciu międzywojennym, a swoją opowieść kończą na latach II wojny światowej. W tekście umiejętnie zostały wymieszane tematy lżejsze - takie jak artystyczne skandale i początki polskiej piłki nożnej - i wydarzenia decydujące o losach miasta, takie jak walki polsko-ukraińskie w 1918 roku oraz okupacje sowieckie i niemiecka. Największym atutem publikacji jest poprowadzona ze swadą potoczysta narracja, dzięki której magia przedwojennego Lwowa powinna stać się bardziej zrozumiała i udzielić się również młodszym pokoleniom.

Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk są zgodni: miasto nad Pełtwią (od 1886 roku rzeka poprowadzona jest podziemnym korytem) było tym najpiękniejszym w granicach II Rzeczpospolitej. Ich zauroczenie atmosferą i historią Lwowa widoczne jest na każdej stronie, nie ważne, czy piszą na temat malarstwa (Panorama Racławicka), teatru (Gabriela Zapolska), matematyki (Stefan Banach), nauki (Rudolf Weigl), literatury (Marian Hemar, Stanisław Lem i inni), czy też wódki (Baczewscy). Warto jednak zaznaczyć, że polski Lwów bynajmniej nie należał do miejsc spokojnych.

Narastał konflikt z Ukraińcami, łatwego życia nie mieli także stanowiący blisko 30% ogółu mieszkańców Żydzi, dochodziło do zamachów na polityków oraz pospolitych przestępstw. W 1908 roku ukraiński student zastrzelił namiestnika Galicji Andrzeja Potockiego w jego gabinecie. Na początku lat trzydziestych XX wieku kraj żył procesem Gorgonowej, oskarżonej o zabójstwo nastoletniej córki swojego lwowskiego kochanka.

Najciekawsze fragmenty tej okazale wydanej i zgrabnie skonstruowanej pozycji dotyczą lat wojennych. W pierwszej połowie ubiegłego stulecia Lwów doświadczył zarówno krwawych konfliktów zbrojnych, jak i brutalnej okupacji. Opis walk o polskość miasta został oparty na wspomnieniach uczestników wydarzeń, zawiera wiele mało znanych faktów i anegdot. Wśród najbardziej interesujących historii można wymienić m.in. dochodzenie w sprawie mordu na lwowskich profesorach oraz dzieje żydowskiej rodziny, przez czternaście miesięcy ukrywanej we lwowskich kanałach, która stała się inspiracją dla filmu Agnieszki Holland "W ciemności".

Książka, zgodnie z opisem wydawcy, jest "wehikułem czasu poprowadzonym wprawną ręką znanych popularyzatorów historii". Dzięki lekkiemu pióru autorów czytelnikowi w niezwykle atrakcyjny sposób przybliżona zostaje przeszłość i atmosfera miasta, którego niestety już nie ma. Warto jednak pamiętać, że to właśnie w wieloetnicznym Lwowie przez dziesięciolecia biło źródło naszej kultury i to właśnie tam rodziła się myśl, która doprowadziła w listopadzie 1918 roku do odrodzenia Niepodległej po latach zaborów. Zdecydowanie zachęcam do lektury, pozycja obowiązkowa… dla wszystkich.

Ocena recenzenta: 8/10.

Autorem powyższej recenzji jest Piotr Bejrowski.
Recenzja pierwotnie ukazała się na histmag.org.
Na naszych łamach publikujemy w ramach licencji CC BY-SA 3.0.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz