Kraj sąsiedni, a w gruncie rzeczy tak słabo znany nad Wisłą. Oto przed nami wyjątkowa pozycja, która w przystępny i - co najważniejsze - w wyczerpujący sposób przybliża dzieje Ukrainy.
Anne Reid jest brytyjską dziennikarką i historyczką. Jej "Leningrad. Tragedia oblężonego miasta 1941-1944", nie tylko na zawsze wpisał się do kanonu lektur dotyczącego współczesnej historii Europy Wschodniej. Pozostaje jednocześnie jedną z najlepiej napisanych "zbeletryzowanych" książek historycznych, stawianą obok dzieł tak wybitnych brytyjskich historyków, jak Norman Davies czy Antony Beevor. Dlatego też "Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy" może budzić wśród czytelników znających Leningrad spore nadzieje. I nie będą one zawiedzione.
Warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to w literackim dorobku Anny Reid pozycja całkiem nowa. Pierwszego wydania na Zachodzie książka ta doczekała się już bowiem piętnaście lat temu. W Polsce pojawiła się dopiero w maju tego roku, dzięki Wydawnictwu Literackiemu.
"Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy" składa się z dwóch części, które dzieli dwadzieścia lat przerwy. Pierwsza relacja została napisana w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy Reid była korespondentką "The Economist" i "Daily Telegraph" w Kijowie. Druga powstała w roku 2015 i stanowi próbę dopisania ciągu dalszego do wcześniej opisanych wydarzeń. Wraz z autorką udajemy się w podróż przez przeszłość i teraźniejszość kraju nieustannie rozrywanego wewnętrznymi konfliktami i złą polityką kolejnych rządów, który na oczach całego zdumionego świata, dwa lata temu padł ofiarą imperialistycznych zapędów Rosji. Autorka z rozmachem kreśli ponadtysiącletnią historię - no właśnie, czego? Bezpieczniej odpowiedzieć, że regionu, w którym znajduje się współczesna Ukraina, owego "pogranicza", oraz zamieszkującego go narodu, który po Majdanie na nowo buduje własną tożsamość. Jak pisze sama Reid:
"Dopiero całkiem niedawno sąsiedzi Ukrainy zaczęli ją w ogóle postrzegać jako odrębne państwo, a samych Ukraińców jako odrębny naród. Dla Rosjan była to zawsze część Rosji; dla Polaków - część Polski. (…) Trudno się doprawdy dziwić, że mając tak schizofreniczną historię, w której momenty chwały i radości były tyleż nieliczne, co bardzo od siebie odległe, a przy tym słysząc bezustannie od swoich sąsiadów, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak «dzieje Ukrainy», sami Ukraińcy wciąż nie są do końca pewni, kim tak naprawdę są, ani jak dokładnie wyobrażają sobie swój kraj". (s. 14)
Opowieść zaczyna się w 1993 roku, kiedy to Reid po raz pierwszy odwiedza Kijów jako korespondentka. Wizja postsowieckiej, zubożałej, przaśnej i pogrążonej w stagnacji ukraińskiej stolicy płynnie przemienia się w pełen przepychu i bogactwa obraz stolicy Rusi Kijowskiej z czasów Jarosława Mądrego. Ten zaś - po kolejnych wojnach, najazd i grabieżach - zamienia się w zacofaną, prowincjonalną mieścinę. Dopiero w XIX wieku na powrót staje się tętniącym życiem ośrodkiem handlowym, wyrosłym na masowym obrocie cukrem. Historia miasta jest symbolicznym odbiciem pogmatwanych, naznaczonych przemocą, wojnami i brakiem stabilizacji dziejów regionu.
Rozkwit i późniejszy upadek państwa Rurykowiczów, czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów i wojen kozackich, okres zaborów i Autonomii Galicyjskiej, pierwsza próba odzyskania niepodległości i walki o Lwów, Wielki Głód i II wojna światowa, aż wreszcie pomarańczowa rewolucja i rosyjska aneksja Krymu - wszystkie te przywoływane w "Pograniczu..." wydarzenia niewątpliwie uformowały Ukrainę oraz jej mieszkańców. Bez ich znajomości nie sposób zrozumieć zachodzących aktualnie procesów. Jednak nasza podróż nie odbywa się tylko i wyłącznie na kartach historii. Jej podstawą są bowiem konkretne miejsca-symbole, do których Reid się udała: wspomniany już Kijów (który za swoją kolebkę uznają zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie), Kamieniec Podolski, Donieck i Odessa, Lwów, Czerniowce, Krym, aż wreszcie Donbas. Przez wieki znajdowały się one we władaniu różnych imperiów, przechodziły z rąk do rąk, ulegając wpływom polskim, rosyjskim, litewskim, szwedzkim, tatarskim czy niemieckim. W rezultacie wytworzyły one własną, często diametralnie różną tożsamość. Dopiero gdy uświadomimy sobie ową różnorodność i złożoność poplątanych dziejów regionu, zrozumiemy, czym tak naprawdę jest współczesna Ukraina.
W bibliografii wyraźnie widać, że autorka garściami czerpie w dużej mierze z opracowań angielskich historyków. Jest to zarówno wadą, jak i zaletą książki. "Pogranicze..." napisane jest nie tyle z punktu widzenia "zachodniego", co globalnego. Reid dobitnie uświadamia czytelnikom, że ważące się właśnie losy Ukrainy, będą miały wpływ na pozostałe państwa europejskie, dlatego tak bardzo ważna jest ich pomoc w ustabilizowaniu sytuacji i powstrzymaniu zakusów Putina. Z drugiej zaś strony autorka nie zapomina o perspektywie pojedynczego człowieka, wrzuconego w trybiki historii. Tam, gdzie to możliwe, oddaje mu głos, co również znamionuje świetny warsztat dziennikarski.
Dlaczego separatyści w Donbasie walczą o autonomię, a mieszkańcy Krymu z otwartymi ramionami przyjęli rosyjskie "zielone ludziki"? Skąd we Lwowie wziął się kult Bandery? Jak wygląda współczesna ukraińska prowincja? I wreszcie: czym jest "ukraińskość"? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w "Pograniczu..." Anne Reid.
Ocena recenzentki: 9/10.
Autorką recenzji jest Justyna Skalska.
Recenzja pierwotnie ukazała się na histmag.org.
Na naszych łamach publikujemy w ramach licencji CC BY-SA 3.0.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz