niedziela, 1 września 2019

Łukasz Wierzbicki, "Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści". Recenzja.

"Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści" Łukasza Wierzbickiego jest pozycją niezwykłą. Jest to bowiem pierwsze satysfakcjonujące literackie ujęcie słowiańskiej mitologii. Autor ze słowiańskich baśni, z podań folklorystycznych, dawnych pieśni i naukowych opracowań wydobył z niezwykłym wyczuciem nie tylko istotę słowiańskich mitów, ale i ich możliwie prawdopodobną treść.


Jednym z największych plusów "Drzewa..." jest fakt, że choć książka pisana była dla dzieci, to dorosły czytelnik również się w niej odnajdzie. Prosty język i baśniowy sposób narracji pozwalają poczuć magię opowieści nie tylko najmłodszym, a dokładność i konsekwencja autora przy rekonstruowaniu dawnych mitów sprawiają, że nawet krytycznie nastawiony odbiorca będzie w stanie docenić wysiłek pisarza. Zresztą, słowo 'rekonstrukcja' jest być może nieodpowiednie. Łukasz Wierzbicki opowiedział te mity na nowo, z jednoczesnym zachowaniem sporego szacunku dla materiału źródłowego.

Książka podzielona jest na kilka części. W pierwszej zapoznajemy się z historią powstania świata, sposobem w jaki zaczął funkcjonować tak jak go znamy. Dowiedzieć możemy się między innymi, że świat wykluł się z jaja, a także jak powstała ziemia, jak powstrzymano jej nadmierny rozrost, jak stworzono człowieka, jak towarzyszyły temu wszystkiemu nieustający konflikt braci i wiele innych niezwykłych wydarzeń. W ogólnym skrócie jest to w miarę szczegółowe przedstawienie szeregu mitów kosmologicznych.

W części drugiej zapoznajemy się z wariantem mitu o Jaryle i Marzannie, rekonstrukcją niepewnego mitu o porwaniu Jutrzenki i z całkowicie autorskim opowiadaniem pt. "Wyprawa". Owo opowiadanie zasługuje na więcej uwagi, gdyż Wierzbickiemu udało się w nim idealnie uchwycić całą istotę mitu bohaterskiego. Autor bazował tu przede wszystkim na uniwersalnym scenariuszu mitu bohaterskiego opracowanym przez Josepha Campbella, niemniej wyraźnie czuć w nim również schemat bajki magicznej Władymira Proppa.

W ostatniej części, będącej zarazem posłowiem "Od autora", Łukasz Wierzbicki zawarł między innymi informacje na temat tego, co kierowało nim przy obieraniu takiej, a nie innej rekonstrukcji danego mitu. Znajdziemy tu liczne odniesienia do literatury fachowej, jak i zbiorów baśni, czy zeszytów etnograficznych. Autorowi należą się tu naprawdę duże oklaski, gdyż praca nad tą książką, trwająca trzy lata, była istotnie intensywna. Na bibliografię bowiem składa się ponad 70 pozycji (jeśli Kolberga "Dzieła wszystkie" liczyć jako jedną pozycję).

Oprawa graficzna "Drzewa..." to prawdziwy majstersztyk. Znajdziemy tu masę interesujących rysunków kreślonych przyjemną kreską i kolejne tyle nastrojowych zdjęć, które w zestawieniu z tekstem książki wywołują melancholijny nastrój.

"Drzewo..." nie jest jednak pozycją idealną (choć blisko jej do takiej). Jedynym istotnym zarzutem, ktory stawiam tej pozycji to obranie imienia Świętowit dla pierwszego boga będącego realizacją idei Deus Otiosus. Choć autor już od pierwszych stron zaznacza, że nie znamy dokładnego imienia pierwszego boga i ewentualnych możliwości jest kilka, to jednak zdecydował się on na dalszych stronach na określanie go imieniem lokalnego połabskiego boga wyniesionego do pozycji boga najwyższego stosunkowo późno i pod niewątpliwym chrześcijańskim wpływem. Jednak jest to coś, co można autorowi wybaczyć patrząc na "Drzewo..." jako całość.

Choć od wydania tej książki w 2016 roku pojawiło się kilka nowych pozycji w tym klimacie, to pozostaje ona nadal najlepszym dostępnym literackim ujęciem słowiańskiej mitologi. Polecam gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz