piątek, 20 sierpnia 2021

Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku". Recenzja.

"O wodo, wodo! tyś mnie niesprawiedliwie osądziła!"
K. Milewski, "Pamiątki historyczne krajowe", nakład i druk S. Orgelbranda, Warszawa 1848, s. 347 (za: Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku", wydawnictwo Replika, Poznań 2021, s. 142).
Książka "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku" Bohdana Baranowskiego (1915-1993) po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1952 roku. Autor przedstawił ją jednak dwa lata wcześniej na posiedzeniu naukowym Wydziału II Łódzkiego Towarzystwa Naukowego, dnia 26 marca 1949 r. Po siedmiu dekadach, 26 stycznia 2021 r., ukazało się nowe wydanie tej pracy, nakładem wydawnictwa Replika.
Bohdan Baranowski, "Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku",
wydawnictwo Replika, Poznań 2021, 272 stron.
Niestety, nie było mi dane mieć w ręku pierwszego wydania "Procesów czarownic w Polsce...", tym samym nie mogę w tym miejscu dokonać porównania oryginału z edycją Repliki.

Bohdan Baranowski w omawianej pracy przybliżył rzecz jasna temat procesów czarownic na terenach polskich w okresie od XVI do XVIII w., choć - zgodnie z tytułem - skupia się na wiekach XVII i XVIII, gdy proceder ten był najintensywniejszy, bowiem w wieku XVI procesy czarownic były nowinką nieśmiało wkraczającą do naszego kraju. Książka podzielona jest na poprzedzone wstępem trzy zasadnicze części: "Tło", w której rozrysowane zostają realia społeczno-gospodarcze i historyczne opisywanego zagadnienia; "Proces", w której przedstawiony został przebieg sądzenia (domniemanej) czarownicy, od momentu pomówienia bądź powołania (wskazania podejrzanej przez przesłuchiwaną), poprzez pławienie i przesłuchania połączone z torturami, do wydania wyroku, który najczęściej oznaczał spalenie skazanej na stosie; a także "Zeznania czarownic", która jest w moim odczuciu najciekawszą partią niniejszej pozycji, gdyż umożliwia nam wgląd we fragment rzeczywistości mitycznej ówczesnego ludu.

Co może nieco zdziwić współczesnego czytelnika, Baranowski przyjął jawnie emocjonalny stosunek do badanego tematu. Sam uważam, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, co było, to było, jednak jestem w stanie zrozumieć negatywne nastawienie autora wobec procesów czarownic i ich przebiegów oraz skutków, a także szczegółowo opisywanych nieprawidłowości natury prawnej, bowiem kosztowały one życie i cierpienie tysięcy niewinnych kobiet. Zupełnie niezrozumiałym jest jednak szastanie takimi określeniami jak "zabobon", "ciemnota" czy "zacofanie" wobec wierzeń ludowych. Ówczesny lud był osadzony w zupełnie innych realiach, inaczej postrzegał świat i nie ma co przyjmować wobec tamtej rzeczywistości nakreślonego przez naszą współczesność moralnego stanowiska. 

"Procesy czarownic w Polsce..." napisane zostały przede wszystkim z perspektywy historyka. Choć Bohdan Baranowski miał etnograficzne zacięcie, to jednak na kartach swoich książek ukazywał kpiące nastawienie wobec wierzeń i duchowości ludu. Nie inaczej jest w "Procesach czarownic...", niemniej zawarte tutaj informacje pochodzące z zeznań przesłuchiwanych kobiet okazują się nie tylko bardzo interesujące, ale i przydatne w poznaniu magii oraz wyobrażeń mitycznych mieszkańców XVII- i XVIII-wiecznej Polski. Wciąż nie jest to jednak studium etnologiczne, więc przytoczone w książce przykłady stanowią raczej formę zbioru ciekawostek. Na szczególną uwagę zasługują spostrzeżenia autora na temat zachodnich importów do kultury ludowej, jak np. wiara w sabaty czarownic na łysych górach, które wielu współczesnych fanów Słowiańszczyzny uważa błędnie za w pełni rodzime.

Na koniec dodam jeszcze kilka uwag na temat wydania Repliki. Jak w pozostałych wznowieniach w serii "Wierzenia i zwyczaje", mamy tu do czynienia z mniej więcej tymi samymi bolączkami, dlatego skupię się tylko na wybranych problemach. Na pierwszy ogień niech pójdzie okładka, która pasuje bardziej do - jak to określa moja redakcyjna koleżanka - slavic fantasy odc. 2137 (jakkolwiek grafika przypisana "Pożegnaniu z diabłem i czarownicą" tegoż autora podobała mi się, choć również wpisuje się w tę tendencję). Jeśli chodzi o poziom edytorski, to też jest się do czego przyczepić. Liczba błędów nie jest może jakoś specjalnie duża, ale ich ciężar jest już niemały. Podam tu tylko pojedyncze przykłady: na stronach 19-21 pojawiają się słowa: "[...] ustawodawstwo kościelne już od połowy XIII w. występuje przeciwko czarownicom i czarownikom [...]", gdzie "XIII" pada na stronie 19., a "w." już na stronie 20. (sic!). Za inny przykład niech posłuży fragment zdania na stronie 222.: "Jeszcze w XIV w. często dochodziło do samosądów", gdzie zamiast "XIV w." powinien być "XIX w."! Na pewne lenistwo ze strony redakcji wskazuje z kolei podpis grafiki zamieszczonej na stronie 159.: "Zlot Czarownic, źródło: polona.pl. Autor i data powstania dzieła nieznane". W prawidłowym zapisie powinna znaleźć się oczywiście cała ścieżka do docelowego pliku wraz z prawidłowym protokołem i datą dostępu, a nie tylko nazwa domeny, sic. Rzecz jasna o tej konkretnej grafice (dostęp: 20.08.2021 r.) da się powiedzieć więcej, jak chociażby, że jest to ilustracja na pocztówce, a tytuł został nadany przez katalogera. Problematycznym pozostaje również brak wyszczególnionej bibliografii na końcu książki (sic po raz kolejny).

Największą bolączką jest tu jednak standardowy dla wznowień Repliki brak odpowiedniego wstępu napisanego przez któregoś ze współczesnych badaczy zagadnienia. Wstęp ten jest bowiem potrzebny, nie tylko by oddać cześć twórcy książki, ale przede wszystkim przybliżyć perspektywę autora, kontekst i okoliczności powstania pracy, rozliczyć się z konkretnymi ustaleniami podanymi w książce, jeśli te zdążyły się zdezaktualizować, a także zaprezentować nowszą literaturę podejmującą temat procesów czarownic. Na domiar złego, na tylnej okładce padają słowa: "Stanowi ona [książka - dop. P.H.] zasadniczo jedyne tak kompleksowe ujęcie tematu czarów i czarownic w języku polskim", co rzecz jasna nie jest prawdą. W międzyczasie pojawiło się niemało pozycji podejmujących temat czarostwa w kontekście słowiańskim (np. "Znachor..." Zbigniewa Libery, "Czary góralskie..." Urszuli Janickiej-Krzywdy i Katarzyny Ceklarz, "Magia ochronna Słowian..." Joanny Wawrzeniuk), a także procesów czarownic na terenach polskich (choć tu faktycznie nie zawsze ujmujących zagadnienie w tak szerokich ramach terytorialnych jak w przypadku pracy Baranowskiego).

Z jednej strony powinniśmy być wdzięczni Replice. W dobie wzmożonego zainteresowania słowiańską przeszłością rynek wydawniczy zalewany jest niemerytorycznymi i/lub pseudonaukowymi pozycjami w stylu "Rodowodu Słowian" niejakiego Kosy (T.J. Kosińskiego), "Słowiańskiej wiedźmy..." Dobromiły Agiles czy "Religii Słowian" D.A. Sikorskiego. Pozycje merytorycznie poprawne pisze się niełatwo i długo. Tym samym wznowienia dobrych prac sprzed kilku dekad (tekstów obecnie wciąż pożądanych, acz trudno dostępnych) są trafionym pomysłem, prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Z drugiej jednak strony brak odpowiedniego, współczesnego komentarza, okładki typowe dla powieści fantasy oraz zauważalne niedbalstwo edytorskie dają nam znać, że wydawnictwu zależy przede wszystkim na pieniądzach ze sprzedaży chwytliwych tytułów na fali mody na słowiańskość.

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz