wtorek, 10 marca 2020

Michał Łuczyński, "Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne". Recenzja.

Michał Łuczyński, "Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne",
wyd. Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 2020, 348 stron.
"Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne" autorstwa Michała Łuczyńskiego stanowi uzupełnioną, poszerzoną wersję pracy doktorskiej "Słowiańska teonimia. Analiza formalna i znaczeniowa", którą autor obronił w 2017 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Łuczyński nie aspiruje do kreowania całościowego obrazu religii Słowian (co wyraźnie zaznacza); skupia się na dyscyplinie, w ramach której realizował swój doktorat - jest nią językoznawstwo, ze szczególnym akcentem na etymologię, słowotwórstwo oraz ujęcie diachroniczne.

Książka jest podzielona na osiem części. Pierwsza to wstęp objaśniający ogólne założenia autora, przyjętą metodologię oraz ogólnie zagadnienia teoretyczne niezbędne do tego, aby czytelnik mógł ze zrozumieniem przeczytać tekst. Część druga, materiałowa, na blisko dwustu stronach prezentuje obszerny materiał nazewniczy z zakresu teonimii staroruskiej, staropołabskiej, staropolskiej, staroczeskiej, starołużyckiej i starobułgarskiej. Przy każdym teonimie znajduje się prezentacja źródeł oraz dotychczasowych spojrzeń na daną nazwę, po czym następuje drobiazgowa, skupiona na tej konkretnej nazwie, polemiczna analiza. Część trzecia, analityczna, skupia się na - tym razem - całościowej analizie onomastycznej materiału zaprezentowanego w części drugiej, prowadząc ku ogólnym wnioskom figurującym następnie w części czwartej (zakończeniu). Kolejne części pracy Łuczyńskiego mają charakter bardziej formalny: objaśnienie skrótów, imponująca bibliografia (ponad 40 stron), indeks nazw mitologicznych (w tym odniesienia celtyckie, egipskie, estońskie, greckie, hetyckie, irańskie, litewskie, scytyjskie, staroislandzkie, staroindyjskie itd.) oraz streszczenie.

Przyjęta perspektywa onomastyczna stanowi zapowiedź nie tylko rozważań typowo etymologicznych, ale również ich kontekstualizacji - w części materiałowej pień teonimu zawsze w miarę możliwości rozchodzi się ku rozgałęzieniom z zakresu folkloru (np. problematyka pieśniowych epitetów Marzanny z niezachowanych pieśni obrzędowych), literatury (np. mimetyczne funkcje teonimów takich jak "Perun" czy "Wołos" w tekstach zawierających fikcję fabularną, takich jak "Legenda korsuńska" czy "Żywot potoczny Włodzimierza I"), psychoonomastyki (np. relacja między losem teonimów a zaistniałą na pewnym etapie dziejowym ludzką potrzebą wzmocnienia funkcji magicznej nazewnictwa) itd. Nie brakuje również licznych odniesień ogólnoindoeuropejskich, takich jak np. zwrócenie uwagi na rezygnację prasłowiańskiego systemu teonimicznego "z żeńskich odmężowskich teonimów sufiksalnych, co znacząco wyróżnia go na tle indoeuropejskim" (s. 279).

Pracę Łuczyńskiego czytałam z przyjemnością. Choć z niektórymi wywodami można polemizować, z pewnością jest ona cennym głosem w dyskusji nad teonimią słowiańską. Komfort lektury niekiedy zaburzają drobne usterki pokroju zróżnicowanego zapisu tytułów (np. przymiotnik w tytule "Legendy korsuńskiej" rozpoczynany raz dużą, raz małą literą). Brak satysfakcji z lektury mogą również odczuwać zwolennicy łatwych rozwiązań i jasno wytyczonych ścieżek - Łuczyński niejednokrotnie ukazuje złożoność sytuacji danego teonimu i prezentuje różne, niekiedy sprzeczne możliwości analizy oraz interpretacji - bywa, że rozstrzygnięcie pozostawiając na barkach dociekliwego czytelnika (np. w kwestii teonimu "Zelu", ew. "Zebud"); co - niemniej - akurat w sytuacjach niepewnych stanowi dla mnie osobiście zaletę. Barierę może stanowić również mocno specjalistyczny język, niezbędny jednakże, aby należycie wyłożyć czytelnikowi zaplanowane zagadnienia językoznawcze. W ogólnym rozrachunku książkę Łuczyńskiego jestem jednak w stanie z czystym sumieniem polecić, co niniejszym czynię.

Liliana Lemańczyk

1 komentarz: