Feliks Koneczny, twórca polskiej nauki o cywilizacji, do niedawna był szerzej znany głównie wąskich kręgach. Od kilku lat dostęp do jego dzieł jest znacznie łatwiejszy. Czy warto zapoznać się z syntezą dziejów Polski pióra Konecznego sprzed ponad wieku?
Feliks Koneczny, "Dzieje Polski od początku Piastów do III rozbioru Polski", wyd. Capital, 2017, 400 stron |
Feliks Koneczny żył w latach 1862-1949, gros jego życiowej aktywności stanowiła praca naukowa historyka. Alma Mater Konecznego był Uniwersytet Jagielloński, ale profesurę otrzymał na wileńskim Uniwersytecie Stefana Batorego. Został jednak zmuszony do wcześniejszego przejścia na emeryturę wskutek niechętnego (ze wzajemnością) stosunku do władz sanacyjnych. Również po wojnie został odsunięty od pracy naukowej na UJ przez komunistów.
Za największe osiągnięcie Konecznego uchodzi jego koncepcja historiozoficzna opierająca się na założeniu wielości i różnorodności formacji cywilizacyjnych. Tematykę tę uczony badał od roku 1917, jej wykład stanowiło natomiast wydane w roku 1935 dzieło "O wielości cywilizacyj", w następnych latach ukazywały się pozycje rozwijające wyłożone tam koncepcje, między innymi "Cywilizacja bizantyńska" i "Cywilizacja żydowska". Co warto zaznaczyć, w roku 1962 ukazał się angielski przekład pracy "O wielości cywilizacyj". Niektórzy sugerują, że politolog Samuel Huntington, autor koncepcji "zderzenia cywilizacji" miał okazję zapoznać się z pracą Konecznego i sporo z niej zaczerpnął. Twierdzenia tego nie sposób jednoznacznie dowieść, ale też nie można go wykluczyć.
W III Rzeczpospolitej przez długi czas dzieła Konecznego nie docierały do szerokiego grona czytelników. Ich publikacją zajmowała się oficyna Antyk, przedwojenny historyk zdobył spore uznanie w niektórych kręgach prawicowych, gdzie jego koncepcje cywilizacyjne przyjmowano wręcz z nabożną czcią. Koneczny nie przedostał się natomiast do głównego nurtu debaty, a jeśli już to jego dorobek deprecjonowano, oskarżając go choćby (w związku z niezbyt przychylnym przedstawieniem cywilizacji żydowskiej) o antysemityzm. Może trochę szkoda. Owszem, w pracach poświęconych cywilizacjom widać pewne uprzedzenia autora, zapewne jakaś część ich treści nie wytrzymuje konfrontacji z obecnym stanem wiedzy. Jednocześnie jednak myśl Konecznego była niezaprzeczalnie dużo bardziej pogłębiona, niż choćby u fetowanego również nad Wisłą Huntingtona.
Od kilku lat ukazują się nowe wydania jego prac (inaczej niż w edycji Antyku - z uwspółcześnioną pisownią). Niedawno wydawnictwo Capital przypomniało nam "Dzieje Polski od początki Piastów do III rozbioru Polski". Obszerna, blisko 500-stronicowa, książka zawiera dwa tomy dzieła: "Polska Piastów" i "Polska w uniach", poprzedzone przedmową Wojciecha Reszczyńskiego. Modernizacja pisowni i dodanie przedmowy to nie jedyny wkład wydawcy, otrzymujemy bowiem również indeks (jednocześnie osobowy i geograficzny). Dla każdego, kto pamięta jak wyglądały edycje dzieł Konecznego prezentowane przez Antyk, jest to wręcz powiew edytorskiego profesjonalizmu.
Pierwsze wydanie omawianej książki ukazało się w roku... 1902. Mogą więc rodzić się podejrzenia, czy współcześnie zainteresuje ona kogoś poza pasjonatami historii historiografii. Rzeczywiście, tom równie wiele co o historii naszego kraju, mówi o koncepcjach autora dzieła i czasach, kiedy je tworzył. Generalnie trzeba jednak przyznać, że "Dzieje Polski" próbę czasu wytrzymały całkiem nieźle. Już na samym jej początku trafia się ciekawy passus, idący niejako pod prąd stereotypowej przyjaźni polsko-węgierskiej - Koneczny zaznacza, że "dzisiaj" (czyli przeszło sto lat temu) Węgrzy uciskają mniejszości słowiańskie w swoim państwie.
Jest to bodaj jedyny przytyk Konecznego pod adresem Madziarów na kartach książki. Nie oni byli bowiem obiektem jego niechęci. Nietrudno zauważyć, że "Dzieje Polski" pisane są przede wszystkim z pozycji antyniemieckich. W zasadzie już od pierwszych stron książki widać przekonanie Konecznego o odwiecznym konflikcie germańsko-słowiańskim i osobliwie niemiecko-polskim. Od margrabiego Hodona, poprzez osadnictwo na prawie niemieckim (które w optyce autora było próbą jakiejś germańskiej kolonizacji) aż po apogeum w postaci zmagań z Zakonem Krzyżackim - cała historia Polski to według Konecznego historia konfliktów z Niemcami.
Układ książki jest w zasadzie tożsamy z tym, znanym choćby z podręczników szkolnych. Omawiani są kolejni władcy Polski, zjawiska gospodarcze i kulturowe, znaczenie rozbicia dzielnicowego i najazdów mongolskich.
Historii Polski po śmierci Kazimierza Wielkiego poświęcony jest drugi tom zatytułowany "Polska w uniach", nieznacznie obszerniejszy. Warto odnotować, że Koneczny nie był bynajmniej entuzjastą XVI-wiecznego "złotego wieku" kojarzonego z Renesansem i Reformacją. Jeśli chodzi o Reformację sprawa jest jasna - autor pisze z perspektywy głęboko wierzącego katolika. Już wcześniej dało się to nastawienie zauważyć, głównym argumentem przeciwko zaangażowaniu Polski po stronie ruchu husyckiego był ten, że to ruch "heretycki" (warto podkreślić, że choć prosłowiański - to jednak nie promoskiewski i antygermański; Koneczny chwali jego umiarkowane skrzydło za walkę o czeski interes narodowy).
Autor zdaje się mieć zresztą dość mgliste pojęcie o Reformacji - luteranizm nazywa "sektą" (choć w jego czasach słowo to nie miało pejoratywnego wydźwięku, a oznaczało po prostu odłam religijny). Przyczyn jego ekspansji upatruje w chęci zagarnięcia majątków kościelnych przez książęta, zaś sam Marcin Luter to dla niego "mnich który ożenił się i wezwał do naśladowania".
Nie tylko Reformacja, ale i Renesans i związana z nimi fascynacja kulturą antyczną nie spotyka się z aprobatą Feliksa Konecznego. Autor żżyma sie na polską szlachtę zaczytaną nie tylko w Piśmie Świętym, które interpretowali "jak kto chciał", ale i w dialogach Platona. U greckiego filozofa znajdować mieli usankcjonowanie instytucji niewolnictwa, co miało jakoby stanowić inspirację do uciskania chłopów pańszczyźnianych. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że choć tak wyraziście prokatolicki, nie pisze jednak Koneczny z pozycji konfesyjnych czy fanatycznych. Jednoznacznie potępia tumulty antyróżnowiercze, wychodząc z założenia, że w starciu idei prawda (czyli w jego przekonaniu religia katolicka) obroni się sama. Bardzo ostro historyk potrafi też skrytykować XVIII-wieczny polski katolicyzm, będący jego zdaniem pustym i prymitywnym rytualizmem, za którym nie kryła się żadna głębsza myśl.
Czytając "Dzieje Polski" musimy mieć świadomość nie tylko określonych poglądów autora, ale także faktu, że z racji swojego wieku książka nie zawsze odpowiada obecnemu stanowi ustaleń naukowych. Koneczny prezentuje na przykład jednoznacznie negatywną wizję Wettynów na polskim tronie, podczas gdy choćby badania Jacka Staszewskiego ten czarny obraz bardzo zniuansowały.
Trzeba zaznaczyć, że chociaż jest to książka przeszło stuletnia, to czyta się ją zaskakująco lekko. Feliks Koneczny potrafił pisać niezwykle porywająco. Wydawca od strony edytorskiej stanął na wysokości zadania, książkę zdobią liczne czarno-białe ilustracje, jedyną wadą są trochę zbyt częste literówki.
"Dzieje Polski" Konecznego to pozycja godna polecenia - przede wszystkim pasjonatom historii historiografii, którzy chcieliby zapoznać się z poglądami Feliksa Konecznego na historię naszego kraju. Ale nie mam także oporów, żeby zarekomendować tę syntezę zainteresowanym historią licealistom i studentom, a także hobbystom - nie jako główne źródło wiedzy, a jako jeden z wartych poznania punktów widzenia na dzieje Polski.
Pomimo wspomnianych wyżej zastrzeżeń z mojej strony i z uwagi na lekkie pióro Konecznego, nie mam większych wyrzutów sumienia, wystawiając książce wysoką notę.
Ocena recenzenta: 7/10.
Recenzja pierwotnie ukazała się na serwisie histmag.org.
Na naszych łamach publikujemy w ramach licencji CC BY-SA 3.0.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz