czwartek, 8 sierpnia 2019

Annutara, "Ulisi". Recenzja.

Spośród wszystkich projektów muzycznych do tej pory recenzowanych na naszych łamach, Annutara jest zespołem bodaj najdalej wysuniętym w rejony wordl music. Annutara kojarzona jest przede wszystkim z Laboratorium Pieśni, gdyż właśnie z tego projektu wywodzą się dwie dziewczyny stanowiące twarz Annutary: Alina Jurczyszyn (wokal) i Kamila Bigus (wokal i skrzypce). Jednak o ile Laboratorium Pieśni porusza się głównie w rejonach Słowiańszczyzny, jedynie od czasu do czasu pozwalając sobie na "skok w bok", o tyle dla Annutary słowiańska muzyka jest tylko jedną z naprawdę wielu składowych. Usłyszymy tu wyraźnie inspiracje muzyką żydowską, bałkańską, "szamańską" (cokolwiek "muzyka szamańska" oznacza :p), arabską, cygańską, flamenco i bogowie raczą wiedzieć jaką jeszcze. Sama nazwa zespołu pochodzi z sanskrytu "Annutara Samjak Sambhodi", a oznaczać ma (wg Aliny Jurczyszyn) "najwyższe oświecenie, przejście do innego wymiaru".


Annutara zadebiutowała w 2015 roku albumem "Ulisi", zawierającym początkowo siedem utworów. W późniejszym czasie dołączono do niego trzy kolejne piosenki. "Ulisi" rozpoczyna się utworem pod tym samym tytułem. Co prawda znaliśmy go wcześniej w kapitalnej aranżacji Laboratorium Pieśni. Tutaj dostajemy jednak wykonanie zupełnie inne, bardziej poplątane, może umiarkowanie szalone. Moim zdaniem zastosowana tu rytmika zupełnie nie pasuje do tej ukraińskiej pieśni, niemniej można się do tego przyzwyczaić i nawet polubić. Takie wprowadzenie ukazuje nam z czym będziemy mieli do czynienia w dalszej części albumu. I faktycznie, dalej mamy do czynienia z niezwykłym miszmaszem stylów. Tak niezwykłym, że często nie da się wskazać gdzie kończy się np. muzyka flamenko, a gdzie zaczyna muzyka arabska, czy żydowska. Takie próby są z resztą pozbawione sensu. Czasem trudności przysporzyć może nawet próba odgadnięcia w jakim języku jest śpiewana dana pieśń, bowiem Annutara nie ma problemu z wymyślaniem własnych dialektów.

Na album "Ulisi" składają się zarówno nietypowe aranżacje pieśni tradycyjnych, jak i kompozycje własne (np. "El Nadir"). Słowiańskie klimaty uświadczymy tutaj w kilku utworach: we wspomnianym wcześniej "Ulisi", w "Kupała", "Jasio", a także w trzech dodanych później - w "Jovano Jovanke""Rasti" i pozornie w "Čaje Šukarije" z repertuaru Esmy Redžepovej (†). Słowiańsko-cygańskie inspiracje można poniekąd znaleźć nawet w niesamowitej piosence "Cyganoczka". Piszę "poniekąd", bo ciężko stwierdzić czy jest to piosenka śpiewana w jakimś istniejącym języku, czy wymyślonym przez zespół dialekcie. Niech jednak nie zwiodą Was słowa o słowiańskich klimatach. Te owszem, są obecne, jednak - jak pisałem wcześniej - muzyka Annutary to zupełny galimatias dźwięków świata.


Muzycznie "Ulisi" stanowi prawdziwy majstersztyk. Na całość składa się siedmioro muzyków grających na takich instrumentach jak skrzypce, akordeon, kontrabas, trąbka i instrumenty perkusyjne. Gościnnie w trzech utworach pojawił się nawet saksofon. Muzyka, którą serwuje nam Annutara na tym albumie jest niezwykle spójna, co jest nie lada osiągnięciem, patrząc na ogrom i rozstrzał inspiracji zespołu.

Ocena końcowa: 7/10. Tak nisko, ponieważ jestem niepoprawnym słowianofilem i czasem przeszkadzały mi elementy flamenco wplecione w pieśni słowiańskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz