piątek, 30 grudnia 2022

Donatan, "Równonoc. Słowiańska dusza" - 10 lat później

"Dolo moja ukochana, dokąd mnie zawieje los.
Dziś zostaję tu do rana, bukom, dębom daję głos"
.
26 października 2012 r. ukazała się płyta "Równonoc. Słowiańska dusza" autorstwa Witolda Czamary, znanego lepiej jako Donatan. Na albumie pojawił się również popularny w słowianofilskich kręgach zespół Percival, który nagrał do niego spore partie instrumentalne i wokalne, a także kilkunastu raperów polskiej sceny hip-hopowej. Wówczas "Równonoc..." jawiła się jako coś nowatorskiego, nietypowego, przełomowego, gdyż na polskim rynku połączenie słowiańskiego folku z hip-hopem było faktycznie rzadko spotykane (za przykład niech posłuży utwór "Baba w piekle", wykonany przez Kapelę ze wsi Warszawa w 2005 r. w Sali Kongresowej w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie). Donatan nie wykazał się tu jednak jakąś szczególną oryginalnością, gdyż wcześniej białoruski raper Seryoga (Серёга) próbował swych sił w tym klimacie, choć na mniejszą skalę. Jednakże podobieństwa pomiędzy utworem Seryogi z 2007 r. pt. "Chiki" ("Чики") a "Nie lubimy robić" z albumu "Równonoc..." każą zastanowić się, czy Donatan nie dokonał tu aby zwykłego plagiatu. Trzeba jednak przyznać, że Czamara omawianym albumem wstrzelił się w początek szerszego zjawiska, jakim jest panująca do dziś moda na słowiańskie korzenie. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że Donatan nadał temu zjawisku - przynajmniej w jego początkowej fazie - intensywniejszy pęd.


Choć we "Wstępie" do albumu głosem śp. Tomasza Knapika został zarysowany obraz Słowian jako ludu pełnego cnót ("Bano się nas, ponieważ byliśmy silni [...]. Chcieli nam zabrać naszą kulturę, ponieważ była w niej harmonia i mądrość [...]. Naszym wojom nie było równych siłą i odwagą, a naszym kobietom urodą i charakterem"), to na przestrzeni większości utworów konsekwentnie powielane oraz utrwalane są zewnętrzne stereotypy przedstawiające nas jako złodziei samochodów, leni, alkoholików i wulgarnych chamów bez ogłady. Niemal wszyscy goście obecni na płycie ukazali, że nie rozumieją, czym jest "słowiańska dusza" ani w ogóle kultura Słowian. Teoretycznie Donatan, jako producent albumu, powinien sprawować pieczę nad wartością merytoryczną wszystkich tekstów, jednakże zapewne wolał pozostawić raperom swobodę artystyczną. Sądzę jednak, że sam Czamara również nie posiadał wówczas żadnych kompetencji, by móc wiarygodnie wypowiadać się o naszej rodzimej kulturze. Choć w wywiadach zaznaczał on, iż "jest rodzimowiercą", to następnie dodawał: "właśnie to jest piękne w rodzimowierstwie, że nie musisz niczego kultywować"1, co w oczywisty sposób nie jest prawdą, gdyż religia Słowian (tak jak pozostałe religie typu tradycyjnego) jest na wskroś ortopraksyjna i wymaga stałego odtwarzania mitu poprzez uczestnictwo we właściwych rytuałach.


Nie tylko merytoryka większości tekstów pozostawia wiele do życzenia, ale również ich wartość artystyczna. "Mistrzowie ku*wa w rzucaniu ku*wa mięsa", "Teraz łyknij na dźwig, hop siup i bęc! / Szable w dłoń! Chlup w ten głupi dziób", "z modlitwą na ustach idziemy ciemną drogą / Tylko nasze kobity tak grzeszą urodą", "Nie dla nas gruba tyra, nie chce nam się wychodzić z wyra / Jest robota, dajemy dyla, pijemy wódkę, jest psycho killa", "W wiejskim barze szamiemy śledzia, co przynosi nam pani Krystyna", "My lubimy wpie*dalać i wpie*dalać i pić" - to tylko garść przykładów kunsztu literackiego poszczególnych raperów. Co więcej, lwia część tekstów pozostaje najzwyczajniej w świecie niezwiązana z tematem przewodnim albumu. Zdarzają się jednak nieliczne wyjątki, jak np. "Z dziada pradziada" (z udziałem gościnnym grupy Trzeci Wymiar) czy "Niespokojna dusza" (gościnnie Chada, Słoń i Sobota), będący prawdopodobnie najlepszym utworem na płycie, przy jednoczesnym zawarciu najpaskudniejszej na tym krążku zwrotki (Sobota). Tych kilka wyjątków to wciąż zbyt mało, by wypowiedzieć się o całości w sposób pozytywny. Zwłaszcza, gdy występują na jednej płycie wraz z tak absurdalnymi utworami, jak np. "Noc Kupały" (w kontekście którego sam autor tekstu zdaje sobie sprawę ze swojego braku talentu i niezrozumienia tematu: "Tylu sku*wysynów będzie znowu pierdolić, że ten kawałek był o niczym... / Tylko weź swój komputer, wpisz w Wiki «Noc Kupały» i skumasz o co chodzi, człowieku") czy "Szukaj jej tu" ("Myślą o nas tylko wtedy, gdy szukają samochodu, / bo jakiś Przemysław zajebał im go spod domu").


Album "Równonoc. Słowiańska dusza" zdaje się ratować jedynie muzyka Percivala i oprawa wizualna, na którą składają się także teledyski z udziałem grup odtwórstwa historycznego (pomijając oczywiście wulgarne szczucie cycem). Dziwi zatem fakt, że omawiany krążek zdobył tytuł... podwójnej platynowej płyty2. Można więc zadawać pytania, czy to gusta Polaków są niewybredne, czy też kampania marketingowa okazała się wyjątkowo skuteczna, czy może sama konwencja "Równonocy..." zaprezentowała się na tyle oryginalnie i chwytliwie. Trzeba jednak pamiętać, że wydanie albumu przypadło na początek rosnącego zainteresowania spuścizną słowiańskich przodków. Kto wie, czy na sukces "Równonocy..." nie złożyły się te same czynniki bądź kompleksy tożsamościowe, które odpowiadają za sukces turbolechickich książek ze stajni Bellony?

Dziesięć lat po premierze omawianego krążka, jego wpływ na obecne tendencje słowianofilskie zdaje się już ledwo (o ile w ogóle) zauważalny, i to pomimo późniejszych słowiańskich (oraz quasi-słowiańskich) utworów nagranych przez Czamarę wspólnie z Cleo czy reprezentowania Polski na groteskowym Konkursie Piosenki Eurowizji w Kopenhadze w 2014 r. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że w pierwszych latach po wydaniu płyty, jej popularność realnie wpływała na rozwój środowisk słowianofilskich, a także zwróciła uwagę mass mediów na temat Słowiańszczyzny. Przemilczę w tym miejscu różne skandale, które towarzyszyły "Równonocy..." (jak np. proces o uznanie współautorstwa kapeli Percival). Jednak czy album sam w sobie broni się z perspektywy lat? I tak, i nie. Jeśli patrzeć na sam podkład muzyczny, oceniam płytę pozytywnie. Jeśli patrzeć na całość, to - parafrazując słowa Stanisława Grówi - Donatan za album "Równonoc. Słowiańska dusza" w skali od 1 do 10 otrzymuje od nas skórkę od banana. W moim odczuciu krążek, na którym odezwa "Oprócz swojego, dbaj o kraju wizerunek" pojawia się w bliskim towarzystwie słów "ch*j, ku*wa, pi*da, od samego wejścia", nie zasługuje na więcej powagi.

Przypisy
— 
Spodobała Ci się powyższa treść? Możesz postawić twórcy kawę [w tym miejscu].

Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz