czwartek, 25 kwietnia 2019

Czarodzielnica - pogańskie święto, którego... nie było

"Valpurgina noć" (Bele Čikoša Sesije, przed 1920; domena publiczna)
O czarodzielnicy zapewne słyszało sporo osób zainteresowanych religijnością dawnych Słowian. W powszechnej świadomości utrwaliła się ona za sprawą piosenki Żywiołaka "Czarodzielnica" jako jedno ze świąt majowych, jako noc odprawiania czarów i zebrań czarownic. Mam nadzieję, że nie trzeba nikomu tłumaczyć jak działa internet i w jaki sposób raz rzucona w jego toń informacja nabiera z czasem coraz to nowych szczegółów. Przeglądając obecnie różne strony o tematyce słowiańskiej i/lub ezoterycznej napotkamy się na wiele intrygujących artykułów mówiących o tym, czym czarodzielnica dawniej była. Bazując na tych "źródłach" dowiedzieć się można, że była to noc z 30 kwietnia na 1 maja, w czasie której odbywały się sabaty czarownic. Palono wówczas ognie ku czci Matki Ziemi i Rogatego Ojca zwanego u Słowian Welesem. Było to święto miłości podobne do Kupały, w czasie którego można było dokonywać jednorocznych zaślubin. Ogólnie czarodzielnica jest tym samym świętem co celtyckie Beltaine i germańska Noc Walpurgi. Problem jest jednak taki, że CZARODZIELNICA JEST ŚWIĘTEM ZMYŚLONYM. Na próżno szukać o tym święcie informacji starszych niż sama piosenka Żywiołaka. Czarodzielnica nie pojawia się w źródłach dotyczących religii Słowian, zarówno w starszych, jak i późnych. Nie odnajdujemy informacji o takim święcie zarówno w średniowiecznych kronikach chrześcijańskich, ani w źródłach arabskich, ani w bogato zachowanym i szeroko opisanym folklorze. Oprócz tego są jeszcze inne nieścisłości. Koncept boskiej pary, Matki Ziemi i Rogatego Ojca, pochodzi z 'religii' wicca i nie ma bezpośredniego (!) przełożenia na grunt słowiański. Palenie ogni dla Welesa w maju może i ma jakiś z sens z perspektywy kultu indywidualnego, lecz święto poświęcone panu świata podziemnego nie ma w tym terminie racji bytu. Takich chybionych pomysłów towarzyszących czarodzielnicy można by wskazać jeszcze sporo.

Czy więc Żywiołak sobie z nas zażartował? Niekoniecznie. Grzegorz Żak, autor tekstu "Czarodzielnicy" napisał ją najprawdopodobniej odwołując się do czeskiego zwyczaju "pálení čarodějnic" obchodzonego 30 kwietnia. Wydarzenie to polega na paleniu dużych (nawet ośmiometrowych) ognisk celem spalenia czarownicy (a właściwie jej kukły lub figury). Nocą, gdy ognisko dogasa, młodzi ludzie wybierają się w poszukiwaniu wiśniowego drzewa, pod którym przed północą należy pocałować młodą dziewczynę. Zabieg ten należy powtórzyć następnego dnia. Owe pocałunki mają sprawić, że dziewczyna "nie wyschnie" przez cały następny rok. Ciężko stwierdzić jakim sposobem słowo "čarodějnice" oznaczające "czarownicę" lub "wiedźmę" przemianowano na "czarodzielnicę", a zwyczaj palenia czarownic na pradawne majowe święto, w czasie którego wiedźmy odprawiają tajemne rytuały i w konsekwencji na święto poświęcone wiccańskiej parze, Bogini Matce i Rogatemu Ojcu. Ciekawym sposobem również zwyczaj mający zapobiec "wyschnięciu" dziewczyn przez najbliższy rok przekształcił się w świadomości fanów czarodzielnicy w tradycję zawierania ślubów jednorocznych.

"Pálení čarodějnic" w miejscowości Jasenice (Czechy, Kraj środkowoczeski, 2016)
(Zdjęcie: Petr Brož, "Chmee2"; na wolnej licencji CC BY 3.0)
Ktoś mógłby w tym miejscu zwrócić uwagę, że Słowianie mogli posiadać własną wersję Nocy Walpurgi. Odnajdujemy w niektórych regionach Słowiańszczyzny informacje o wierzeniach, wg których dokładnie w tę noc miały się odbywać sabaty czarownic. Należy jednak pamiętać, że takie doniesienia pochodzą między innymi ze Śląska, Kaszub, czy Czech, a więc tych regionów, które pozostawały długo w kręgu wpływów germańskich. I co najważniejsze, są to późne wpływy (od ok. XV - XVI w.), ciężko więc mówić o pierwotnie słowiańskiej wersji Nocy Walpurgi.

Nie jest jednak tak, że Słowianie nie posiadali żadnego święta przypadającego na ten okres. Przełom kwietnia i maja to czas Dziadów wiosennych i świąt majowych. Za przykłady niech posłużą Zielone Świątki, Stado, krakowska Rękawka, czy wschodniosłowiańskie Rusalia. W perspektywie bogactwa rodzimej obrzędowości dziwi więc obecne wśród części Słowianofilów pragnienie posiadania "własnej Nocy Walpurgi".

Spodobała Ci się powyższa treść? Możesz postawić twórcy kawę [w tym miejscu].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz