Otton z Bambergu nawracający mieszkańców Wolina, obraz z empory w kościele św. Michała w Bambergu wykonany w 1628 roku (domena publiczna). |
W obiegu internetowym, zazwyczaj w postaci obrazkowych memów, krąży pewien domniemany fragment "Żywotu świętego Ottona":
"U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje w więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, pracą własnych rąk"
Te niezwykle ciekawe słowa miał usłyszeć sam św. Otton z Bambergu od przedstawicieli szczecińskiej starszyzny w czasie jego drugiej wyprawy misyjnej. Jednakże w samym "Żywocie świętego Ottona" przytoczony fragment prezentuje się nieco inaczej, a ostatnie zdanie nie pada w ogóle:
"Ludzie odpowiedzieli: <<Cóż takiego mamy z tobą uczynić? Nie porzucimy praw naszych ojców, jesteśmy zadowoleni z religii, którą posiadamy. Wśród Chrześcijan są złodzieje i rabusie oraz ci, którzy (za swoje zbrodnie) zostali pozbawieni stóp i oczu. Wszystkie rodzaje przestępstw i kar można u nich spotkać, a jeden Chrześcijanin przeklina innego Chrześcijanina. Niech ta religia jest daleko od nas!>>"
Popularność przekręconego cytatu da się łatwo wytłumaczyć antykościelnymi nastrojami panującymi wśród części, nazwijmy ich umownie, słowianofilów. Niestety, co znamienne, nieprawidłowy cytat jest bezrefleksyjnie przytaczany również na różnych forach historycznych.
Pochyliwszy się nad tym źródłem warto przyjrzeć się mu pod kątem jego wiarygodności (zarówno wersji "popularnej", jak i oryginalnej). Trudno brać na poważnie myśl jakoby dawni Słowianie mieli być pacyfistami nieznającymi zarzucanych chrześcijanom brutalnych praktyk. Skądinąd wiemy, iż z średniowieczni Słowianie nie obchodzili się z chrześcijańskimi misjonarzami łagodnie. W "Helmolda Kronice Słowian" czytamy:
Przyjrzyjmy się teraz ostatniemu zdaniu domniemanego fragmentu "Żywotu świętego Ottona", w którym padają słowa, jakoby słowiańscy kapłani mieli utrzymywać się z pracy własnych rąk. Co prawda z etnografii wynika, że posługa duchowa podlega specyficznym zasadom. Mocno generalizując (!), można stwierdzić że osoby czyniące posługę duchową (szamani, szeptuchy, czy wszelakie osoby parające się magią ludową) nie żądają za swe usługi zapłaty, choć nie odmawiają jej przyjęcia, gdy jest ona ofiarowana dobrowolnie. Wynika to często z przekonania o takowym zakazie ze strony istot (bogów, duchów lub świętych), od których pochodzi moc "wiedzącego". Jednak w przypadku pogańskich kapłanów zachodniej Słowiańszczyzny doby wczesnego średniowiecza zasada ta zdaje się nie zobowiązywać. Mówimy tu bowiem o wykształconej (tj. ukształtowanej) kaście kapłańskiej mającej realny wpływ nie tylko na życie duchowe wiernych, ale i na politykę. Od nich zależały decyzje o przedsięwzięciu wypraw wojennych, czy organizacji społecznej. Z kroniki Helmolda dowiadujemy się, że kapłan uczestniczył w rozprawach sądowych (choć nie uzyskujemy informacji na temat charakteru uczestnictwa). Z tego samego źródła wiemy o pełnieniu przez kapłana funkcji posła. Z kolei z relacji Saxo Grammaticusa wynika iż świątyni Świętowita w Arkonie strzec miało trzystu wojów podległych kapłanowi. Wydaje się sensownym, iż tak liczna drużyna wymagała opłacenia. W kronice Helmolda czytamy:
Pochyliwszy się nad tym źródłem warto przyjrzeć się mu pod kątem jego wiarygodności (zarówno wersji "popularnej", jak i oryginalnej). Trudno brać na poważnie myśl jakoby dawni Słowianie mieli być pacyfistami nieznającymi zarzucanych chrześcijanom brutalnych praktyk. Skądinąd wiemy, iż z średniowieczni Słowianie nie obchodzili się z chrześcijańskimi misjonarzami łagodnie. W "Helmolda Kronice Słowian" czytamy:
"(...) zabijają na ofiarę swoim bogom woły i owce, niektórzy nawet chrześcijan, głosząc, że bogowie ich lubują się w chrześcijańskiej krwi".Przed groźbą śmierci z rąk mieszkańców stanął sam Otton z Bambergu, o czym dowiadujemy się od jednego z jego z hagiografów - mnicha z Prüfening (za Kamilem Kajkowskim):
"ażeby jednym głosem podziękowali bogom, którzy swoich i ojczyzny wrogów oddali im w ręce. Inni mianowicie, mówi dalej, powinni zginąć wśród różnorakich mąk, biskupa zaś (...) należy pociąć na kawałki"Przykładów okrucieństwa dawnych Słowian można by wymienić jeszcze naprawdę sporo (znajdziemy je między innymi u Thietmara, Adama z Bremy, Helmolda, czy arabskiego podróżnika imieniem ibn Rosteh). Przytoczymy jednak w tym miejscu jeszcze jeden, niezwykle barwny opis autorstwa Prokopiusza z Cezarei dotyczący najazdu Słowian na Bizancjum (za Kajkowskim):
"Zabijali zaś napotkanych nie mieczem, włócznią, ani w żaden inny zwyczajny sposób, lecz osadziwszy silnie w ziemi dobrze zaostrzony pal, z całym rozpędem wsadzali nań nieszczęśników, lub wsadzali ostrze pala pomiędzy pośladki i obracając go wpychali aż do wnętrzności tych ludzi i w tak wymyślny sposób ich uśmiercali. Bardzo często zaś wkopywali w ziemię cztery grube kołki, przywiązywali do nich ręce i nogi pojmanych a następnie tłukąc ich bez przerwy pałkami po ciemieniu zabijali jak psy lub żmije albo inne jakie dzikie zwierzę".Można w tym momencie na chwilę zastanowić się nad tym, czy owe źródła pisane celowo nie przedstawiały pogańskich Słowian w złym świetle dla lepszego uzasadnienia potrzeby chrystianizacji tych ludów lub ze zwykłej niechęci duchowieństwa. Cóż, mogło tak być, niemniej jednak brutalni Słowianie nie stanowiliby wyjątku wśród ludów ówczesnej Europy. Bezwzględne usposobienie mieszkańców dawnej Słowiańszczyzny zdają się pośrednio potwierdzać również znaleziska archeologiczne.
Przyjrzyjmy się teraz ostatniemu zdaniu domniemanego fragmentu "Żywotu świętego Ottona", w którym padają słowa, jakoby słowiańscy kapłani mieli utrzymywać się z pracy własnych rąk. Co prawda z etnografii wynika, że posługa duchowa podlega specyficznym zasadom. Mocno generalizując (!), można stwierdzić że osoby czyniące posługę duchową (szamani, szeptuchy, czy wszelakie osoby parające się magią ludową) nie żądają za swe usługi zapłaty, choć nie odmawiają jej przyjęcia, gdy jest ona ofiarowana dobrowolnie. Wynika to często z przekonania o takowym zakazie ze strony istot (bogów, duchów lub świętych), od których pochodzi moc "wiedzącego". Jednak w przypadku pogańskich kapłanów zachodniej Słowiańszczyzny doby wczesnego średniowiecza zasada ta zdaje się nie zobowiązywać. Mówimy tu bowiem o wykształconej (tj. ukształtowanej) kaście kapłańskiej mającej realny wpływ nie tylko na życie duchowe wiernych, ale i na politykę. Od nich zależały decyzje o przedsięwzięciu wypraw wojennych, czy organizacji społecznej. Z kroniki Helmolda dowiadujemy się, że kapłan uczestniczył w rozprawach sądowych (choć nie uzyskujemy informacji na temat charakteru uczestnictwa). Z tego samego źródła wiemy o pełnieniu przez kapłana funkcji posła. Z kolei z relacji Saxo Grammaticusa wynika iż świątyni Świętowita w Arkonie strzec miało trzystu wojów podległych kapłanowi. Wydaje się sensownym, iż tak liczna drużyna wymagała opłacenia. W kronice Helmolda czytamy:
"Z wszystkich też krajów słowiańskich przychodzą tam [ludzie] z zapytaniami do wyroczni i płyną roczne opłaty na ofiary. Nawet kupcom, którzy by przypadkiem do nich przybyli, nie pozwalają na rozpoczęcie handlu, zanim bóstwu nie ofiarują czegoś cenniejszego ze swoich towarów; wtedy też dopiero wolno wystawić towary publicznie na targu. Kapłana swego czczą nie mniej niż króla".I dalej:
"Ranowie zaś, których inni nazywają Runami, są ludem okrutnym, mieszkającym w sercu morza. Nade wszystko oddani bałwochwalstwu, dzierżą pierwszeństwo wśród wszystkich ludów słowiańskich, posiadają króla i bardzo sławną świątynię. (...) Zmuszają oni ludy, które podbili mieczem, do opłacania trybutu na rzecz swej świątyni. Poważają więcej najwyższego kapłana niż króla. Wojska kierują tam, dokąd wskaże los. Odniósłszy zwycięstwo znoszą złoto i srebro do skarbca swego boga, resztę zaś łupów dzielą między siebie".W perspektywie wielości obowiązków spoczywających na kapłanach i w odniesieniu do powyższych fragmentów kroniki Helmolda możemy stwierdzić, iż zdanie o utrzymywaniu się słowiańskich kapłanów z pracy własnych rąk zdaje się nie odzwierciedlać faktycznego stanu rzeczy. Co prawda przytoczone fragmenty "(...) Kroniki Słowian" dotyczą bezpośrednio Arkony, dla omawianego zagadnienia stanowią dobry punkt wyjścia - znane nam świątynie w Szczecinie, Radogoszczy i w Wolinie również posiadały specjalnie wyspecjalizowanych kapłanów i skarbce, a także cieszyły się niemałą popularnością wśród wiernych. Oczywiście nie mamy pewności co do tego czy, ani tym bardziej w jakim stopniu kapłani czerpali korzyści materialne z tytułu sprawowanej funkcji, wydaje się jednak, że takie założenie nie będzie nadużyciem.
Bibliografia
- Ebbo, "The life of Otto, apostle of Pomerania, 1060-1139", London, Society for promoting Christian knowledge; New York, The Macmillan company 1920
- "Helmolda Kronika Słowian", tł. Józef Matuszewski, wstęp i komentarz Jerzy Strzelczyk, PIW Warszawa 1974
- Kamil Kajkowski, "Mity, kult i rytuał. O duchowości nadbałtyckich Słowian", Triglav, Szczecin 2017
- Teresa Trębaczkiewicz-Oziemska, "Rola kapłanów w życiu plemion Słowian Połabskich" [w:] "Acta Archeologica Lodziensia", nr 17, 1968, s. 137-143
Powiedzcie szczerze i uczciwie, czy można wierzyć kronikom "chrześcijan" opisujących Sławian!?
OdpowiedzUsuńPrzytaczane tu cytaty nie są, moim zdaniem obiektywne, bo pisali je mnisi, kronikarze.., ale chrześcijańscy!
Jesli mam wybierać pomiędzy kronikami niemców i Sławian... zawsze wybiorę Sławiańskie!
Tak szczerze i uczciwie to można wierzyć bardziej niż zmyślonym kronikom opisujących Sławian (serio, przez 'a'?) dzieje bajeczne.
UsuńAle ustosunkowując się do pytania,: oczywiście, że kroniki nie są stuprocentowo pewnymi źródłami. Dlatego się je weryfikuje. Zestawia z innymi analogicznymi źródłami i z ustaleniami nauk pomocniczych historii, takich jak np. archeologia.
Do każdego źródła należy po prostu podchodzić krytycznie i zawsze z dwóch stron konfliktu jeśli jest to możliwe. A co do Słowian to Ci jeszcze najwięcej sami między sobą się kłócili i nie można na to patrzeć jak na jeden naród bo to nie te czasy, dziś tez jesteśmy wszyscy poróżnieni mimo jednych granic i władzy. Nie ma też się co ubóstwiać ani wynosić ponad innych, wystarczy zaakceptować i być dumnym z historii, która jest, bez domyślania science-fiction jak to niestety dziś często się dzieje.
UsuńTwój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu.
OdpowiedzUsuńa kto ma go "zatwierdzić"?
Administracja bloga, a kto niby? Kiedyś wszystkie komentarze były tu publikowane z automatu, ale od czasu, gdy zaczęto obrzucać autorów bloga inwektywami za rzetelne podejście do tematu włączyłem tu opcję zatwierdzania komentarzy.
UsuńPrawda jest jak dupa, każdy ma swoją własną, ilość łuk w źródłach historycznych, ich interpretacja, a także zwykła ludzka słabość występująca również u naukowców wszelkiej maści, znane fakszerstwa i przekręty historyków dobitnie o tej prawdzie swiadcza
OdpowiedzUsuńFałszerstwa jak najbardziej są znane, lecz w zakresie nas interesującym (dzieje Słowian) to domena przede wszystkim XIX wieku. Na całe szczęście do dziś udało się wyłapać dokładnie co jest fałszerstwem, a co nie. I czasem nadal się trafią jakieś przykłady złej woli, nawet w świecie naukowym (choćby książka D.A.Sikorskiego, "Religie dawnych Słowian"). Ale! Jakkolwiek możliwości interpretacyjne materiału źródłowego nie są jednotorowe, to jednak nie są nieograniczone.
UsuńAkurat wczoraj się nad tym zastanawiałem...
OdpowiedzUsuńW swoim artykule odnosisz się do okrucieństwa i pracy kapłanów, a mi trochę brakuje info o więzieniach i zbrodniach wśród slowian, tj. wychowaniu zgodnie z pewnymi wartościami i ich przestrzeganiu w świecie słowiańskim. Nie ukrywam że to ciekawi mnie najbardziej - możesz się do tego jakoś odnieść? :)