środa, 2 stycznia 2019

Fifidroki, "Blomkul". Recenzja.

Śląska scena folkowa silnymi zespołami stoi. Nie jest tu wyjątkiem kapela Fifidroki, której muzycy sami o sobie mówią "zbyt folkowi dla alternatywy i zbyt alternatywni dla sceny folkowej, zbyt punkowi na festiwal pieśni ludowej i zbyt ludowi dla Jarocina". Najlepiej widać to na niezwykle żywiołowych koncertach, choć wydana w 2014 roku płyta "Blomkul" (śl. kalafior) również jest tego świetnym dowodem.


Muzykę zaprezentowaną na "Blomkulu" najłatwiej byłoby określić jak hybrydę folku i rock'a. Z tym, że nie jest to to po prostu "folk rock", a twórcy w łączeniu wszystkich składowych nie idą na kompromisy. Dostajemy tutaj przede wszystkim pełnokrwisty rock, momentami przechodzący w porywisty punk rock. Folkowa część muzyki nie jest w tym wypadku jedynie dodatkiem do całości, a pełnowartościowym jej komponentem. Wszystko to jest zgrabnie wspomagane elektroniką, samplami, śpiewem gardłowym, a nawet dźwiękami didgeridoo.

Na albumie pojawiają się też utwory spokojniejsze, melancholijne wręcz, jak na przykład "Wiedźma" i "Ciepanie uroków". Nie brak też momentów typowo folkowych w postaci chociażby utworu "Żur". W utworze "Słoneczko" gościnnie udzielił się Bas Tajpan, co zaskutkowało pojawieniem motywów ragga (co może niektórych odrzucać).

Motywem przewodnim tej pozycji jest śląski folklor i historia (ta stosunkowo niedawna). Pojawiają się tu nawiązania nie tylko do ludowości, czy demonologii, ale i powstań śląskich (np. w "Tato" i "Słoneczko"). Muzycy zdają się jednak w poszukiwaniu inspiracji nie ograniczać tylko do swojego rodzimego regionu. Utwór "Utopce" bazuje na znanej ukraińskiej pieśni "Zoriuszka".


Słowem zakończenia, "Blomkul" jest albumem dobrym, choć osadzonym w nietypowej niszy, która nie wszystkim musi przypaść do gustu. Sam jednak uważam, że jest to pozycja, którą warto przynajmniej znać. Ocena końcowa: 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz