poniedziałek, 1 stycznia 2018

Sutari, "Wiano". Recenzja.

Od momentu wydania debiutu kapeli Sutari, płyty "Wiano" w 2014 r., minęło już trochę czasu, jednakże uznałem, że warto przyjrzeć się mu z bliska na naszych łamach, gdyż jest to jedna z najciekawszych pozycji polskiej sceny folkowej nie tylko ostatnich lat, ale i w ogóle. 


Już sama nazwa zespołu wskazuje nam z czym będziemy mieli do czynienia przy słuchaniu "Wiana". Mimo iż Sutari poruszają się w przestrzeni polskich pieśni tradycyjnych, swoimi aranżacjami nawiązują do litewskiej tradycji sutartines - polifonicznych pieśni śpiewanych przeważnie przez kobiety. Wykorzystanie litewskich technik pięknie współgra z rodzimymi tekstami i melodiami, jednakże nie determinuje ostatecznie ich brzmienia. Członkinie Sutari, Zofia Barańska, Katarzyna Kapela Timingeriu i Barbara Songin wykorzystują swoje liczne talenty nabyte w różnych projektach teatralnych i folkowych. Tym samym "Wiano" to nie tylko album muzyczny, ale i słuchowisko, a nawet swoisty spektakl pełen transowości.

Usłyszymy tu niesamowicie współgrające głosy, skrzypce, basetlę, bęben obręczowy, szczekanie psa, dźwięki jeziora w Rzecinie, a także narzędzia kuchenne takie jak tarka, deska do krojenia i mikser. Dzięki zręcznemu żonglowaniu tym skromnym instrumentarium dostajemy na płycie bardzo zróżnicowane utwory - od wolnych i cichych, lecz niekoniecznie spokojnych, po energiczne i skoczne, porywające do tańca; od bliskich tradycyjnym pierwowzorom po zaadaptowane na miejsko-wiejską, współczesną modłę, zahaczając momentami o awangardę, swing i jazz.

Tematem przewodnim w warstwie tekstowej jest miłość oraz zawiłe relacje damsko-męskie uchwycone w nieco humorystycznej formie. Znajdziemy tu nawiązanie do pogańskich czasów w postaci dwóch pieśni kupalnych ("Kupalnocka", "Tranś"), małżeńskie kłótnie ("Konik morski", "Konik polny"), słynnego wiwata ("Jeleń"), kulisy przynoszenia na ten świat dzieci przez bociany (Mazurek), a także "oczka" puszczane etnografom. Takim oczkiem jest na przykład dosłowne potraktowanie jednego ze sposobów grania partii basowych w muzyce tradycyjnej - w utworze "Niedźwiedź" regularnie powtarzana zostaje fraza "idzie niedźwiedź" nadając aranżacji mazurkowy rytm.



Pomimo sporego zróżnicowania płyta utrzymana jest w bardzo konkretnym stylu. Dostajemy tu pełną transu, spójną, muzyczną opowieść będącą punktem wyjścia między tradycją a nowoczesnością. Innej oceny niż 10/10 wystawić niepodobna. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz