niedziela, 28 stycznia 2018

Kult indywidualny wśród polskich rodzimowierców

Kapliczka poświęcona bogini Mokoszy (autorstwa Twórcynia slavic handicraft)
Wśród osób postronnych zainteresowanych historią i religią Słowian panują różne opinie na temat współczesnych wyznawców dawnych wierzeń. Jedni widzą w nich bandę antyklerykalnych buntowników, dla których duchowość jest tematem drugorzędnym, a niekiedy całkowicie nieistotnym. Inni chcą widzieć rodzimowierców jako grupę ekscentrycznych rekonstruktorów. Jeszcze inni mylą ich z turbosłowianami, z reguły bardzo niesłusznie i krzywdząco. Wiedzę na temat tego jak wygląda obrzędowość rodzimowiercza, samemu nie będąc zaangażowanym mniej lub bardziej w ten ruch, można dowiedzieć się co najwyżej dzięki zdjęciom (i sporadycznie krótkim nagraniom wideo) wykonywanym przez samych rodzimowierców w czasie świąt gromadnych. Niewiadomą pozostaje często to jak wygląda rodzimowiercza obrzędowość na co dzień. Jak rodzimą wiarę kultywuje się pomiędzy świętami obchodzonymi raz na 1-2 miesiące? By uzyskać odpowiedź na to pytanie należałoby spytać samych rodzimowierców. Poniżej przytaczamy ich odpowiedzi (zachowana oryginalna pisownia; nazwiska autorów wypowiedzi do wiadomości redakcji).

niedziela, 21 stycznia 2018

Laboratorium Pieśni, "Rosna". Recenzja.

"Pokaż mi jak śpiewa(ła) twoja babcia, a powiem ci z jakiej wsi pochodzisz", mógłby powiedzieć niejeden absolwent dowolnego wydziału etnografii niewiele przy tym przesadzając. Tradycyjna muzyka cechuje się niesamowitą różnorodnością i mnogością wariantów. Istnieją relacje, wg których przyjezdny grajek bywał "obity po mordzie" za to, że zagrał nie tak jak gra się w danej wsi. Ogólnie rzecz ujmując standaryzacja gustów muzycznych jest zjawiskiem dosyć młodym.

A jak ma się to wszystko do przedmiotu niniejszej recenzji? Otóż muzyka Laboratorium Pieśni promowana jest w wielu miejscach jako ta tradycyjna. Trójmiejskie śpiewaczki ignorują jednak takie kwestie jak zachowanie lokalnego zaśpiewu, czy dobór instrumentarium zgodnego z tradycyjnym. Nawet rytmy wygrywane na bębnach niekoniecznie pokrywają się z tym jak bębniono dawniej. Tym samym album "Rosna" jako muzyka tradycyjna nie broni się w ogóle.


Czy to znaczy, że "Rosna" jest złą pozycją? Niekoniecznie. Jeśli spojrzymy na nią jako na muzykę folkową, jedynie w luźny sposób inspirowaną tradycją ocena zmieni się diametralnie. W muzyce folkowej nie jest jest zbrodnią to, że pieśni białoruskie, ukraińskie i bałkańskie brzmią jakby pochodziły z tego samego miejsca. W takiej konwencji styl wypracowany przez Laboratorium Pieśni da się nie tylko polubić, ale i uwielbiać. Nieco awangardowe wykorzystanie technik wielogłosowego śpiewu białego i użycie niestandardowego instrumentarium (oprócz bębnów słyszymy tu między innymi shruti box, kalimbę i różne przeszkadzajki) sprawiają, że tradycyjne pieśni zyskują nowe i odmienione życie.

piątek, 12 stycznia 2018

Święta Woda, Wasilków (podlaskie)


Święta Woda to część miasta Wasilków w woj. podlaskim, będąca celem częstych pielgrzymek. Historia Świętej Wody wiąże się z licznymi legendami sięgającymi średniowiecza. "Pierwsze udokumentowane uzdrowienie miało miejsce w 1719 r., kiedy to tutejszy szlachcic za sprawą wody z cudownego źródła został uzdrowiony ze ślepoty. Jako wotum ufundował tu kaplicę." (za wikipedią). Obecnie mieści się tu sanktuarium Maryjne, obok którego powstała tzw. "Góra Krzyży" nawiązująca do innego miejsca o tej samej nazwie położonego w Szawli na Litwie.

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz – kilka słów o "Koronie Królów"

Jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz – mówić miała często babcia mojego taty. Jak bardzo nieaktualna jest ta mądrość ludowa udowadniają twórcy serialu TVP "Korona Królów". Oni nie potrafią, a i tak próbują wcisnąć wszystkim swój produkt.

Władysław Łokietek grany przez Wiesława Wójcika (fot. materiały prasowe).
Z publicystycznych opowieści o potrzebie polskiego kina historycznego można by zrobić jedną wielką copypastę. "Dlaczego nie ma filmu o tym i o tamtym!?", "Przecież to gotowy scenariusz!", "Tematy leżą na ulicy!" – od lat wytrząsali się rodzimi mędrcy na łamach różnych mediów. Ten brak kina historycznego (w dużej mierze mityczny, bo produkcji o polskiej historii powstało od czasu transformacji sporo) wpisywał się doskonale w narrację o porzuceniu dziejów, o odcięciu się od przeszłości, o zaniedbaniu polityki historycznej. Towarzyszyły temu jednocześnie zapowiedzi, że gdy tylko wrażliwi na historię staną się decyzyjni czasy wielkich filmów kostiumowych powrócą, a my już nie będziemy musieli się fascynować jedynie "Grą o tron" czy innymi "Wikingami".

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Sutari, "Wiano". Recenzja.

Od momentu wydania debiutu kapeli Sutari, płyty "Wiano" w 2014 r., minęło już trochę czasu, jednakże uznałem, że warto przyjrzeć się mu z bliska na naszych łamach, gdyż jest to jedna z najciekawszych pozycji polskiej sceny folkowej nie tylko ostatnich lat, ale i w ogóle. 


Już sama nazwa zespołu wskazuje nam z czym będziemy mieli do czynienia przy słuchaniu "Wiana". Mimo iż Sutari poruszają się w przestrzeni polskich pieśni tradycyjnych, swoimi aranżacjami nawiązują do litewskiej tradycji sutartines - polifonicznych pieśni śpiewanych przeważnie przez kobiety. Wykorzystanie litewskich technik pięknie współgra z rodzimymi tekstami i melodiami, jednakże nie determinuje ostatecznie ich brzmienia. Członkinie Sutari, Zofia Barańska, Katarzyna Kapela Timingeriu i Barbara Songin wykorzystują swoje liczne talenty nabyte w różnych projektach teatralnych i folkowych. Tym samym "Wiano" to nie tylko album muzyczny, ale i słuchowisko, a nawet swoisty spektakl pełen transowości.