czwartek, 25 lipca 2019

Szacunek do chleba w polskiej kulturze ludowej

Festival Chleba Kraków 2007 (zdjęcie: Dariusz Biegacz; na licencji CC BY-SA 3.0)
Chleb w kulturze ludowej Słowian cieszył (i nadal cieszy) się niemałym szacunkiem. Posiada on bardzo bogatą symbolikę i wiele zastosowań w obrzędowości. Jawił się nie tylko jako pokarm, ale i atrybut religijny. Chleba starano się nie marnować, ani dopuścić do jego zepsucia, gdyż mogło to sprowadzić gniew boży. Kromkę, która upadła na ziemię należało podnieść i pocałować. Resztki chleba należało dać ptactwu lub dodać do paszy. Niewyobrażalnym było położenie bochenka na brudnym stole. Przed samym jego pokrojeniem należało nakreślić na nim znak krzyża, co jest nie tylko (wtórnym) odniesieniem do znaku męki pańskiej, ale również odniesieniem do mitu, w którym gromowładny bóg powstrzymuje rozrost niedawno stworzonej ziemi właśnie poprzez nakreślenie na niej czterech stron świata. W niniejszym wpisie przedstawimy legendy, którymi tłumaczono obowiązek szanowania chleba, zostawiając jego zastosowanie obrzędowe na inny wpis.

Dlaczego zboża jest tak mało?
"Za dawnych czasów kłosy zboża były daleko większe, bo sięgały po pierwsze kolanko źdźbła z góry. Zmniejszyły się do dzisiejszego rozmiaru od czasu wędrówek Bożych po świecie.
Pan Jezus przybył do domu pewnej kobiety, która napiekłszy placków, utarła jednym z nich tyłek dziecka, gdy się sporządziło. Rozgniewał się Pan Jezus o to nieposzanowanie chleba, którego było wtedy pod dostatkiem i chciał zesmyknąć kłosek od dołu, oświadczając przytem kobiecie, że już nie będzie nigdy ocierała chlebem dziecka, bo zboża już wcale nie będzie na świecie. Spostrzegła się wszakże kobieta, że zrobiła głupstwo i przybiegła czemprędzej do Pana Jezusa, a upadszły mu do nóg, prosiła, by przynajmniej dla pieska i kota zostawił nieco zboża. Ulitował się Pan Jezus nad pieskiem i kotkiem i nie zesmyknął kłosa zupełnie. To smykanie Pana Jezusa znać na kłosie dotąd; a ludzie jedzą ten chleb teraz, który Pan Jezus jedynie zostawił dla pieska i kotka".
- J. Świętek, "Lud nadrabski od Gdowa po Bochnię. Obraz etnograficzny", Kraków 1893, s. 332.
"Raz Chrystus z Najświętszą Panienką zawędrowali aże pod Górę Św. Anny. Panienka - jak to kobiety - chciała pooglądać odpustowe budy, a Chrystus siadł na górę i spoglądał z niej na dół. Ujrzał wtedy, że ludziska wcale chleba nie szanują, a zbożem to dziury w drodze zatykali, wozy wyściełali, a kłosów to się wszędzie poniewierało. A wielkie były! Aże metrowe takie! Jak to Chrystus ujrzał, to go taka wielka złość chwyciła, że nie umiał się wziąć w garść, a jak jeszcze do tego ujrzał, jak jeden chłop kłosami buciory czyścił, to stanął na górze i wyrzekł:
- Od dzisiejszego dnia nie będzie na ziemi róść zboże!
Ale Panienka się akurat rozglądnęła, ujrzała Syna i chciała go trochę spamiętać, bo zrobiło się jej żal ludzi. Cóż by robili bez zboża? Chwyciła drapko jeden kłos i powiedziała:
- Synu, zostaw im aby tyle, ile się w mojej dłoni zmieści!
No, a jak tu Matce odmówić? Od tego ale czasu zamiast metrowych, tłustych kłosów rosną cienkie i krótkie, a są tak krótkie, jak krótkie były dłonie Panienki Najświętszej".
- Dorota Simonides, "Kumotry Diabła. Opowieści ludowe Śląska Opolskiego", Warszawa 1977, nr 144.
Co uczynił Jezus, by wyrzucony chleb nie poszedł na zmarnowanie?
"Szedł Pan Jezus ze św. Piotrem po ziemi jako biedni dziadkowie, i dostali od pewnej gospodyni podpłomyk. Szli dalej, Pan Jezus naprzód, a św. Piotr za nim, ścieżką wśród lasu. Św. Piotrowi zachciało się spróbować tego placka, lecz nie śmiał Pana Jezusa prosić o to.Wziął, ułamał kawałek placka i zaczął gryźć po kryjomu, bo myślał, że Pan Jezus nie będzie wiedział o tym. Wtedy Chrystus chcąc go przekonać, że jest wszystko wiedzący, nie oglądając się zawołał: - Piotrze!
Aby natychmiast odpowiedzieć i nie zdradzić się z łakomstwem, wypluł św. Piotr pogryziony placek z ust i rzekł czem prędzej: - Słucham, Panie!
Pan Jezus coś mu odpowiedział, a potem szli dalej w milczeniu, Wtedy św. Piotr ułamał znowu kawałek placka i począł go gryźć, mniemając, że go zje bez wiedzy Chrystusa. Pan Jezus, nie oglądając się wcale, zawołał powtórnie: - Piotrze!
Święty Piotr wypluł natychmiast pogryziony placek z ust swoich i odezwał się: - Słucham, Panie!.
I tym razem powiedział mu coś Chrystus, i dalej wędrowali ścieżką wśród lasu. Za trzecim razem wyjął św. Piotr kawałek placka z torby, ale jakże był niezadowolonym gdy Chrystus znowu się odezwał, skoro tylko św. Piotr włożył do ust placek. A skoro i teraz wypluł pogryziony placek, którego nie miał czasu przełknąć, wtedy Chrystus odwrócił się i rzekł:
- Zgrzeszyłeś Piotrze, bo myślałeś, że ja nie wiem wszystkiego. Święty Piotr upadł do nóg Panu i błagał o przebaczenie. Jezus mu grzech odpuścił.
A żeby zaś wypluty chleb nie zmarnował się bez pożytku, zamienił go w grzyby".
- S. Udziela, "Świat nadzmysłowy ludu krakowskiego mieszkającego po prawym brzegu Wisły", "Wisła" 1895, t. 9, s. 102.
Legendy podobne do powyższych odnajdujemy wśród ludu w rozmaitych wariantach. Genezy dwóch pierwszych przez nas podanych jak najbardziej można upatrywać w strachu przed głodem. Bowiem w mitach i legendach kryje się mądrość poprzednich pokoleń, kumulacja ich doświadczeń. W świadomości ludu mity i legendy przedstawiają właściwy obraz świata, tłumaczą jego działanie.

Na zakończenie warto jeszcze dodać, że treści kryjące się za tymi podaniami wcale nie uległy zdezaktualizowaniu. Wręcz przeciwnie, w odniesieniu do trwającej debaty ekologicznej i rosnącej popularności filozofii zero waste wybrzmiewają jeszcze wyraźniej. Dobrze byłoby, gdyby stały się one choć na chwilę obiektem refleksji czytelnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz