Михаил Боскин (1875-1930; domena publiczna) |
Na Rzeszowskim Podgórzu w okresie Zielonych Świątek celebrowano "przepoławianie się zimy". Określenie "zima się przepoławia" było kojarzone z określeniami "kiedy bagno zakwitnie" i rozpoczęciem siania prosa. Jest to druga połowa maja. Palono wtedy na wzgórzach wielkie ogniska zwane "pobudkami". Robiono to w celu, aby proso się nie śnięciło. Chłopcy biegali dookoła pól z pochodniami i krzyczeli:
"Uciekaj kąkoli, bo cię będę smolił.
A ja świecę i odpędzam pomietlicę.
Uciekaj śmieciu, bo cię będę świecił!
Świeć się, świeć!... uciekaj śnieć1.
Zaklinano w ten sposób rośliny zachwaszczające zboże, aby ich w danym roku nie było.
W tym też okresie pasterze wypędzający bydło na pastwiska otrzymywali od gospodarzy zwyczajowy prezent, jajka. Wieczorem zbierano się, palono ognisko i wspólnie smażono jajecznicę. A później odbywały się tańce dookoła ogniska.
Kolejnym z obrzędów majowych była majówka. Jej symbolem była smukła sosna, często sztukowana pniem drugiej, aby osiągnąć wysokość dwudziestu kilku metrów. Na szczycie znajdowała się choinka, przystrojona kolorowymi wstążkami. Pień maika był okorowany, owinięty dookoła wieńcem z jodłowych gałązek. Maik stawiał chłopiec (z wydatną pomocą kolegów) przed domem dziewczyny, o którą się starał. Robiono to w nocy, w tajemnicy, tak aby nikt z domu, przed którym go stawiano, nie zauważył tego. Czasem przed domem dziewczyny spotykały się dwie rywalizujące grupy, dochodziło wtedy zazwyczaj do bijatyki. Chłopak, który był organizatorem maiku, ujawniał się w najbliższą niedzielę. Przychodził z gorzałką, w towarzystwie kolegów. Jeśli odpowiadał rodzicom dziewczyny, rewanżowali się oni poczęstunkiem, jeśli nie żegnali chłodno. Po czymś takim, chłopak wiedział, że nie ma szans.
Innym reliktem stawiania słupa majowego były obchody tego święta w miastach. Na majówkach urządzanych w parkach i na placach, oprócz straganów, karuzel, barów na świeżym powietrzu, główną atrakcją był wysmarowany tłuszczem słup, na którego szczycie na najzręczniejszego śmiałka oczekiwała nagroda. Czasem była to butelka wódki, pęto kiełbasy, garderoba, a nawet zegarek. W Łodzi w XIX wieku takie zabawy urządzano na Wodnym Rynku.
Bibliografia:
Franciszek Kotula - "Przeciw urokom"
Franciszek Kotula - "Po Rzeszowskim Podgórzu błądząc"
Tadeusz Maciej Ciołek, Jacek Olędzki, Anna Zadrożyńska - "Wyrzeczysko: o świętowaniu w Polsce"
To piękne zwyczaje... Słowiańskie dusze nie zapominają...
OdpowiedzUsuń